Od dwóch tygodni ma erekcję. Mężczyźnie grozi... amputacja penisa

Bartosz Świderski
Do szpitala można trafić z różnych powodów, ale ten mężczyzna miał wyjątkowego pecha. Zgłosił się do lekarza przez... niekończącą się erekcję. Sytuacja jest poważna, ponieważ pacjentowi grozi amputacja penisa.
Danny Polaris trafił do szpitala przez... nieustanną erekcję. Grozi mu amputacja członka. Fot. Instagram.com / @dannypolaris
Danny Polaris pochodzi ze Swansea w Wielkiej Brytanii. Jak podaje "The Sun", mężczyzna niedawno umówił się na spotkanie z dziewczyną w Berlinie. Przed randką postanowił zażyć viagrę.

To był początek jego kłopotów. Kiedy razem z poznaną pielęgniarką wrócił do domu, zgodził się, by kobieta podała mu środek na wzmocnienie erekcji. Można powiedzieć, że zadziałał aż za dobrze, bo następnego dnia Polaris obudził się i zauważył, że... dalej ma erekcję. Taki stan utrzymywał się jeszcze przez dwa dni, aż w końcu mężczyzna udał się do lekarza.

Okazało się, że Brytyjczyk cierpi na priapizm. To po prostu długotrwała, bolesna erekcja. Nieleczona może spowodować trwałe uszkodzenie prącia. Kiedy mężczyzna trafił do szpitala, specjaliści od razu zaczęli działać.


Według "The Sun" próbowali wbić igłę w bok jego penisa, żeby usunąć nadmiar krwi. Przeprowadzili jeszcze inny zabieg, ale bez oczekiwanych efektów. – To była jedna z najgorszych decyzji w moim życiu – nie ukrywa poszkodowany.

Polaris nadal jest poddawany leczeniu. Na Instagramie chwali się zdjęciami, ale sytuacja jest poważna.

Jeśli leczenie okaże się nieskuteczne, grozi mu nawet amputacja członka. A terapia podobno do tanich nie należy. Znajomi pacjenta zaczęli zbierać pieniądze, by Danny mógł odzyskać pełną sprawność.

źródło: "The Sun"