Jestem gejem
Tak, jestem heteroseksualnym gejem. Jestem też heteroseksualną lesbijką, biseksualistą i heteroseksualną osobą transpłciową. Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce. A nade wszystko nie jest mi obca tolerancja, człowiecze i humanistyczne myślenie. Uznaję prawo do życia każdego, niezależnie od jego koloru skóry, skośnych oczu, tuszy, szczupłości, poglądów i orientacji seksualnej. Jeśli Marsz Niepodległości (nazwa niemająca wiele wspólnego z niepodległością) ma prawo się odbywać, to dokładnie takie samo prawo ma każdy Marsz Równości. I tyle.
Za to, co się wydarzyło w Białymstoku, odpowiada rządzący obóz władzy oraz podpięty do niego, jak do życiodajnego sutka, polski Kościół katolicki. Jedni i drudzy od lat prowadzą szalenie niebezpieczną grę ze środowiskami nacjonalistycznymi i kibolskimi. To najgorszy moralnie rodzaj politycznej gry, bo oba te środowiska mają wiele wspólnego z naruszeniami prawa, żeby tylko o handlu narkotykami wspomnieć. Czym faktycznie są środowiska kiboli, wie każdy klub piłkarski w Polsce i od lat jest to moralnie najgorszy rodzaj tolerowania ich działalności. Za to wszystko odpowiada przede wszystkim Kościół instytucjonalny, czyli większość hierarchów, z najwyższymi władzami Kościoła włącznie. I doprawdy nie jest istotne, czy jest to “kościół łagiewnicki”, czy “kościół toruński”, bo dzisiaj w Polsce funkcjonuje tylko jeden Kościół - haniebny. Tak, to ostre słowa, ale jako naród doszliśmy dzisiaj do miejsca, w którym blisko jest ostatni moment na opamiętanie. Być może nawet nie blisko, a już w tym miejscu się znaleźliśmy.
Oskarżam polski Kościół katolicki o świadome manipulowanie faktami i powszechną w całym cywilizowanym świecie wiedzą, opartą na badaniach naukowych i prawach uniwersalnych znanych już od Platona i Arystotelesa. Oskarżam Kościół katolicki o wykorzystywanie do własnych celów osób, które należałoby raczej oświecać niż otumaniać. Oskarżam wreszcie tenże Kościół o sprzeniewierzenie się nauce Jezusa, która opiera się na miłości i tolerancji do bliźniego.
Oskarżam też rządzący obóz władzy o świadome tolerowanie i przymykanie oczu na wątpliwie moralnie wykorzystywanie określonych środowisk wyłącznie po to, aby najpierw zdobyć, a potem utrzymać władzę. Oskarżam obóz władzy o instrumentalne traktowanie prawa, w sposób urągający nie tylko logice, ale powszechnym zdobyczom cywilizacji. A nade wszystko oskarżam o szczucie jednych obywateli na drugich wyłącznie w jednym celu, o którym była już tutaj mowa.
Wróg
Powiedzieć, że Prawo i Sprawiedliwość do rządzenia potrzebuje wroga, to nic nie powiedzieć. Prawo i Sprawiedliwość całą swoją filozofię rządzenia (to określenie stanowczo na wyrost) opiera nie tylko o istnienie jakiegoś wroga, ale przede wszystkim o wmawianie wyborcom, że ten wróg jest narodowym zagrożeniem. W 2015 roku tym zagrożeniem dla istnienia narodu byli uchodźcy, których liczba miała być tutaj powodem budowy islamskich enklaw. Słabe to w istocie państwo, dla którego przybycie kilkunastu tysięcy obcokrajowców może tym państwem zachwiać. To, że po roku 2015 nastąpiła niespotykana dotąd fala uchodźcza z Ukrainy, tego już wyborca PiS nie wie, mimo że dzisiaj w zasadzie wszędzie można spotkać przyjezdnych stamtąd.
