Polityk PiS przeprasza za fake newsa z martwymi rybami. Zrzuca winę na... wędkarzy

Rafał Badowski
Krzysztof Gorzkowski to polityk PiS z Płocka, który razem ze swoimi kolegami z prawicy zalewał internet rewelacjami dotyczącymi konsekwencji awarii kolektora w warszawskiej oczyszczalni Czajka. Swoje twierdzenia o katastrofie ilustrował nieprawdziwymi zdjęciami martwych ryb. Teraz przeprasza na Twitterze za mówienie nieprawdy i zrzuca winę na... wędkarzy.
Krzysztof Gorzkowski przyznał, że wrzucił fake newsa z martwymi rybami. Fotografia miała pochodzić z Płocka. Fot. Maciej Jaźwiecki / Agencja Gazeta
"Witam. Chciałem się usprawiedliwić i przeprosić wszystkich uczestników Twittera, których uciążliwie dotknął wpis o rybach we Wiśle, powiem uczciwie, że zostałem wprowadzony w błąd przez obecnych w Płocku wędkarzy, którzy przesłali mi te zdjęcia. Przepraszam" – brzmi treść przeprosin działacza PiS na Twitterze. Wielu komentujących tweeta Gorzkowskiego nie kupuje jednak jego tłumaczenia. Zwracają uwagę na to, że tak naprawdę zrzuca winę na wędkarzy. "Czyli tradycyjnie... to nie ja to Oni!!! Ci niedobrzy wędkarze"; "To próba tzw. 'spychologii stosowanej'. Niestety, własnej głupoty nie da się przerzucić na innych";" Mógł Pan zgonić na asystenta, to teraz u Was bardzo modne. Kolejny raz Pan skłamał z tymi wędkarzami" – piszą w komentarzach do tweeta.


Gorzkowski, który w profilu na Twitterze ma opis "Patriota, Katolik. Prawo i Sprawiedliwość", skłamał, bo wrzucił zdjęcie, które pochodzi z 2016 r. z Połańca. Fake newsa rozpowszechnił sprzyjający PiS portal wpolityce.pl braci Karnowskich w artykule "'Zobaczcie co zaczyna się dziać', 'Wisła nie do poznania'. Śnięte ryby w Płocku, powiatowy lekarz weterynarii ostrzega". Mimo protestów internautów, którzy wskazywali mu, że mówi nieprawdę, Gorzkowski nie dawał jednak za wygraną i dalej brnął. Wyzywał komentatorów od "komuchów i kłamczuchów". Kiedy wytknięto mu kłamstwo, wrzucił inne zdjęcie ze śniętymi rybami. Ponoć zrobił je własnoręcznie tego samego dnia. Musiałby skorzystać z wehikułu czasu, bo fotografia pochodzi z 2010 roku. Krzysztof Gorzkowski chyba nie wiedział, że źródła zdjęć można łatwo znaleźć w wyszukiwarce grafiki Google.
Dziś Gorzkowski przeprosił za pisanie nieprawdy.