Wygodny i bardzo oszczędny. Ten crossover sam zachęca, by na wakacje jechać nim po horyzont
Moda na miejskie crossovery zdaje się nie mieć końca. Te auta są stałymi bywalcami naszych dróg i zdążyliśmy do nich przywyknąć. Odświeżone Renault Kadjar ma jednak w sobie coś, czym wyróżnia się z tłumu. A przy okazji kusi detalami, które sprawiają, że to idealne auto dla rodziny.
Fot. naTemat.pl
Kadjar po raz pierwszy został zaprezentowany w 2015 r. i od tego czasu przeszedł szereg zmian. W najnowszej wersji da się zauważyć LED-owe światła, przeprojektowaną osłonę chłodnicy, masywne zderzaki oraz 19-calowe obręcze kół ze stopu metali lekkich. Te detale przyciągają wzrok i sprawiają, że od tego samochodu nie wieje nudą. Nasz testowy egzemplarz był w czerwonym kolorze – moim zdaniem najładniejszym z całej palety oferowanej przez Renault.
Z zewnątrz udało mi się znaleźć tylko jedną wadę. Chodzi o jakość wykonania klamek, która po prostu mogłaby być trochę lepsza. Myślę, że przy zwykłym użytkowaniu ich żywotność raczej szybko dobiega końca. Po tygodniu jazdy doszedłem do wniosku, że lepiej obchodzić się z nimi ostrożnie.
Fot. naTemat.pl
Przejdźmy do wnętrza, a ja znowu zacznę od… klamek. Tym razem będzie jednak pozytywnie, bo te w środku są znacznie masywniejsze i nawet wyglądają lepiej. Poza tym, całość bije po oczach prostotą.
Centralny panel wypełnia dotykowy wyświetlacz o przekątnej 7 cali. Ekran pozostaje czytelny nawet w słoneczny dzień, za co duży plus. System multimedialny R-LINK 2 pozwala dość szybko skorzystać z najważniejszych funkcji.
Fot. naTemat.pl
Moje zdziwienie wywołał brak klasycznego pokrętła do regulacji głośności. Dźwiękiem można sterować za pomocą dotykowej ikony na wyświetlaczu albo przycisku przy kierownicy. To drobny szczegół, ale czasem dawał się we znaki. Poza tym nie zabrakło regulowanego podłokietnika, gniazda USB czy klimatyzacji z nawiewami na przód i tył.
Fot. naTemat.pl
Jak się prowadzi?
Zwinny i zwrotny – te dwie cechy podobno kryje w sobie nazwa Kadjar, i trzeba przyznać, że trafnie opisują możliwości samochodu. Nasze testowe auto miało pod maską benzynowy silnik o pojemności 1332 cm3 i mocy 140 KM. Maksymalny moment obrotowy: 240 Nm. To wszystko w połączeniu z 7-stopniową automatyczną skrzynią dwusprzęgłową EDC pozwala rozpędzić się do setki w niecałe 10 sekund.
Fot. naTemat.pl
Fot. naTemat.pl
Fot. naTemat.pl
Pali całe nic
Właśnie o tym mowa. Wyjechałem z salonu Kadjarem zatankowanym pod korek. Zrobiłem nim mniej więcej 600 km, a system pokazywał mi, że mogę przejechać bez tankowania jeszcze ponad 100 km. Tu jedna uwaga – przez cały czas podróżowałem przy włączonym trybie ECO, który przynajmniej w teorii pozwala zaoszczędzić trochę paliwa. Przyznacie jednak, że wynik robi wrażenie. Średnie spalanie tego auta to ok. 6,5 l/100 km.
Fot. naTemat.pl
Nasza wersja Kadjara była z tych "wypasionych". Szklany dach panoramiczny, 7-stopniowy automat czy np. system wspomagania nagłego hamowania to funkcje, za które trzeba dodatkowo zapłacić. Ceny tego auta według najnowszego katalogu ze strony Renault zaczynają się od 84 400 zł. Za najdroższą opcję trzeba zapłacić 119 500 zł. Do wyboru mamy trzy warianty: ZEN, EASY LIFE oraz INTENS.
Fot. naTemat.pl
Kadjar po liftingu to według mnie przede wszystkim auto stworzone dla rodziny. Jest pojemne, mało pali, i pozwala wygodnie podróżować przez wiele kilometrów. Sprawdzi się przy odwożeniu dzieci do szkoły, jak i w trakcie urlopu, na daleki wyjazd. To kompaktowy crossover, który nie zrujnuje waszego portfela na stacjach benzynowych, i trochę ułatwi codzienność na zatłoczonych ulicach.
Nowe Renault Kadjar na plus i minus:
+ Bardzo małe zużycie paliwa
+ Po liftingu wygląda o wiele lepiej
+ Zwinny, zwrotny i dynamiczny. W sam raz do miasta
- Słabo wyciszone wnętrze
- Drobne niedoróbki w środku
- Słaba jakość zewnętrznych klamek
Fot. naTemat.pl