Po gwałcie na nastoletniej pacjentce lekarze ze szpitala w Gdańsku odmawiają dyżurów. Grożą odejściem z pracy

Zuzanna Tomaszewicz
Po tragedii, do której doszło w gdańskim szpitalu psychiatrycznym, pracujący tam lekarze poinformowali dyrekcję placówki o tym, że nie będą już brali dyżurów na izbie przyjęć. Szpitalne władze próbują załagodzić sytuację – podaje "Gazeta Wyborcza".
Do gwałtu na nastoletniej pacjentce doszło w nocy z 5 na 6 czerwca. Fot. Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Przypomnijmy, że w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Gdańsku 15-letnia pacjentka została zgwałcona przez jednego z dorosłych pacjentów. Matka dziewczynki wyraziła pisemną zgodę na to, aby jej córka leżała na oddziale dla dorosłych. Wszystko dlatego, że w szpitalu brakowało miejsc - w placówce przebywa ponad 350 pacjentów, zaś personel liczy zaledwie 20 lekarzy.

Lekarze zawiadomili dyrekcję o tym, że nie będą brać dyżurów na izbie przyjęć. Szpital pełni bowiem przez cały tydzień tzw. ostry dyżur. Urząd Marszałkowski zaproponował wprowadzenie dyżurów naprzemiennych w szpitalach psychiatrycznych na terenie miasta - jeden ostry dyżur w tygodniu wzięłoby Uniwersyteckie Centrum Kliniczne, jeden Szpital Marynarki Wojennej w Gdańsku, a pozostałymi 5 zająłby się Wojewódzki Szpital Psychiatryczny w Gdańsku. Dwie pierwsze placówki nie wyraziły jednak na to zgody.


Wojewódzkie władze spotkały się w piątek z lekarzami, informując ich, że szpitale w Kościerzynie i Starogardzie Gdańskim znajdą u siebie 4 dodatkowe miejsca dla pacjentów. Dzięki takiemu rozwiązaniu Wojewódzki Szpital Psychiatryczny zostałby częściowo odciążony.

– Chcemy również zatrudnić dodatkowy personel (…) Brakuje w Polsce zarówno pielęgniarek, jak i psychiatrów, ale dyrektor szpitala zadeklarował podjęcie wszelkich działań, żeby poprawić bezpieczeństwo w szpitalu – zapewniła wicemarszałek Agnieszka Kapała-Sokolska. Dodała również, że ruszyły także prace w zakresie poprawy monitoringu.

Kapała-Sokolska poprosiła lekarzy o jeden miesiąc - w poniedziałek pracownicy szpitala mają dać władzom odpowiedź, czy "są w stanie do końca lipca wstrzymać się z ostatecznymi decyzjami". – Ten miesiąc jest nam potrzebny, by wdrożyć procesy, które dziś zapowiedzieliśmy – wytłumaczyła marszałek.

źródło: "Gazeta Wyborcza"