"Niewiarygodny skandal". Policja siłą wyprowadziła dziennikarkę z pikniku antyfaszystowskiego
Z okazji Święta Wojska Polskiego ulicami Warszawy przeszedł V Marsz Zwycięstwa, organizowany przez narodowców. Odbył się również Świąteczny Piknik Antyfaszystowski, którego uczestnicy chcieli zwrócić uwagę na gloryfikowanie przez tych pierwszych wojny i przemocy. Doszło tam do incydentu z udziałem policji: wyprowadzenia siłą dziennikarki Marty Bogdanowicz.
Piknik miał zagrodzić trasę przemarszu nacjonalistów, ale ci w ostatniej chwili mieli zgłosić się do służb z prośbą o zmianę trasy pochodu. A jednak policja, mimo tej wiedzy, uczestników pikniku ściągnęła siłą z ulicy i spisała.
Na Facebooku pojawiło się zdjęcie przedstawicielki mediów, która była ciągnięta przez dwóch funkcjonariuszy. Miała przy sobie legitymację dziennikarską. Okazało się, że jest to fotografka i dziennikarka obywatelska Marta Bogdanowicz. Redakcja naTemat poprosiła ją o komentarz.
– Dokładnie tak było – potwierdziła użycie siły przez policję. – Trasa przemarszu nacjonalistów została zmieniona, a policja wiedziała, że wszechpolacy idą inną drogą. Moim zdaniem celem policji było zatrzymanie nas w sposób nielegalny – opisała Marta Bogdanowicz.
– Policja użyła wobec mnie siły, mimo że stałam z legitymacją dziennikarską. Uczestnicy spokojnie siedzieli na ulicy, częstowali policję ciastkami i owocami, niestety nie skorzystała – dodała.
"Tak policja postępuje z przedstawicielami mediów. Na szyi mam legitymację prasową. Nie zostawię tego tak. Liczę na wsparcie. Nie chodzi o mnie, chodzi o wolność mediów" – napisała Marta Bogdanowicz na swoim profilu na Facebooku.
Rakowiecki: niewiarygodny skandal
Powiadomienie Towarzystwa Dziennikarskiego zapowiedział Jacek Rakowiecki, były rzecznik TVP.
– To po prostu niedopuszczalne, to łamanie prawa człowieka i obywatela. Media mają immunitet w takich sprawach. Społeczeństwo ma prawo znać prawdę o wydarzeniach, które przekazują dziennikarze – powiedział Jacek Rakowiecki w rozmowie z naTemat.
– Znam zachowanie fotografów podczas takich imprez i na pewno w żaden sposób nie utrudniają pracy policji. To niewiarygodny skandal. Mieliśmy do czynienia z "lajtową" sytuacją, happeningiem, uczestnicy pikniku nikomu nie przeszkadzali – dodał.
Ocenił także, że może być to sygnał sprzyjania przez władzę tym, którzy głoszą poglądy faszystowskie. – Trudno o lepszy dowód, że władza sprzyja faszystom, nie wolno już jak widać krzyczeć w Warszawie "precz z faszyzmem" – skomentował.