"Do wyboru tylko 8 drinków?". Dylematy Polaków na all inclusive – coraz więcej odkrywa opcję "ultra"
All inclusive nie raz bywało powodem do kpin, narosło wokół niego mnóstwo mitów o paskudnym zachowaniu turystów. Szczególnie jeden – jak to wczasowicze w Bułgarii,Turcji, Grecji czy Egipcie nakładają na talerze tony jedzenia, którego nie są w stanie przejeść – zawsze wywoływał śmiech.
– Każdy, kto choć raz był na takim wyjeździe, wie, że nie o to chodzi i nie wszyscy tak się zachowują, a Polacy wcale nie są najgorsi. Ale skoro masz do wyboru tyle fajnych dań, których chcesz spróbować, dlaczego nie skosztować wszystkiego po trochu, skoro jest taka możliwość? – pyta znajomy Darek. Wrócił niedawno z takiego wyjazdu.
"Nie muszę o niczym myśleć"
W jego hotelu wybór był ogromny. – Na śniadanie różne omlety z warzywami i bez, jaja sadzone, gotowane, zapiekane w pomidorach, placki, racuchy, kiełbaski w różnych wersjach, z warzywami i bez. Mnóstwo lokalnych dań, których nazw nie znam. Wybór pieczywa jak w piekarni. Sałatki, warzywa, przeróżne sery. Płatków śniadaniowych chyba z dziesięć rodzajów. To standard, ale codziennie były nowe dania. Człowiek nawet nie dał rady wszystkiego spróbować – opowiada.
Obiady i kolacje? – Trudno zliczyć wszystkie dania. O deserach – tortach, ciastach i owocach – nie wspomnę. Do tego bary z przekąskami na ciepło i zimno przez cały dzień. Pod tym względem to był super all inclusive. W ubiegłym roku, w innym hotelu dań też było bardzo dużo, ale codziennie praktycznie to samo – mówi.
Co dla niego jest najważniejsze w takim wyjeździe? – Spokój, że nie muszę o niczym myśleć. Jak dzieciaki chcą zjeść loda, to idą na loda. Zawsze wybieramy hotele położone na bardzo dużym terenie, w dużym ogrodzie, z kilkoma basenami i aquaparkiem. Dla dzieci to raj. Swobodnie mogą ze wszystkiego korzystać. Zawsze jest dużo atrakcji, zajęcia sportowe, przedstawienia, plac zabaw. Są korty, siłownia. A ja nie muszę nosić ze sobą portfela – odpowiada.
"Jak się ma all inclusive w przypadku jedzenia i alkoholi?"
Na Facebooku widać, co wielu Polaków interesuje najbardziej. Niektórych wycieczki, innych standard pokoju, jeszcze innych animacje i atrakcje dla dzieci. A część to, co też obrosło już pewną legendą. Snack bary, drink bary i jakie są przy nich karty drinków czy koktajli. Kierunki wyjazdowe nie mają tu znaczenia. Turcja, Tunezja, Malediwy czy Seszele – wszędzie można znaleźć podobne pytania.
"Czy ktoś z tej grupy był w tym resorcie? Jak wrażenia? Jak się ma all inclusive w przypadku jedzenia i alkoholi?" – pyta jeden z internautów.
Inny: "Czy ktoś może mi polecić jakiś hotel na Malediwach, który ma w opcji all inclusive także alkohol?". A są i takie problemy:
– Dla mnie alkohole nie są najważniejsze. Ale nie zapominajmy, że AI w każdym hotelu może wyglądać inaczej. U nas w tym roku było super jedzenie, ale w barach było tylko kilka drinków do wyboru. A pamiętam hotel, gdzie było ich ze 20, za to jedzenie strasznie marne. Bary zawsze są oblegane do nocy, ale nigdy nie widziałem pijanych ludzi – mówi Darek."W opisie hotelu jest informacja że opcja all inclusive zawiera alkohole importowane. Czytając dzisiejsze relacje z tego hotelu okazuję się że alkoholi importowanych brak. Ku mojemu zdziwieniu na stronie biura faktycznie zmieniono opis i są tylko lokalne alkohole. Czy miał ktoś podobną sytuację?".
Rok temu miał sejf za darmo, a mini bar w pokoju codziennie uzupełniany był o soki, piwo, chipsy. W tym roku w minibarze była tylko woda, za sejf – jeśli chciał skorzystać – musiał płacić. – Za to w barach był sok ze świeżo wyciskanych pomarańczy, co nie jest normą w każdym AI. Były też kapcie i hotelowe kosmetyki, których w ubiegłym roku nie było. No i wi-fi w każdym pokoju. Często bywa tylko w lobby – dodała jego żona.
