Ciechocinek po godzinach. “Dopiero tutaj, po 50-tce dowiedziałam się, czym jest seks"

redakcja naTemat
Józef miał ze sto partnerek seksualnych, z czego połowę w sanatoriach. – Rozległe życie towarzyskie tu kwitnie, panowie przyjeżdżają w sprawie pań, panie w sprawie panów – rzuca Kazimierz, jeszcze dwa lata temu dorabiał jako fordanser.
W środę przed południem ciechocińskie ulice świecą pustkami. Kuracjusze zażywają teraz kąpieli solankowych czy perełkowych, pływają w basenach albo siedzą w kriokomorach. W miasto ruszą dopiero po obiedzie, wprost na popołudniowy dancing, czyli fajfa. Włożą eleganckie futra, garnitury, wyczeszą włosy, zabiorą buty na przebranie i będą tańczyć przynajmniej do 17:30. Chwilę odpoczną i dalej czmychną na dancing. – A potem jak Bóg da. Albo coś się trafi, albo samotnie się wróci do pokoju – puszcza do mnie oko jeden z mężczyzn w kultowym Bristolu, zwanym też stodołą. Trzeba być tu wcześniej, by zająć sobie miejsce siedzące. Zobacz nasz materiał wideo.