Cugowski wspomina koncerty, na których... śpiewał po alkoholu. "Tęsknię za tymi czasami"

Bartosz Godziński
Liderowi Budynki Suflera nieobcy rockandrollowy styl życia. W nowym wywiadzie wspomina o dawnych czasach, w których nie wylewał za kołnierz, a na scenę wychodził zawiany. Przyznał, że miał problem z alkoholem, ale pije dalej. Najbardziej lubi "dobrą wódkę".
Krzysztof Cugowski z sentymentem wspomina czasy, kiedy alkohol lał się strumieniami Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
69-letni Krzysztof Cugowski to żywa legenda polskiej sceny muzycznej. Jest współzałożycielem zespołu, który przez lata miał różnych wokalistów (m. in. Romuald Czystaw, Urszula) i wylansował takie rockowe klasyki jak "Za ostatni grosz", "Jolka, Jolka pamiętasz" i "Jest taki samotny dom", a także wiele późniejszych przebojów jak "Takie tango" oraz "Bal wszystkich świętych".

Fani Budki Suflera pewnie nie spodziewali się, że na dawnych koncertach piosenkarz nie zawsze był do końca trzeźwy. – Niektórzy wykonawcy potrafią się tak dobrze bawić przed koncertem, że mają potem problemy z dojściem na scenę. Sam w czasach świetności miałem problemy z alkoholem. Zdarzało mi się śpiewać po pijaku – przyznał z rozbrajającą szczerością "Faktowi".


To nie koniec sekretów, którymi muzyk postanowił się podzielić. – Nie będę ukrywał, nie byłem święty. W telewizji nie było tego widać, bo ona potrafi zdziałać cuda – mówi dziennikowi. Teraz jednak zaczął o siebie dbać i pije mniej.

– Tęsknię za tymi czasami. Teraz sobie tego nie wyobrażam, nie te lata. Alkohol lubię dalej, szczególnie dobrą wódkę, ale nie konsumuję go tak często, jak bym chciał. Trzeba dbać o zdrowie – wyznał artysta.

Krzysztof Cugowski dalej występuje na scenie, ale jako solista. Jest skłócony z Budką Suflera. Zespół świętuje w tym orku 45-lecie działalności, ale z innym wokalistą.

Źródło: "Fakt"