Banany mogą zniknąć ze sklepów na zawsze. Powodem choroba, na którą nie ma lekarstwa
Choroba panamska (nie mylić z filipińską) już raz doprowadziła do bananowej zagłady. Jej ofiarą padł najpopularniejszy wówczas w USA i Europie szczep Gros Michel. Teraz kolumbijskie władze potwierdzają występowanie zalążków zarazy, która może zmienić naszą dietę w bardzo niekorzystny sposób.
Cavendish, choć gorszy w smaku i trudniejszy w transporcie, przejął rolę plantacyjnego hegemona. Jego wielkim atutem było to, że nie był podatny na chorobę wywołaną Fusarium oxysporum. Niestety tylko do końca lat 80., kiedy to na Tajwanie pojawiła się zabójcza odmiana TR4.
Tu leży banan
O pojawieniu się rzekomych patogenów choroby panamskiej w Kolumbii można było usłyszeć w czerwcu tego roku. 8 sierpnia przypuszczenia się potwierdziły, a w południowoamerykańskim kraju wprowadzono stan wyjątkowy.
Grzyb nie do zabicia
W tej chwili jedyną "skuteczną" metodą ratowania roślin jest separowanie zakażonych osobników od zdrowych. Niestety grzyb łatwo przenosi się w nowe miejsca na butach lub maszynach używanych przez nieświadomych rolników. Dodatkowym problemem jest też to, że nawet kiedy choroba się skończy, wywołujący ją grzyb jeszcze przez 30 lat może żyć w skażonej glebie. To wyklucza tworzenie nowych plantacji na takim obszarze.
Dla krajów, dla których eksport tych owoców jest jednym z głównych filarów gospodarki, panamska plaga jest strasznym wydarzeniem. Zwłaszcza dla państw o tak zrujnowanych finansach jak Wenezuela.
Ostatni taki
Zgodnie z tym, co można przeczytać w "National Geographic", istnieje spore ryzyko, że żaden inny gatunek nie zastąpi znanego nam smaku.
Co prawda na Uniwersytecie Technologicznym w Queensland w Australii są prowadzone genetyczne modyfikacje odmiany Cavendish, no ale spróbujcie przekonać resztę świata, że GMO to nie 666. syn diabła. Koniec końców będziemy chyba musieli się przestawić na smak, niekoniecznie przypominający ten, który wrył nam się w pamięć.
– Są banany o innych kształtach, kolorach i smakach, które przetrwają atak TR4 – mówił prof. Rony Swennen z Uniwersytetu Leuven. – Pytanie brzmi, co na to branża oraz czy konsumenci dadzą się przekonać do nowości.