"Turyści zwracają uwagę na standard hotelu"
Dlatego w okresie wakacyjnym na forach trwa wielka wymiana informacji, czego w którym hotelu można się spodziewać. Polacy dobrze już wiedzą, że wszystko zależy od hotelu. All inclusive all inclusive nie jest równe. Niektórym wciąż kojarzy się źle. Ale innym z luksusem. I nie chodzi tylko o popularne w Polsce kierunki. Zanzibar, Kenia, Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Kuba – tam też rodacy wyjeżdżają na wakacje "wszystko w cenie".
"Turyści zwracają uwagę na położenie i standard hotelu, dodatkowe atrakcje czy wyżywienie. Oczekują dostępu do wi-fi, leżaków na plaży i przy basenie, bogatej oferty wycieczek fakultatywnych. All inclusive jest dzisiaj standardem, a nie luksusem. Polacy oczekują takiej formuły wyżywienia nie tylko na kierunkach dotychczas z nią kojarzonych (Egipt, Turcja, Tunezja), ale również na kierunkach europejskich. Widać spadek pozostałych opcji wyżywienia". Czytaj więcej
Ale all inclusive to nie wszystko. Sądząc po dyskusjach na FB, Polaków bardzo interesuje jeszcze inna opcja, bardziej luksusowa – ultra all inclusive. Tu jednak niektórzy zaczynają się gubić.
All Inclusive kontra Ultra All Inclusive
Choć nie jest to żadna nowość, taka opcja od lat obecna jest w ofertach hoteli dostępnych w polskich biurach podróży, część turystów nie wie, o co chodzi. "Jest jakaś zasadnicza różnica między pakietem All Inclusive a Ultra All Inclusive?" – rozlegają się pytania w internecie.
"Wykupiłam wczasy w Turcji Ultra All Inclusive. Pani nas poinformowała że oprócz alkoholi lokalnych w grę wchodzą wszystkie alkohole świata...hmmm...dziś po przyjeździe mamy do wyboru tylko 8 drinków z All....".
"To może być np. posiłek nocny"
"Ultra między hotelami może się różnic, w jednym będzie to jedzenie cała noc, w innym alkohole importowane, kapcie czy szlafrok w pokoju, minibarek w cenie i wiele innych" – dzielą się wrażeniami Polacy.
Niektórzy uważają jednak, że ultra to może być tylko chwyt marketingowy. Bardzo często przy zwykłym all inclusive i tak przecież pojawia się informacja: "24h". Niektórzy turyści twierdzą, że żadnych różnic nie widzą."Najbardziej rozbudowana formuła all inclusive oznaczana skrótem UAI. W każdym hotelu może wyglądać inaczej. Z założenia ta opcja powinna zapewniać gościom bezpłatny dostęp do usług standardowo dodatkowo płatnych. Jako przykład można wymienić:
minibar, internet WiFi, nieograniczona liczba wizyt w restauracji a la carte, room service, sauna / spa". Czytaj więcej
"My mamy ultra i nic nie mam innego niż z all inclusive", "Poznaliśmy Polaków którzy mają all inclusive i mają to samo co my" - komentują turyści. Ktoś pisze: "Wszystko zależy od hotelu jak sobie ustali zakres usług na All i Ultra. W jednym hotelu Ultra może być uboższe od tego All w innym".
A nie są to jedyne opcje. Serwis hotelopedia tak opisał różnice między wszystkimi możliwościami all inclusive. "Hotele i biura podróży mogą stosować dodatkowe określenia jak ultra, premium, plus, 24 oraz light czy soft. Nazwy te nie są standaryzowane, co oznacza, że identyczny program może w jednym hotelu być nazwanym ultra all inclusive, a w drugim all inclusive' – tłumaczy serwis.
Wszystkie powodują jednak spory misz masz. "Soft", "light" to najuboższe wersje - najczęściej tylko trzy posiłki, ograniczone napoje. Ale co to jest np. "premium all inclusive"? "Zwykle synonim Ultra all inclusive" - pada wyjaśnienie. A "all inclusive plus"? To "opcja rozszerzona, ale w mniejszym stopniu niż ultra czy premium".
O takich opcjach wśród polskich turystów jeszcze jednak za bardzo nie słychać.