Dżakarta tonie, ale na razie w korkach i smogu. Polak opowiada, jak żyje się w tym mieście

Łukasz Grzegorczyk
Ogromne korki i chaos komunikacyjny mogą doprowadzić do szału – przyznaje w rozmowie z naTemat Rafał Hajduczenia z bloga "Życie w Indonezji", który od 3 lat mieszka na stałe w Dżakarcie. Ta metropolia wkrótce ma stracić miano stolicy państwa, a do tego jej znaczna część prawdopodobnie znajdzie się pod wodą.
Rafał Hajduczenia z bloga "Życie w Indonezji" w rozmowie z naTemat opowiedział o tym, jak żyje się w Dżakarcie. Fot. Rafał Hajduczenia z bloga "Życie w Indonezji"
Dżakarta tonie – takie nagłówki nie schodzą z czołówek światowych serwisów od kilku dni. I rzeczywiście, problem, o którym mówi się od dawna, to jeden z powodów ostatniej decyzji władz Indonezji. Prezydent tego kraju ogłosił, że w niedalekiej przyszłości stolica będzie przeniesiona do prowincji Borneo Wschodnie.

O tym, jak na co dzień żyje się w Dżakarcie oraz jak mieszkańcy tej metropolii reagują na wizję zalania miasta i ostatnią decyzję prezydenta, opowiedział w rozmowie z naTemat Rafał Hajduczenia z bloga "Życie w Indonezji", który od 3 lat mieszka na stałe w Dżakarcie.


Niektórzy mówią, że w Dżakarcie nie da się żyć przez korki i zanieczyszczenia. To prawdziwy obraz tego miasta?

Korki i fakt że praktycznie nie istnieje tu komunikacja publiczna poza centrum miasta sprawiają, że ciężko jest gdziekolwiek dojechać na czas. Ludzie w Dżakarcie nigdy nie umawiają się na konkretną godzinę, a na "mniej więcej".

Stanie w korku 3 czy nawet 4 godziny nie jest niczym szczególnym. Wypad ze znajomymi do centrum handlowego w centrum miasta, przeradza się w 3-godzinną podróż poprzedzoną dwoma dniami planowania. Na pewno jest to miasto, które wymaga dużego zaparcia żeby w nim żyć. Na szczęście rząd buduje metro. I to kilka linii jednocześnie, co ma poprawić sytuację.

Kilka linii metra? Brzmi absurdalnie, skoro do 2050 roku część miasta ma znaleźć się pod wodą.

W 2014 r. rząd rozpoczął wielki projekt o nazwie Giant Sea Wall Jakarta. Będzie to kilkanaście sztucznych wysp, które łącznie utworzą największy falochron kiedykolwiek zbudowany przez człowieka. Projekt stworzony przez naukowców z Korei i Holandii ma powstrzymać podmywanie gruntów i zapadanie się miasta.

Problem jest znany od dawna, rząd próbował wysiedlać ludzi z najbardziej zagrożonych terenów, ale szło to opornie. Nie wszyscy rozumieją problem i chcą się przeprowadzić, szczególnie ci, którzy żyją z połowu ryb. Wybudowano nawet mnóstwo "bloków socjalnych" dla wysiedlonych ludzi, ale oni nie chcą się przenosić.
Teren budowy metra w Dżakarcie.Fot. Rafał Hajduczenia z bloga "Życie w Indonezji"


Mieszkańcy Dżakarty boją się, że miasto w przyszłości zostanie zalane?

Na północy Dżakarty są slumsy zamieszkane przed bardzo ubogich i prostych ludzi, którzy nie przejmują się zapadaniem miasta i powodziami.

W ciągu 5-10 lat stolica Indonezji będzie przeniesiona z Dżakarty do prowincji Borneo Wschodnie. Na miejscu to pewnie "gorący" temat?

Sama idea przeniesienia stolicy nie jest nowa. Już pierwszy prezydent Indonezji Sukarno rozważał przeniesie stolicy w latach 50. na Borneo. Wtedy powodem była polityka. Sukarno nie chciał, by wyspa Jawa dominowała politycznie nad całym krajem.

Kiedy rozmawiam ze znajomymi Indonezyjczykami, to zdania są podzielone. Z jednej strony ludzie rozumieją powody i to, że rząd chce odciążyć miasto. Jednocześnie są obawy, jak to będzie wyglądać, co z urzędami, gdy ktoś będzie potrzebować ważnych dokumentów.

Sam wyrabiając kartę stałego pobytu, czy biorąc tutaj ślub, musiałem odwiedzić kilka ministerstw. Nie wyobrażam sobie lecieć w tym celu samolotem na inną wyspę. Niestety w lokalnych mediach mało się mówi, jak to zostanie rozwiązane. Nie wiadomo też, jaka sytuacja będzie z ambasadami, i czy zostaną przeniesione.
Fot. Rafał Hajduczenia z bloga "Życie w Indonezji"


W takiej sytuacji wyobraża Pan sobie życie poza Dżakartą?

Ja i moja rodzina jesteśmy tutaj szczęśliwi. Podoba mi się życie w tej wielkiej metropolii. Dżakarta to mimo wszystko najlepiej rozwinięte miasto w kraju, z najwyższymi zarobkami, największą liczbą uniwersytetów i najwyższym standardem życia. Nie planuję wyprowadzki stąd. Niestety raz na rok trzeba stawić się w urzędzie po przedłużenie karty stałego pobytu, i wtedy będę miał problem. Mam nadzieję że rząd to sensownie rozwiąże.

Za co najbardziej da się polubić to miasto?

Znajduje się tu najwięcej szkół, dobrych szpitali, sieć autostrad, wiele połączeń kolejowych oraz lotniczych. W Dżakarcie uwielbiam też niezliczoną liczbę restauracji i barów. Można tu znaleźć kuchnię z dosłownie każdego zakątka Indonezji oraz wielu azjatyckich krajów. Uwielbiam miejscowe jedzenie. To miasto wciąż mnie zaskakuje, gdy po 3 latach tutaj zdarza mi się znaleźć coś, czego jeszcze nie jadłem.

Dla mnie jako osoby, która ma tu rodzinę bardzo ważne było, żeby mieszkać w miejscu, w którym standard życia będzie wysoki. Szczególnie, że planujemy mieć dzieci. Życie na indonezyjskiej wsi, z dala od cywilizacji odpada.
Fot. Rafał Hajduczenia z bloga "Życie w Indonezji"