Żałosne tłumaczenia Pereiry. Dziennikarz przyznaje się do błędu i znika z Twittera

Paweł Kalisz
Samuel Pereira przyznał, że komentowanie przez niego sprawy syna Adama Bodnara było błędem. Dziennikarz w specjalnie wydanym oświadczeniu w dość kuriozalny sposób tłumaczy się z nagonki, jaką urządził w mediach społecznościowych. Jedno, co warto podreślić, to zapowiedź zniknięcia Pereiry z Twittera – na jakiś czas.
Samuel Pereira przyznaje się do błędu i zapowiada wzięcie urlopu od Twittera. Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
Oficjalnie początkiem ataku TVP na Adama Bodnara było jego oświadczenie, w którym RPO skrytykował działania policji podczas zatrzymania Jakuba A. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że sprawa może mieć drugie dno. Zdaniem publicystów atak Samuela Pereiry ma związek nie z prywatnymi sprawami Rzecznika Praw Obywatelskich, lecz z prywatnym życiem szefa portalu TVP.Info.

"Wiecie, co jest najbardziej obrzydliwe w zaangażowaniu Pereiry w gnojenie rodziny Bodnarów na antenie TVP? Była żona Bodnara, a matka jego syna, reprezentuje pro bono żonę Pereiry w sprawie o dzieci. To jest tak gigantyczny konflikt interesów, że uczciwy szef by to dostrzegł" – napisała na Twitterze publicystka "Do Rzeczy" Katarzyna Sadło, szerzej znana w mediach społecznościowych jak Kataryna. "Przyjaciółka A. Bodnara przebiła dno. Jeśli już szukać związku – to po tym, jak Karolina Bodnar wzięła sprawę, RPO zaczął ostro atakować TVP. Przykro mi, ale muszę sprostować: pani KB nie walczy ws. dzieci, tylko uniknięcia płacenia alimentów oraz uniknięcia orzeczenia winy" – napisał na Twitterze Samuel Pereira, po czym zaczął szukać związków pomiędzy kataryną a Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Na koniec jednak odpuścił. A nawet więcej – przeprosił i zapowiedział urlop od Twittera.


"Komentując sprawę zarzutów o grożenie nożem innym dzieciom i wymuszanie pieniędzy przez nastoletniego syna Adama Bodnara - popełniłem błąd" – napisał na Twitterze dziennikarz. Tłumaczy przy tym, że wcale nie wiedział, iż była żona RPO jest pełnomocnikiem jego byłej żony. Choć sprawdzał jej nazwisko, to nie odkrył związków z rzecznikiem.

Pereira zapewnia, że nie interesowało to go jakoś bardzo, bo nie żyje na co dzień swoją sprawą rozwodową, a zajmują go inne rzeczy. Post dziennikarza zdążyła już skomentować Kataryna. "Pereira się żali. Nie, wcale nie sugerował na antenie, że stanowisko AB ws Mrowin może mieć związek z problemami jego syna. I nie, wcale nie opublikował twitta insynuującego, że Bodnar(owie) wspierają syna w jego atakach i obiecują mu bezkarność. Jaka szkoda, że twitty nie płoną" – napisała na swoim Twitterze publicystka.