"Emi" miała wpływ na terminy spraw sądowych. "To powinno zakończyć byt Ziobry"

Zuzanna Tomaszewicz
Według "Gazety Wyborczej", sędzia Jakub Iwaniec miał zmieniać terminy rozpraw na polecenie hejterki "Emi". "Ujawnienie tego faktu powinno zakończyć polityczny byt Ziobry" – ocenia na Twitterze mecenas Dorota Brejza.
Czy afera ws. farmy trolli doprowadzi do dymisji prokuratora generalnego? Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta; Twitter / EmieS
Jak podaje dziennik, Emilia zapytała w czerwcu zeszłego roku sędziego, czy ten ma możliwość, aby "sprawa w sądzie okręgowym we Włocławku trafiła na jakiś szybszy termin". "I druga sprawa, by w Ostrołęce sprawa nie trafiła na wokandę nie za sto tysięcy lat, ale szybko. To dla mnie b ważne. Jak nie, to spoko" – napisała.

Mężczyzna miał jej odpowiedzieć w trybie niemal natychmiastowym. "Daj sygnatury akt i napisz, czego obie sprawy dotyczą" – miał dodać Jakub Iwaniec.

Fragment publikacji "GW" skomentowała adwokat Dorota Brejza (prywatnie żona posła Krzysztofa Brejzy). "Sędziowie dobrej zmiany ustawiają terminy spraw sądowych na życzenie Emi. Ujawnienie tego faktu powinno zakończyć polityczny byt Ziobry" – czytamy na Twitterze.


Przypomnijmy, że "Wyborcza" ujawniła też fragmenty rzekomej korespondencji Arkadiusza Cichockiego z "Emi". Chcąc zwrócić uwagę kobiety, sędzia miał napisać do niej: "Zrobiłbym z Tobą jesień średniowiecza dla kasty nadzwyczajnej". Para miała nawiązać romans.

"Szefowo (…) Załóż folder sędziowie-dyscyplinarki (…) Trzeba zrobić listę najważniejszych sędziów, przeciwników reformy sądownictwa i zacząć szukać materiałów" – miał też pisać były prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Co dalej z ministrem sprawiedliwości?
Wiele osób domaga się dymisji od Zbigniewa Ziobry, w przekonaniu, że ten również był zaangażowany w sprawę farmy trolli w Ministerstwie Sprawiedliwości. W Poznaniu, Warszawie i innych miastach zorganizowano w związku z tym masowe protesty.

Premier Mateusz Morawiecki zapewnia jednak, że nie ma wystarczających dowodów na to, że Ziobro o czymkolwiek wiedział.

źródło: "Gazeta Wyborcza"