Skazany za znęcanie się nad żoną nadal w radomskiej radzie miasta. Mieszkańcy oczekują reakcji

Aneta Olender
"Dziwię się, że do tej pory cisza..." – tak sprawę Jarosława R., radomskiego radnego klubu Koalicji Obywatelskiej skazanego za znęcanie się nad żoną, komentują zniecierpliwieni mieszkańcy miasta. Mimo że wyrok zapadł w czerwcu, mężczyzna nadal pełni swoją funkcję. Na przemilczenie tematu nie zgadza się m.in. Radomska Inicjatywa Kobieca: "nie wyobrażamy sobie by ktoś taki decydował o czymkolwiek co jest związane z naszym miastem, w tym o losach krzywdzonych kobiet".
Radomski radny usłyszał wyrok za znęcanie się nad swoją żoną. Fot. screen Teatr Powszechny w Radomiu
Jarosław R., aktor Teatru Powszechnego w Radomiu i radny Koalicji Obywatelskiej w tym mieście usłyszał wyrok za znęcanie się fizyczne i psychiczne nad żoną. Sąd Rejonowy w Radomiu w czerwcu skazał go na karę grzywny w wysokości 2 tys. zł. Musi także zapłacić 3 tys. zł nawiązki swojej żonie.

Wyrok jest nieprawomocny, mężczyzna nie przyznał się do winy, a jego adwokat złożył zapowiedź apelacji. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" radomski radny tak zareagował na decyzję sądu.

– Nie ma tu nic do komentowania. Jeden sąd już stwierdził, że jestem całkowicie niewinny. (...) Żona złożyła 10 pism, w których przeprasza sąd i mnie, że ją poniosło w wyniku emocji po naszym rozstaniu – stwierdził Jarosław R.


Rzeczywiście, w pierwszym wyroku (listopad 2017) Jarosław R. został uniewinniony, od tej decyzji odwołała się jednak Prokuratura Rejonowa Radom-Zachód.

– Wyrok uniewinniający w pierwszym procesie zapadł dlatego, że ja nie zeznawałam, mąż obiecał mi, że się zmieni, zaczniemy nowe życie – wyjaśniała w rozmowie z dziennikarzami pokrzywdzona, czyli żona radnego.

– Mąż nie tylko nie zmienił się, ale cały czas prowadził podwójne życie, jak w spektaklu Mayday. Potwierdzili to detektywi, których wynajęłam. Gdy mu o tym powiedziałam, zdenerwował się i użył wobec mnie przemocy zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Wezwałam policję, nie wiedziałam, że będzie sprawa w sądzie, ale takie rzeczy są ścigane z urzędu. Teraz, w drugim procesie, postanowiłam zeznawać, doszło do mnie, że nie da się budować wspólnego życia na kłamstwach. O wyroku skazującym przesądziła obdukcja, zeznania świadków i nagranie z tego zdarzenia – dodała żona Jarosława R. "Nie wyobrażamy sobie, by ktoś taki decydował o czymkolwiek"
Jarosław R. mandat radnego miejskiego zdobył po raz pierwszy w ostatnich wyborach samorządowych. Startował w nich z komitetu wyborczego Koalicja na Rzecz Zmian. W radomskiej radzie miasta pracuje także w trzech komisjach: Kultury i Promocji, Skarg, Wniosków i Petycji oraz Regulaminowej i Spraw Radnych.

Kiedy informacja o wyroku dotarła do mediów, wywołała oburzenie. Na potępienie, zdaniem komentujących, zasługuje nie tylko fakt, że za siedem lat krzywdzenia żony Jarosław R. musi zapłacić "tylko" grzywnę, ale i to, że mimo iż wyrok zapadł w czerwcu mężczyzna ten nadal jest miejskim radnym.

"Od nieprawomocnego skazania Jarosława R. minęło już półtora miesiąca, a ze strony partii, która chwali się załatwianiem Spraw Polek, ze strony władz miasta i Prezydenta #RadosławaWitkowskiego, nie ma żadnej reakcji, choćby w formie oświadczenia. Nic.
Jako Radomska Inicjatywa Kobieca żądamy, by osoba stosująca przez lata przemoc wobec osoby najbliższej, poddała się do natychmiastowej dymisji, bo nie wyobrażamy sobie, by ktoś taki decydował o czymkolwiek, co jest związane z naszym miastem" – czytamy we wpisie Radomskiej Inicjatywy Kobiet.

Wywołani do tablicy radni chcą poczekać na prawomocny wyrok, aby zająć oficjalne stanowisko, ale nie pozostają obojętni wobec sprawy. Przewodnicząca Klubu Koalicji Obywatelskiej w Radzie Miasta Marta Michalska-Wilk mówi, że na razie radni mogą jedynie odwołać się do sumienia Jarosława R.

– Trochę mam z tym problem, ponieważ jestem kobietą i agresja wobec kobiet, czy w ogóle wobec kogokolwiek, jest absolutnie naganna i niedozwolona. Rozumiem, że wyrok jest nieprawomocny i na to uprawomocnienie się musimy jeszcze poczekać, ale odwołuję się do sumienia pana radnego, aby wycofał się z chociażby z takiej politycznej działalności radnego, a także, aby zawiesił swoją pracę w klubie do czasu wyjaśnienia tej sprawy – komentuje przewodnicząca.

