Znaleziono winnego tego, co dzieje się w pogodzie. Hotelarze już liczą straty

redakcja naTemat
Najbliższe dni upływać będą pod znakiem wyraźnie niższych temperatur niż miało to miejsce pod koniec czerwca. W całym kraju temperatura nie przekroczy najpewniej 23 stopni Celsjusza – to absolutne maksimum.
Winnym trwającego wiele dni ochłodzenia w Polsce ma być niż Pirmin, który przybył do nas z Rosji. Fot. Screen / Windy.com
A ci, którzy spędzają urlop nad morzem i w górskich kurortach, nie będą zadowoleni. Tam termometry wskazywać będą temperatury poniżej 20 stopni.

Wiadomo jednak przynajmniej, skąd te odczuwalne zimno, a także spodziewane deszcze i burze. Winien jest znajdujący się obecnie nad Polską niż Pirmin, który przybył do nas z Rosji.
To właśnie chłodne i wilgotne powietrze polarne morskie ze wschodu sprawia,  że lipiec zapowiada się w Polsce najchłodniej od 15 lat. Właściciele nadmorskich pensjonatów, hoteli czy budek z jedzeniem będą musieli zacisnąć pasa, gdyż spora część sezonu może przynieść im straty. Po upalnym czerwcu - lipiec przyniósł potężne ochłodzenie. Według długoterminowych prognoz – jak informowaliśmy już w naTemat – upały jednak mają powrócić do Polski pod koniec miesiąca.


Jak prognozuje portal AccuWeather, od 20 lipca temperatura powinna już konsekwentnie rosnąć. I tak na przykład na południowym zachodzie ma być 23 lipca 27 stopni. Dzień i dwa później z powodu nagłego ocieplenia mogą pojawić się burze. W wielu miejscach Polski będzie powyżej 30 stopni Celsjusza.

źródło: Pogodynka