Generał oburzony tym, jak politycy PiS łamią przepisy. To on tworzył instrukcję HEAD

Paweł Kalisz
Generał Drewniak był jedną z tych osób, które tworzyły nową instrukcję HEAD, regulującą zasady przelotów najważniejszych osób w kraju. Dziś otwarcie mówi, że jest zszokowany tym, jak politycy PiS ignorują opracowane zasady. Przepisy wdrożono po to, żeby nie powtórzyła się taka katastrofa, jak ta w Smoleńsku.
Afera "Kuchciński Travel" ujawniła, że politycy PiS ignorują przepisy HEAD. Fot. Twitter / Marek Kuchciński
– Przypominam sobie prezydentów i premierów, którym towarzyszyły żony. Ale to były oficjalne delegacje – przypomniał generał Tomasz Drewniak w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Były inspektor Sił Powietrznych jest zaniepokojony "obniżaniem ciężko wypracowanych standardów bezpieczeństwa".

Generał przypomina, że zasada "dowódca decyduje" skończyła się po Smoleńsku. Dziś nie ma możliwości, by w ramach lotów HEAD wsadzić na pokład żonę marszałka, jak to opisywał Marek Kuchciński. – Jeśli to wyglądało tak, jak opisywał marszałek, to byłoby to naruszenie regulaminu – twierdzi Drewniak.


– Tworząc różnorodne regulaminy, w tym instrukcję HEAD, zakładamy, że ludzie na najwyższych stanowiskach w państwie zachowują się racjonalnie i odpowiedzialnie. Że kierują się wewnętrzną etyką i troską o kraj – konstatuje Drewniak.

Generał przypomina, że w każdym roku dany samolot może spędzić w powietrzu określoną liczbę godzin, które podzielone są na godziny operacyjne i szkoleniowe. Jeśli żona marszałka Kuchcińskiego poleciała jako VIP, to automatycznie roczna pula lotów dla maszyny wartej 220 mln złotych zmniejsza się o jeden.

Afery "Kuchciński Travel" i "Air Karczewski"
Przypomnijmy, że Marek Kuchciński wykorzystywał samoloty i śmigłowce rządowe niczym prywatne taksówki. I choć sam nie uważał, by stało się coś złego, to w piątek złożył rezygnację z funkcji marszałka Sejmu. Ale Kuchciński nie jest tu wyjątkiem. Na celownik trafił kolejny marszałek, tym razem Senatu. Dziennikarze już wykryli kilka "dziwnych" przelotów Stanisława Karczewskiego, w tym jeden na lotnisko blisko domu marszałka, a inny do Budapesztu, gdzie poleciał z żoną, córkami i wnukami.

źródło: "Gazeta Wyborcza"