Ks. Tymoteusz Szydło opuszcza Buczkowice. Mieszkańcy po dwóch latach: Był księdzem, który dał się lubić

Katarzyna Zuchowicz
Jest ciepły, rozważny, pięknie śpiewa, ma dobry kontakt z młodzieżą. - Nabożeństwa żałobne w jego wykonaniu były przepiękne – wylicza zalety syna byłej premier jedna z mieszkanek Buczkowic niedaleko Szczyrku. Tu ks. Tymoteusz Szydło przez dwa lata był wikariuszem. – Początki u nas miał trudne. Wieś się podzieliła, różnie go oceniano. Ale dziś powiem: żałuję, że odchodzi – dodaje Anna.
Ks. Tymoteusz Szydło ma zmienić parafię - z Buczkowic na Oświęcim. Fot. Screen z Youtube / Oświęcim Online
Gdyby to był inny ksiądz, nikt by się słowem nie zająknął na temat jego przenosin. Na liście diecezji bielsko-żywieckiej jest aż 70 nazwisk duchownych, których w najbliższym czasie czekają zmiany i mówiąc brutalnie - nikt się nimi nie interesuje. Z ks. Tymoteuszem Szydło jest inaczej. Wieść o jego przeniesieniu na inną parafię wzbudziła zainteresowanie w całym kraju i trudno się dziwić.

– Ja to mu nawet współczuję. Każdy jego krok będą teraz śledzić, bo jest synem pani premier. Łatwo na pewno nie ma – zaznacza jeden z mieszkańców Buczkowic.

Buczkowice to wieś w województwie śląskim, siedziba urzędu gminy. Liczy niewiele ponad cztery tysiące mieszkańców, kiedyś należała do gminy Szczyrk. W ostatnich wyborach do PE, wygrał tu PiS (54 proc.) przed KE (31 proc.).


"Na początku wzbudzał ciekawość"
Ks. Tymoteusz Szydło trafił do Buczkowic w czerwcu 2017 roku, niedługo po mszy prymicyjnej, która odbyła się w maju tego samego roku na Jasnej Górze i po krótkim pobycie na parafii w Osieku. Tu, w parafii pw. Przemienienia Pańskiego, był jednym z dwóch wikariuszy.
– Na początku wzbudzał ciekawość z racji tego, że miał sławną mamę. Ale jak zaczął pracować na parafii zachowywał się zupełnie normalnie, jak każdy wikariusz i zaciekawienie minęło. Temat zupełnie przeminął. Nic specjalnego się nie wydarzyło. Ksiądz robił, co do niego należy – mówi sołtys Henryk Knapek.

– Był księdzem, który dał się lubić. Miał dobry kontakt z młodzieżą. A jeśli chodzi o osoby starsze, to nie słyszałem, żeby ktoś coś złego o nim mówił – dodaje.

Jedna z mieszkanek wspomina jednak, że na początku wieś była w tej sprawie nieco podzielona. – Opinie słyszało się różne. Same początki były trudne, i dla mieszkańców, i dla księdza na pewno też, bo został rzucony na głęboką wodę. Każdy człowiek w takiej sytuacji czuje się trochę niepewnie. Ale z czasem wszystko się wygładziło – mówi.

Co mówili ludzie? – A słyszało się, że co on tu robi, a jak to się stało, że akurat do nas? A dlaczego tu, a po co? A co to będzie, jak premier przyjedzie? A to, że będzie obstawa, a to, a siamto. A potem okazało się, że nie było żadnych sensacji – opowiada mieszkanka, nazwijmy ją Anna.
Kościół Przemienienia Pańskiego w Buczkowicach.Fot. Wikiepedia/CC BY-SA 3.0
Był u niej z kolędą, była pod wrażeniem
Dziś, jak się okazuje, część ludzi nawet nie potrafi sobie przypomnieć, czy była premier w ogóle odwiedzała syna. Choć na stronie parafii są zdjęcia, na których jest Beata Szydło, w kościele, w otoczeniu dzieci. – Chyba na początku była z raz, czy dwa, ale szczerze nie pamiętam – słyszę. A ksiądz Tymoteusz odbierany jest dziś bardzo dobrze.

Anna: – Między ludźmi były dyskusje, wiadomo, że są różnice polityczne. Ale nie było takich sytuacji, żeby ks. Szydło przeszkadzali. Nic takiego nie miało miejsca. Mi, gdy przeczytałam, że od nas odchodzi, zrobiło się trochę żal. Odbieram go bardzo pozytywnie.

W tym roku ks. Szydło był u niej z kolędą (tu pisaliśmy w naTemat, jak mieszkańcy brali w pracy wolne, by ugościć duchownego). Nasza rozmówczyni była pod wrażeniem, że taki spokojny, zrównoważony, mówi, że to była bardzo fajna wizyta. Ksiądz zapytał, jak się czuje, czy czegoś jej potrzeba, czy może pomóc. Trochę opowiadał o tym, co dzieje się w parafii, jakie są potrzeby jeśli chodzi o remonty.
Super Express
Anna brała też udział w nabożeństwach żałobnych, które odprawiał ks. Tymoteusz. – Przepraszam, że się tak wyrażę. Ale nabożeństwa w wykonaniu ks. Szydło były przepiękne. Bardzo trafiające do ludzi. Dla mnie zawsze były dodatkowym przeżyciem. Mówił, że trzeba żyć dalej, dawał ukojenie. Nigdy nie zapomniał o tym, kto umarł. Jego słowa o danej osobie zawsze były trafione. Takie normalne i dobre – słyszę.

