Byli skłóceni, nie mają profesjonalnej ligi, ale dokonali cudu. Niezwykła historia drużyny z Madagaskaru

Łukasz Grzegorczyk
Madagaskar jeszcze nigdy nic nie osiągnął na wielkiej piłkarskiej imprezie. Nie ma też zawodowej ligi, ale jak już wszedł na salony, to razem z drzwiami. Reprezentacja, która kilka lat temu była trawiona przez konflikt, teraz ma swoje pięć minut w Pucharze Narodów Afryki. Piękny sen może trwać dłużej.
Madagaskar świętuje swój sukces w Pucharze Narodów Afryki. Debiutanci zagrają w ćwierćfinale turnieju. Fot. Twitter.com / @CAF_Online
Takie historie to najlepsze smaczki piłki nożnej. O reprezentacji Madagaskaru do wczoraj jeszcze nikt w Polsce nie mówił, bo nie oszukujmy się – afrykański futbol dla przeciętnego kibica to nie jest rozrywka warta uwagi. Co innego, jak drużyna spisywana na straty nagle trafia w centrum uwagi, bo rozprawiła się z silniejszym rywalem.

Piłkarskich osiągnięć Madagaskaru nie da się spisać, bo ich po prostu nie ma. To ekipa, która w eliminacjach do wielkich imprez zwykle odpadała, wycofywała się sama, albo była dyskwalifikowana. Przełom nastąpił w tym roku, kiedy wyspiarskie państwo awansowało do Pucharu Narodów Afryki.


To już był historyczny sukces, ale nikt nie wierzył, że klasyfikowany na 108. miejscu w rankingu FIFA Madagaskar, zdoła namieszać w rozgrywkach. A tu niespodzianka. Fazę grupową zakończył na pozycji lidera, a w 1/8 finału po rzutach karnych odprawił z kwitkiem Demokratyczną Republikę Konga. I zaczęło się szaleństwo. Można powiedzieć, że Madagaskar stał się afrykańską wersją… Islandii, która podczas Euro 2016 sensacyjnie dotarła do ćwierćfinału.


Dla kibiców Madagaskaru ten mecz był prawdziwym świętem. Wielu z nich na niedzielne spotkanie w Aleksandrii dotarło na własną rękę, co było sporym wyzwaniem. W linii prostej odległość wynosi prawie 6 tys. km, więc nie każdy mógł pozwolić sobie na taką wyprawę.
Fot. Google Maps

W sumie na trybunach pojawiło się podobno około 500 fanów przyjezdnych. Dla części kibiców prezydent Andry Rajoelina wyczarterował nawet samolot, ale koszty i tak były spore. Zwrócił na to uwagę Norbert Bandurski z "Przeglądu Sportowego".



Masa problemów
Powiedzenie, że sukces rodzi się w bólach, to w przypadku reprezentacji Madagaskaru idealny opis sytuacji. Jeszcze w 2011 r. miejscowa federacja rozwiązała pierwszą drużynę narodową, a wszystko działo się przed meczem eliminacji do PNA. Powodem była fatalna atmosfera w zespole – zawodnicy bojkotowali treningi i mieli w nosie wykonywanie poleceń.

W końcu działacze powiedzieli dość, bo ich zdaniem powołanie do reprezentacji ma by traktowane jak wyróżnienie. I trudno się z nimi nie zgodzić. W miejsce seniorów wskoczyła wtedy młodzież, ale o awansie do turnieju nikt nawet nie marzył.

Minęło kilka lat i Madagaskar zdołał się pozbierać, chociaż warunki do stworzenia solidnej kadry nie są łatwe. W tym kraju nie funkcjonuje zawodowa liga piłkarska, a większość zawodników masowo emigruje, by grać na profesjonalnym poziomie. Najczęściej trafiają do Francji, przez lata sprawującej kontrolę nad wyspiarskim państwem. Dodajmy, że Madagaskar odzyskał suwerenność w 1960 r.

Żeby się przekonać, jak wygląda piłkarska sytuacja na Madagaskarze, wystarczy spojrzeć na kluby zawodników. W 23-osobowej kadrze 21 piłkarzy gra poza granicami swojego kraju. To dla nich nie tylko jedyny sposób na utrzymanie formy, ale również zarabianie pieniędzy. Dzięki temu nie muszą choćby sprzedawać swoich koszulek, by zdobyć środki na odpowiedni trening.


Anonimowy trener
Miejscowa federacja nie może zatrudnić trenera z bogatym CV, bo po prostu nie znajdzie na to pieniędzy. Obecny szkoleniowiec Nicolas Dupuis pracę z reprezentacją Madagaskaru łączy z prowadzeniem czwartoligowego klubu nad Sekwaną o nazwie FC Fleury. Nie ma imponującego doświadczenia, ale po ostatnich sukcesach będzie postrzegany jako ten, który dokonał cudu.

Po niedzielnej wygranej z Demokratyczną Republiką Konga głos zabrał m.in. Marco Ilaimaharitra, pomocnik reprezentacji Madagaskaru. Oprócz słów o radości i spełnianiu marzeń zwrócił uwagę, że sukces w PNA jest małym pocieszeniem po tym, co ostatnio stało się na stadionie w Antananarywie. Przypomnijmy, że na paradzie wojskowej z okazji święta niepodległości co najmniej 16 osób zostało stratowanych na śmierć.


"Tak się wchodzi na wielką scenę"
Kiedy stało się jasne, że Madagaskar zagra w ćwierćfinale PNA, internauci szybo zaczęli komentować sensacyjny wynik. "Madagaskar w debiucie robi ćwierćfinał i nie ma mowy o żadnym szczęściu, zasłużyli. Tak się wchodzi na wielką scenę" – napisał Szymon Urbaniak.

Niektórzy podeszli do tego na wesoło, i nie zabrakło obrazków ze słynnym Królem Julianem.



A piękna przygoda Madagaskaru może trwać dalej. Już 11 lipca w Kairze zespół Nicolasa Dupuisa zagra w ćwierćfinale Pucharu Narodów Afryki.