Co robić z jawnymi politycznymi draniami

Eliza Michalik
publicystka
Marszałek Kuchciński odleciał, a potem wyleciał, dorabiając się w sieci szeregu memów, w których firmuje własną twarzą plakaty z reklamą filmu „Aviator”, jednak sprawa lotów o statusie HEAD, wbrew pozorom, wcale nie dotyczy Marka Kuchcińskiego, za chwilę już znowu szeregowego posła PiS, tylko czegoś o wiele większego i bardziej groźnego: chciwości władzy. Niebywałej i na niespotykaną dotąd skalę, niemal jawnej i dumnej z własnej bezwstydności. Pazerności nie maskowanej nawet grzecznościowymi wymówkami. Takiej, która przyłapana na gorącym uczynku i złapana za rękę idzie w zaparte lub gorzej – uśmiecha się drwiąco i mówi obywatelowi „Nie mam twojego płaszcza i co mi zrobisz głupku?”. I co Polacy mają zrobić z tak jawnymi politycznymi draniami?
Eliza Michalik o #AirKuchciński Fot. Dawid Zuchowicz
Jak pisała Marie von Ebner – Eschenbach, "Najniżej upadło społeczeństwo, które pozwala, żeby jawni dranie prawili mu kazania o moralności” i obserwując sekwencję wydarzeń dotyczącą umownie „lotów marszałka” (bo tak naprawdę były to raczej loty z marszałkiem), zadałam sobie pytanie, czy my Polacy, jesteśmy już takim właśnie społeczeństwem.

W pierwszych komunikatach marszałek twierdził, że nieprawidłowych lotów były 3, ostatecznie okazało się, że ponad 100. Mówił, że odbywały się w absolutnie wyjątkowych sytuacjach, okazało się, że to nieprawda. Przy okazji wyszło na jaw, że nie tylko marnotrawiono beztrosko pieniądze podatników, ale i narażano Polskę na powtórkę ze Smoleńska, ponieważ loty organizowano wbrew przepisom, które nakazują zgłaszanie ich odpowiednio wcześniej tak, by mogły zostać spełnione wszystkie wymogi dotyczące bezpieczeństwa. Wiedziała o tym partia marszałka i jej kierownictwo, wiedzieli członkowie rządu i szef sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, który także z marszałkiem latał, wiedziała kancelaria sejmu, która z kolei łamiąc ustawę o dostępie do informacji publicznej próbowała ukryć przed dziennikarzami dokumenty dotyczące lotów, tłumacząc, że „zaginęły” (zresztą, bez względu na to, czy naprawdę „zaginęły” czy nie, to dyrektorzy kancelarii sejmu i Centrum Informacyjnego Sejmu także powinni zostać zwolnieni dyscyplinarnie z pracy za podawanie sprzecznych i nieprawdziwych komunikatów).


A kiedy w końcu, po wielodniowym maratonie informacyjnym i ewidentnym staraniu kierownictwa PiS, żeby sprawę zwyczajnie przeczekać, dać jej wygasnąć, okazało się, że to się nie uda i ogłoszono wreszcie dymisję marszałka, usłyszeliśmy, my obywatele, że marszałek jest niewinny, nie zrobił nic złego i właściwie, to trzeba prześwietlić loty Tuska.

Nie wiem, czy znają Państwo słynną anegdotkę o Janie Himilsbachu, który wpadł do kawiarni SPATIF i wrzasnął "Inteligencja wypierdalać!”. Po chwili konsternacji i milczenia od stolika wstał Gustaw Holoubek, grzecznie się wszystkim ukłonił i odparł: "Nie wiem jak państwo, ale ja wypierdalam”.

No więc nie wiem jak państwo, ale gdy ja patrzę teraz na poczynania władzy, mam wrażenie, że skończył się czas na dyskusje, bo z ludźmi, którzy ciągle kłamią, kłamią bez przerwy, na każdy temat, rano, w południe i wieczorem, kłamią w twarz i bezczelnie, kłamią wcale się tego nie wstydząc, a przy tym wszystkim w życiu nie przyznają, że kłamią i robią z ludzi wariatów, po prostu rozmawiać nie ma sensu.

I że na ciągle zadawane nam, publicystom przez widzów i czytelników pytanie: „jak rozmawiać z ludźmi, którzy nas okłamują jawnie i wprost, a przyłapani nie tylko na kłamstwie, ale nawet na przestępstwie rechoczą nam w twarz?” jest tylko jednak odpowiedź: nie rozmawiać, reagować, pokazać czynem, co się o tym myśli.

A jedynym czynem, który jest teraz możliwy do wykonania to pójście i zagłosowanie na ludzi, którzy takich rzeczy po prostu nie robią.

Pod warunkiem oczywiście, że opozycja dopilnuje, by przebiegu wyborów i liczenia głosów pilnowali bezstronni obserwatorzy, także zagraniczni, bo po decyzji PiS, żeby wynik wyborów zatwierdzała stworzona przez tę partię i zdaniem wielu ekspertów powołana i działająca niezgodnie z prawem (rozstrzygnie o tym TSUE), kontrowersyjna Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego – i tego, czy wybory będą uczciwe już też moim zdaniem pewnym także być nie można.

Więcej komentarzy można znaleźć na kanale Elizy Michalik na YouTube