Phil Collins miał groźny wypadek na koncercie. Na pomoc rzuciła się ekipa techniczna
Bartosz Godziński
To był szok dla fanów legendarnego muzyka. Już sam widok 68-letniego idola poruszającego się o lasce musi łamać serce. Jednak kiedy spadł z krzesła na plecy, wielu krzyknęło z przerażenia. Wszystko to wydarzyło się na koncercie w ramach trasy zatytułowanej "Phil Collins jeszcze żyje"?
Na felernym koncercie w miejscowości Charlotte (Północna Karolina) Phil Collins chciał popatrzeć na perkusyjną solówkę swojego syna - Nicholasa. Artysta próbował oprzeć się na krześle, jednak przechylił się za mocno do tyłu, bo prawdopodobnie nie złapał równowagi. Wstać ze sceny pomogła mu ekipa techniczna, która zareagowała błyskawicznie. Na szczęście nic poważnego się nie stało, a koncert był kontynuowany.
To nie pierwszy taki wypadek Collinsa. W 2017 roku odwołał dwa koncerty w Londynie. Wówczas poślizgnął się w pokoju hotelowym, w następstwie tego zdarzenia trafił do szpitala."Miałem operację pleców i moja stopa jest sp...dolona" – powiedział muzyk na początku swojego czerwcowego koncertu w Polsce. Phil Collins niestety nie jest w tak dobrej kondycji jak inne "dinozaury rocka". Na zdjęciach przed koncertem możemy zobaczyć, że porusza się na wózku inwalidzkim. Były członek kultowego Genesis jednak nie poddaje się i wciąż chce mieć kontakt ze swoimi fanami na scenie. Już w 2011 ogłosił, że idzie na muzyczną emeryturę, ale 4 lata później wrócił do grania.