Nie wszyscy wiedzą, na czym polega różnica. Gdy kupujesz lodówkę, na te szczegóły warto zwrócić uwagę

Monika Przybysz
Nie należy do sprzętów, które można pominąć podczas urządzania mieszkania. Nie zrobimy sobie od niej detoksu, jak od telewizora, nie będziemy poddawać w wątpliwość ekonomii jej posiadania, jak w przypadku zmywarek. Lodówkę kupujemy bez dyskusji — ta zaczyna się dopiero w sklepie, kiedy porównujemy parametry i możliwości poszczególnych modeli.
Wybierając lodówkę warto zwracać uwagę na szczegóły Fot. materiały prasowe
Specyfikacje lodówek potrafią być przewrotnie skomplikowane. Dlaczego przewrotnie? Bo terminy, którymi powinniśmy się szczególnie zainteresować, bywają do siebie bardzo podobne, a jak wiadomo, to, co najważniejsze, czai się właśnie w szczegółach.
Kupując lodówkę, warto rozmawiać - nie tylko o jej designie i rozmiarzeFot. materiały prasowe
NoFrost czy NeoFrost?
O tym, że lodówkę trzeba od czasu do czasu rozmrozić, pamiętają już tylko ci, którzy mają to szczęście w nieszczęściu, że weszli w posiadanie lodówek kilkanaście lat temu i trafili na wybitnie wytrzymałe modele.

Posiadanie lodówki ze statycznym systemem chłodzenia z roku na rok staje się nie tylko coraz bardziej niewygodne — w kontekście rozmrażania — ale i coraz bardziej nieekonomiczne, jeśli weźmiemy pod uwagę rosnące ceny prądu i żywności, która w komorach starszych modeli “żyje” po prostu krócej.

Lodówki, których nie trzeba rozmrażać, to już rynkowy standard, którego wyznacznikiem jest system o nazwie “NoFrost”. Jego podstawową funkcją jest zapewnienie cyrkulacji powietrza wewnątrz komór chłodzących i mrożących. To zadanie spełnia wentylator, który wysusza powietrze i tym samym zapobiega powstawaniu wilgoci, a co za tym idzie, osadzaniu się szronu.

Jest jedno “ale”: suche powietrze w lodówce, owszem, gwarantuje, że na ściankach nie osadzi się szron. Przy okazji jednak pozbawi wody żywność, którą wstawimy do środka. Suche brzegi plasterków szynki? “Kauczukowe” boki kostek sera? Taki efekt braku wilgoci wewnątrz komór.

Każdy z producentów radzi sobie z tym problemem na swój sposób. Jedni radzą zamykać żywność w plastikowych pojemniczkach, inni — wprowadzają technologiczne innowacje, często o nazewnictwie bardzo zbliżonym do wspomnianego “NoFrost”.
Fot. materiały prasowe
Lodówki Beko, które prezentujemy na zdjęciach, posiadają system “NeoFrost”. Te dwie technologie różni znacznie więcej niż tylko jedna litera w nazwie. NeoFrost sprawia bowiem, że żywność nie tylko nie wysycha, ale pozostaje świeża znacznie dłużej w porównaniu z systemami starszej generacji.

Dlaczego tak się dzieje? NeoFrost odpowiada za cyrkulację powietrza w dwóch komorach osobno: komora lodówki ma własny obieg, komora zamrażalnika — własny. Efekt? Powietrze krąży po mniejszej powierzchni, dzięki czemu pomaga rozłożyć temperaturę bardziej równomiernie.
Fot. materiały prasowe
Wartością dodaną lodówek posiadających system NeoFrost jest to, że zapachy żywności ułożonej na różnych poziomach nie mieszają się między sobą. Aromat łososia może być zamknięty w jednym obiegu, a malinowego tortu — w drugim.

