Spurek ocenia kolejną przegraną Szydło w PE. "Przez upór PiS Polacy mogą stracić szansę na stanowisko"
PiS zbiera w Parlamencie Europejskim żniwa za łamanie wartości demokratycznych: demontaż wymiaru sprawiedliwości, ograniczanie wolności mediów, niszczenie praw kobiet, antyeuropejskość – ocenia dr Sylwia Spurek, europosłanka Wiosny. W rozmowie z naTemat komentuje drugą przegraną Beaty Szydło (PiS) w głosowaniu na przewodniczącą komisji zatrudnienia i spraw socjalnych.
Dr Sylwia Spurek: Dziwię się, że po przegranym głosowaniu premier Beata Szydło zgodziła się uczestniczyć w tym po raz drugi. Musiała przecież zaakceptować to, że PiS ponownie ją zgłosi na przewodniczącą komisji.
Co pani pomyślała, gdy dowiedziała się, że kandydatura Beaty Szydło będzie głosowana po raz kolejny?
Przyszło mi do głowy, że PiS musiał przez te kilka dni znaleźć większość, której wcześniej im zabrakło. Okazało się, że znowu przegrali, tym razem jeszcze bardziej dotkliwie. Beata Szydło wali głową w mur.
Ma pani satysfakcję z takiego obrotu sprawy?
Jest mi przykro, że z powodu uporu PiS Polacy mogą stracić szansę na stanowisko przewodniczącego komisji.
Partia rządząca w Polsce zbiera w PE żniwa za łamanie wartości demokratycznych: demontaż wymiaru sprawiedliwości, ograniczanie wolności mediów, niszczenie praw kobiet, antyeuropejskość.
W podobnej sytuacji w europarlamencie jest zresztą węgierski Fidesz, z tym że oni mają gorzej, bo nie mogą liczyć nawet na stanowiska wiceprzewodniczących komisji, a politycy PiS zostali na takie stanowisko wybrani, np. prof. Zdzisław Krasnodębski.
Skoro inni posłowie nie chcą na stanowisku przewodniczącego polityka PiS, to chyba utrata tego stanowiska przez Polskę jest przesądzona.
Niekoniecznie, bo PiS teoretycznie mógłby poprzeć Polkę lub Polaka, na przykład z grupy EPP.
Czyli z PO lub PSL? To pani zdaniem realne?
Nie wierzę, by zdobyli się na taki gest. To pozwoliłoby jednak skończyć ten ośmieszający Polskę spektakl.
Rzeczniczka PiS napisała na Twitterze o kolejnej porażce Beaty Szydło, że to kara za to, że była premier trzyma się wartości.
Jest wręcz przeciwnie: europosłowie nie chcą zgodzić się na to, by szefową komisji została osoba, która naruszała wartości demokratyczne. Dlatego głosują przeciw jej kandydaturze. PiS nie ma tu wielu fanów i fanek.
Ciekawa jestem, jak PiS podejdzie teraz do głosowania nad kandydaturą Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej. Niedawno ją chwalili, ale teraz, gdy tak zdecydowanie opowiedziała się po stronie praworządności i głosi hasło zera tolerancji dla łamania wartości demokratycznych, nie jestem już tego taka pewna.
Poza tym von der Leyen zdecydowanie wypowiada się w sprawie praw kobiet, w tym za wpisaniem w traktatach przemocy wobec kobiet obok terroryzmu i handlu ludźmi do katalogu poważnych przestępstw, a także ratyfikowaniem przez UE Konwencji antyprzemocowej.
Konwencja antyprzemocowa jest, ale władza jej nie przestrzega. Nadal jednak warto, by Unia ją ratyfikowała, bo wtedy nawet jeśli PiS będzie próbował ją wypowiedzieć, a przecież rząd miał taki pomysł, to nie będzie mógł tego zrobić. Po ratyfikacji na poziomie UE Konwencja będzie obowiązywała w Polsce przez sam fakt, że Polska należy do Unii. To zresztą jeden z moich priorytetów na tę kadencję.
Myśli pani, że PiS wystawi kandydaturę Beaty Szydło po raz trzeci?
Byłoby to całkowicie nieracjonalne i ośmieszające.