Na tegoroczne wybory PiS przygotował innego wroga. Dzisiaj jest nim środowisko osób LGBT. Sam metafizyczny wróg to jeszcze nie wszystko. Potrzeba do tej narracji dodać jeszcze esencję, a jest nią pojęcie ukute i wkładane do głów wyborców, niczym trucizna zatruwająca umysły ludzi. Tym pojęciem jest “ideologia LGBT”. Nikt nie potrafi wyjaśnić czym ta ideologia jest, ale ważne dla obozu władzy, że funkcjonuje coraz bardziej powszechnie. Dlaczego ideologia? Bo do umysłów prawicowych, tradycyjnych i wierzących wyborców trafić może tylko jakaś ideologia. Od lat trafia do nich ideologia prawicowa, ideologia strachu przed obcymi i strachu przed nowoczesnością. Teraz musi do nich trafić strach przed LGBT. Nieważne, że to zwykłe, podłe szczucie jednych na drugich.
Najogólniej mówiąc ideologia to wspólnota światopoglądowa, u podstaw której tkwi dążenie do realizacji celów klasowych, grupowych lub narodowych. Jaką wspólnotą światopoglądową, dzięki której realizuje się cele klasowe jest orientacja seksualna, która jest cechą wrodzoną, nabytą w drodze naturalnej transmisji genetycznej, na którą człowiek wpływu żadnego nie ma? Jak można świadomie manipulować takimi faktami i powszechną wiedzą? I to w jednym celu – aby utrzymać władzę? Jak można ględzić o jakiś “aktywistach LGBT” skoro “ideologia LGBT” jest zwykłym humbugiem? Skoro “aktywistą LGBT” jest każdy, kto przeciwstawia się atakom na środowiska osób o odmiennej orientacji, to każdego wierzącego, który tej orientacji nie rozumie, nazywajmy “aktywistami Kościoła Zacofanego”.
W sobotę, około godziny 20, czyli już po Marszu Równości w Białymstoku parafia św. Jadwigi Królowej zamieściła ogłoszenia duszpasterskie. Można było w nich przeczytać, że:
“Jako kapłani posługujący w naszej parafii, składamy wyrazy uznania i podziękowania tym wszystkim, którzy w ostatnim czasie, w jakikolwiek sposób włączyli się w obronę wartości chrześcijańskich i ogólnoludzkich, chroniąc nasze miasto, zwłaszcza dzieci i młodzież przed planową demoralizacją i deprawacją. Niech wam Bóg wynagrodzi i błogosławi wszelkie dalsze dobre poczynania.”
Nawet jeśli po fali krytyki parafia ów wpis usunęła, nie zmienia to faktu, że on się tam pojawił, dokładnie tak samo, jak nie da się zakłamać, że na Jasną Górę przybywają “pielgrzymki” kibolskie i grupy te są tam przyjmowane, niczym zbawcy narodu.
Nie da się także przejść obojętnie wobec słów arcybiskupa Gądeckiego, przewodniczącego polskiego Episkopatu, który dla tygodnika “Niedziela” powiedział: "Nie można dialogować ze środowiskami, które nie chcą dialogu, depczą świętości, bluźnią Bogu i deprawują człowieka". I nieco dalej: "W imię wierności naszemu Zbawicielowi i w imię miłości do naszych sióstr i braci musimy jednak głosić całą Ewangelię - nie unikając wymagań, które ona niesie, i nie przestając nazywać śmiertelnym grzechem tego, co nim w istocie jest. Gdybyśmy tak nie czynili, okradalibyśmy naszych bliźnich z prawdy, która także im się należy". Kilka zadań potem mówi o pedofilii w Kościele, że jest to bezprecedensowy atak na tę instytucję. Szkoda, że ważny duszpasterz polskiego Kościoła tak łatwo i prosto, i w pełni świadomie, myli zło rzeczywiste z rzeczywistym dobrem.
Nie dajmy się zwariować
Ale w tym całym szaleństwie jest coś jeszcze, a mianowicie całkowicie zbędne ataki wewnątrz obozu Opozycji. Nie mogę zaakceptować nagłych żądań, aby za wszelką cenę (a jest to skierowane do posłów Platformy) określili się oni w kwestii bezprzykładnych ataków agresji, które miały miejsce w Białymstoku.
W tym całym szaleństwie, jakie nas obecnie otacza, zachowajmy choć minimalne granice rozsądku i nie bierzmy przykładu z oszalałych środowisk “patriotycznych”, które swego czasu (w latach dziewięćdziesiątych, gdy Lech Wałęsa wyrzucił z kancelarii Kaczyńskich) bez przerwy żądały, aby dowiódł on swoją polskość. Wałęsa wtedy odpowiadał, że nie będzie udowadniał, że nie jest wielbłądem. Nie naśladujmy ich, zachowajmy własną tożsamość.