Dodaje, że od momentu, kiedy dowiedziała się o sprawie, nie miała okazji rozmawiać z Jarosławem R. Próbowała się do niego dodzwonić, ale ten nie odbierał telefonu. Apel do sumienia mężczyzny to, jak wyjaśniają radni, jak na razie jedyna możliwość działania, jaką dysponują. W tym przypadku nie mogą odwołać radnego. Straciłby mandat tylko jeśli sąd wydałby prawomocny wyrok i orzekł o pozbawieniu wolności.

– Radny powinien w swoim sumieniu zastanowić się nad zawieszeniem w klubie radnych, ale to już decyzja samej osoby. My nie możemy mu tego nakazać, tylko odwołać się do jego sumienia. Nie miałem okazji rozmawiać z radnym, ale oczywiście biorąc pod uwagę informacje, które docierają do nas z mediów, czy z przestrzeni społecznej, to można stwierdzić, że takie zachowanie jest karygodne i nie możemy takiej sytuacji zostawić – przyznaje radny KO Ruszczyk Dawid.

– To jest trudna sytuacja, więc mogę się wypowiedzieć jako ja, Woletta Kotkowska. Absolutnie nie popieram żadnej formy przemocy. Tym bardziej, jeśli mówimy o przemocy wobec osoby słabszej, jaką w tym przypadku jest kobieta. Wyrok jest jednak nieprawomocny, więc trudno od razu skazywać człowieka. To jest sprawa, która wypłynęła bodajże dwa dni temu. Nie było jeszcze spotkania klubu, jako radni mamy jednak pewne propozycje, więc na pewno będziemy rozmawiać i na pewno będziemy chcieli wnioskować o zawieszenie do momentu wyjaśnienia tej sprawy, czyli prawomocnego wyroku – mówi radna KO.

Na prawomocny wyrok czeka też Robert Utkowski. Radny przyznaje, że wtedy będzie mógł zastanawiać się, "co z tym fantem zrobić".

– Jako społeczeństwo dosyć nerwowo i dosyć szybko reagujemy na wiele rzeczy. Wolę poczekać na decyzję sądu, ale niespecjalnie dziwie się, że ludzie reagują w taki sposób. Mają prawo oczekiwać od nas radnych tego, że będziemy w porządku – komentuje nasz rozmówca.

Prezydent też niewiele może
Jarosław R. walczył o mandat radnego z list Komitetu Wyborczego Wyborców Radosława Witkowskiego Koalicja na rzecz zmian, czyli komitetu prezydenta Radomia. To właśnie również jego "stosownej reakcji" oczekują autorki wpisu na profilu Radomskiej Inicjatywy Obywatelskiej.

"Nie mam żadnych narzędzi, żeby pozbawiać pana radnego członkostwa w klubie czy żeby wygaszać jego mandat. Oczywiście nie ma i być nie może zgody na przemoc w rodzinie, na przemoc wobec kobiet. Jednoznacznie potępiam takie zachowania. Myślę, że czas na reakcję, przede wszystkim głównego zainteresowanego, przyjdzie wtedy, gdy zapadnie prawomocny wyrok" – taką odpowiedź otrzymaliśmy, gdy zapytaliśmy o możliwości, jakimi dysponuje prezydent w takim przypadku. "Kara rażąco niewspółmierna"
Karą grzywny za siedem lat znęcania się nad żoną zainteresowała się prokuratura krajowa.
– Wstępna analiza wniosku o karę wobec Jarosława R. dokonana przez Prokuraturę Krajową wskazuje, że kara ta jest rażąco niewspółmierna wobec popełnionego przez niego czynu – mówiła Ewa Bialik rzeczniczka Prokuratury Krajowej.

Poinformowała także, że o karę grzywny wnioskował prokurator Prokuratury Rejonowej Radom Zachód w Radomiu. Jeżeli wątpliwości się potwierdzą Prokuratura Krajowa, korzystając z możliwości zaskarżenia wyroku, będzie domagać się surowej kary. – Adekwatnej do społecznego ciężaru przestępstwa popełnionego przez Jarosława R. na członku jego rodziny - dodała Ewa Bialik.

Jarosław R. stanął przed sądem, ponieważ prokuratura oskarżyła go to, że między 2010 a 2017 rokiem znęcał się nad żoną psychicznie i fizycznie. Radny wszczynał awantury domowe, wyzywał żonę, groził, że wyrzuci ją z domu, pozbawi zdrowia lub życia, szarpał i popychał ją.

"Nadto 16 lutego 2016 roku dokonał uszkodzenia ciała żony w ten sposób, że uderzając ją po głowie ręką spowodował u niej obrażenia w postaci potłuczenia ogólnego przede wszystkim głowy i obu kończyn dolnych, powodując tym samym naruszenie czynności ciała na okres nie przekraczający dni 7 w rozumieniu art. 157 par 2" – tak brzmi fragment oskarżenia prokuratury.