Krajobraz po morderstwie. W Mrowinach nieufnie patrzą dziś na obcych

Paweł Kalisz
W Mrowinach ludzie wciąż nie mogą wierzyć w to, że wesoła 10-letnia dziewczynka została zamordowana przez Jakuba A. Ludzie cieszą się, że tak szybko trafił do aresztu, inaczej być może sami wymierzyliby sprawiedliwość mordercy. Mimo tego wszyscy nieufnie patrzą na przyjezdnych.
Mieszkańcy Mrowin czują strach o swoje dzieci i gniew wobec mordercy 10-letniej Kristiny. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Tym morderstwem żyła cała Polska, ale to mieszkańcy Mrowin przeżyli je najbardziej. To niewielka miejscowość, licząca około tysiąca mieszkańców. Ludzie się znają. Wiele osób znało Kristinę choćby z widzenia. Słyszeli, że chciała zostać piosenkarką. Została zamordowana, na jej ciele odkryto 32 rany klatki piersiowej i szyi.

Na pogrzeb przyszli ludzie ubrani na biało i niebiesko. To były dwa ulubione kolory dziewczynki. Podczas uroczystości patrzyli na obcych zgromadzonych na cmentarzu, zresztą nie tylko tam. Dziś wszyscy mieszkańcy Mrowin nieufnie przyglądają się przyjezdnym. Bo choć w mediach podano, że złapano podejrzanego o morderstwo, to we wsi panuje strach. Ludzie boją się o siebie, a przede wszystkim o swoje dzieci.


Jednocześnie odczuwają gniew. Wiele osób podkreśla, że dobrze się stało, iż podejrzanego tak szybko osadzono w areszcie. Nie można wykluczyć, że gniew mieszańców przeobraziłby się w chęć wymierzenia samosądu wobec Jakuba A. Cieszą się, że trafił do aresztu, ale boją się, że uniknie kary dzięki orzeczeniu o niepoczytalności. Ich zdaniem Jakub A. powinien ponieść możliwie najsurowszą karę.

Więcej o tym, jak wyglądają Mrowiny po zabójstwie Kristiny, można przeczytać w najnowszym wydaniu "Newsweeka".