"Takich tematów w kazaniach nie poruszał"
Niektórzy przyznają jednak, że nie potrafią skojarzyć ks. Szydło z niczym szczególnym. Ksiądz jak ksiądz. Odprawiał msze, udzielał ślubów, chrzcił dzieci. Jeden z mieszkańców zauważa, że czasem bywało tak, że proboszcz i drugi wikary mieli obowiązki poza parafią i on musiał zostać sam na jakiś czas sam i ze wszystkim dawał radę. Ale żeby było w tym coś niezwykłego?

– Uczył religii w szkole, zajmował się kościelną scholą. Jak na swój wiek jest bardzo rozsądnym księdzem. Jego kazania, w moim odbiorze, były wyważone, dotyczyły spraw wiary. Mówił w sposób zrozumiały dla ludzi. Uważam, że jest dobrym materiałem na księdza, tak bym to określił – uważa sołtys Henryk Knapek.

Pytam, czy w kazaniach kiedykolwiek poruszał tematy, o których np. w czasie Bożego Ciała mówili hierarchowie Kościoła w Polsce - o zagrożeniu LGBT, profanacjach, bluźnierstwach, ataku na Eucharystię. – Nie. Takich tematów na pewno nie poruszał – odpowiada sołtys.

A tematy polityczne? – Nie. Zdecydowanie nie – podkreśla.

Anna: – Kazania zawsze były poprawne. Bez nagany. Bez, jak to się u nas mówi na wsi, pomstowania. Dobrze się słuchało ks. Szydło.

Co ma na myśli, mówiąc "bez pomstowania"? – Nie ganił nikogo. Nie mówił, że jesteście tacy i owacy. Tu tego nie było. On mówił poprawnie, tak żeby nikt nie czuł się urażony – wyjaśnia.

Pięknie śpiewa
Przez przypadek trafiam na mieszkankę sąsiedniej wsi, która czasem bywa w Buczkowicach. – Kiedyś widziałam go jak prowadził koncert kolęd. Wygłosił słowo wstępne, wydawał się ciepłą i serdeczną osobą. Byłam też na ślubie, którego udzielał i też wygłosił bardzo ciepłe kazanie. On ma trochę taki oficjalny styl, ale to co mówi jest takie życiowe. Nie wygórowane, tylko proste, skierowane z serca – dzieli swoimi wrażeniami.

Inny z mieszkańców: – Z tego co wiem, ma bardzo dobry odbiór w szkole. Dzieci go lubią. Bardzo kulturalny człowiek.

Słyszę jeszcze, że ks. Tymoteusz pięknie śpiewa: – Rzadko się to zdarza. Jak pierwszy raz go usłyszałam, byłam pod wrażeniem. Śpiewał z emocjami, no przepięknie.

"Super Express" opisywał w ciągu tych dwóch lat księdza w Buczkowicach, jak ks. Tymoetusz np. przygotowywał z dziećmi Mikołajki, jak brali udział w Szlachetnej Paczce, czy jak zabrał młodzież na Oazę Modlitwy w góry. "Wyjazdy na oazy, spędzanie czasu z młodzieżą- w tym czuje się jak ryba w wodzie!" - pisał SE.

Podobno na początku, tak twierdzi jedna z moich rozmówczyń, ks. Szydło pomógł odnaleźć się inny wikariusz, który już wcześniej odszedł z Buczkowic. – Gdy odchodził na inną parafię, to na pożegnalnej mszy ks. Tymoteusz dziękował mu za to, że pomógł mu się odnaleźć, znaleźć kontakt, że bardzo wiele się od niego nauczył. Chyba ta pomoc rzeczywiście miała znaczenie – słyszę.

O księdzu, który miał pomóc synowi Beaty Szydło, mieszkanka wsi mówi, że był dusza człowiek. – To był wulkan w naszej parafii. I w uśmiechu, i w pogodzie ducha, we wsparciu, we wszystkim, więc myślę, że dla ks. Szydło była to dobra nauka i ksiądz z niej skorzystał – tak uważa.

Czy ks. Tymoteusz też jest taki pogodny? – On jest mniej uśmiechnięty. Może mniej wylewny i mniej otwarty, ale mi akurat bardzo to odpowiadało. Ks. Szydło zachowywał dystans, a ja jestem starej daty i bardzo mi się to podobało – mówi.
Oświęcim Online
Będzie bliżej domu
Podobno we wsi nie było jeszcze oficjalnego komunikatu, że ksiądz odchodzi. Może usłyszą o tym w kościele w najbliższą niedzielę? Nie wiedzą. Niektórzy dowiedzieli się o zmianie z internetu. Jedni zastanawiają się, dlaczego nikogo innego nie dostają w zamian - przynajmniej tak wynika z komunikatu.
Inni spekulują, że może teraz ks. Szydło będzie miał bliżej do rodzinnego domu? Zgodnie z komunikatem diecezji bielsko-żywieckiej ks. Tymoteusz Szydło ma trafić do parafii pw. Świętego Maksymiliana Męczennika w Oświęcimiu. Jak pokazuje GoogleMaps, to 10 minut drogi do Przecieszyna, gdzie rodzina Beaty Szydło ma dom.

Ale, z drugiej strony, z Buczkowic też miał niedaleko, ok. 40 km.