Zastosowanie dwóch wentylatorów wpływa również na efektywność pracy. Z wewnętrznych testów producenta wynika, że lodówki Beko z systemem NeoFrost chłodzą dwa razy szybciej w porównaniu z urządzeniami pozbawionymi tego systemu. Zastanawiając się, czy to dużo, warto przypomnieć sobie ostatni upalny dzień i oczekiwanie, aż schowane w lodówce napoje zrobią się zimne. Wtedy różnicę robi każda minuta.

Fresh czy Everfresh+?
Nie da się nie kupować warzyw i owoców “nie na zapas”. Nie zawsze da się też na jedno posiedzenie zjeść kilogram czereśni czy ugotować cały kalafior na obiad. Problem w tym, że kiedy przypominamy sobie o nadprogramowych warzywach, poukrywanych w lodówkowych szufladach, dni świetności często mają one już za sobą.

W ten sposób, trochę bezwiednie, trochę z roztrzepania, marnujemy góry jedzenia. Dosłownie. W skali globalnej wyrzucamy rocznie 1,3 miliarda ton żywności.

Producenci lodówek starają się nam pomóc w ograniczaniu tych strat. A że przedłużanie świeżości produktów to nadrzędny cel istnienia lodówek, nikogo nie powinno dziwić, że nalepkę z napisem "Fresh" na froncie szuflady do przechowywania warzyw i owoców znajdziemy dzisiaj na wielu dostępnych modelach.

Technologie ze słowem "Fresh" w nazwie mogą się od siebie znacznie różnić. Niektóre pozwalają zachować świeżość przez kilka dni, w przypadku innych będą to niemal tygodnie. Na lodówkach Beko można znaleźć napis: “EverFresh+", który kwalifikuje te urządzenia do drugiej grupy.

Technologia EverFresh+ jest stosowana w specjalnej komorze umieszczonej wewnątrz lodówki. Zimne powietrze przedostaje się do niej przez perforowaną pokrywę, dzięki czemu zarówno temperatura, jak i wilgoć rozprowadzana są niezwykle precyzyjnie i utrzymywane na równym poziomie nawet w momencie, gdy przez otwarte drzwi, do lodówki dostaje się ciepłe powietrze.

W efekcie warzywa i owoce, które schowamy w komorze EverFresh+ pozostaną świeże znacznie dłużej, niż gdybyśmy trzymali je w zwykłej szufladzie. Czas ten będzie różnił się oczywiście w zależności od rodzaju produktu. Plany zrobienia truskawkowego koktajlu można odkładać nawet osiem dni (w przeciwieństwie do standardowych trzech), gotowanie brokułu na obiad — nawet 30 (a nie 10, jak ma to miejsce w przypadku lodówek pozbawionych komory EverFresh+).
Fot. materiały prasowe
A czy A+++?
Kwestia energooszczędności lodówek z roku na rok ma coraz większe znaczenie. Prąd drożeje, z kolei jego nadmierna konsumpcja nie jest bez znaczenia, jeśli chodzi o środowisko naturalne. Urządzenie, które pobiera energię 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu powinno więc działać w sposób możliwie jak najbardziej ekonomiczny.

Wyznacznikiem tej ekonomii jest klasa A. Dzisiaj, zgodnie z unijnymi standardami większość produkowanych urządzeń powinna należeć właśnie do niej. B, C czy D— sprzęty z takim oznaczeniem spotkamy w sklepach z rzadka, jeśli w ogóle.

Różnice pojawiają się natomiast w samej klasie A. Jak duże mogą one być uzależnione jest od liczby “plusików” towarzyszących pierwszej literze alfabetu. Pod względem energooszczędności urządzenia klasy A+++ potrafią przegonić te o symbolu A bez plusów nawet o kilkadziesiąt procent. W przypadku lodówek Beko — dokładnie o 64 proc.

Jeden znak może więc zrobić gigantyczną różnicę: dla środowiska i dla naszego portfela. Wybierając lodówkę, postarajmy się więc, aby takie, i podobne, "szczegóły" nie umknęły naszej uwadze.
Fot. materiały prasowe

Artykuł powstał we współpracy z marką Beko.