Nie odpowiadał na pytania, kluczył. Odsłuchałam wystąpienie Wojciechowskiego w PE i ręce opadły

Katarzyna Zuchowicz
Miał ogromną szansę. W PE poświęcono mu trzy godziny, które mógł wykorzystać na maksa. Zabłysnąć wiedzą, pomysłami, konkretnymi propozycjami. Mógł wbić w fotel tych, którzy zadawali mu bardzo szczegółowe pytania i udowodnić, że jest najlepszym kandydatem na unijnego komisarza. Nie wykorzystał tej szansy. A przyniósł wstyd. Wystarczy obejrzeć jego przesłuchanie.
Janusz Wojciechowski przez trzy godziny był przesłuchiwany w PE. Fot. Screen/https://youtu.be/bfpZvUm7bNg
Janusz Wojciechowski ma 12-letnie doświadczenie w PE, czym sam się pochwalił podczas przesłuchania w Parlamencie Europejskim. Zasiadał w komisji ds. rolnictwa, przez ostatnie trzy lata odpowiadał za tematy rolne w Europejskim Trybunale Obrachunkowym, prezentował raporty na ten temat.

I aż dziw bierze – zwykłego laika, który na co dzień niewiele ma z rolnictwem wspólnego – że tak słabo zawalczył o tak ważne, unijne stanowisko dotyczące rolnictwa. Że tak marnie potrafił o nim mówić. Że nie udzielał konkretnych odpowiedzi. Że czasem wyglądało tak, jakby do tego przesłuchania się nie przygotował.


– To nie była odpowiedź na moje pytanie. Czy mogę zadać dwa konkretne i poprosić pana o opinię? – zareagował w pewnym momencie jeden z europosłów. Obejrzałam wystąpienie polskiego europosła. A właściwie dużą jego część. Po paru minutach miałam ochotę nacisnąć "stop". Aż żal, że tak zmarnowano szansę.

"Może jestem zbyt pesymistyczny"
Przesłuchanie odbyło się 1 października, od tamtej pory słyszymy: "Już przegrał", "Bez szans na stanowisko komisarza". Widać, że ludzie się wstydzą. Choć nic nie jest jeszcze przesądzone, Wojciechowski ma odpowiedzieć na dodatkowe pytania. A są też opinie, że może celowo odpowiadał tak ogólnikowo? "Aby nie zniechęcić do swojej kandydatury żadnej z frakcji" – pisze Wprost.pl.

Ale niesmak i tak pozostał. Odpytywanie polskiego kandydata trwało trzy godziny. Formalnie zaczęło się od krótkiej prezentacji samego europosła i na niej skupmy się na początku. Wojciechowski miał na to 15 minut. Czy wykorzystał ten kwadrans, by zaprezentować się najlepiej jak można? Sami oceńcie.

Bo nie było tam żadnych konkretów, którymi Polak już na wstępie mógł komisję rzucić na kolana.

Janusz Wojciechowski zaczął od tego, że podczas prezentacji jednego ze swoich raportów przedstawił kiedyś szokującą informację.

– Podczas dekady 2005-2015 straciliśmy w UE 4 mln gospodarstw rolnych. Oznacza to, że tracimy 400 tys. farm rocznie, ponad 40 tys. miesięcznie i ponad 4 tys. dziennie. Nasza debata jest zaplanowana na 3 godziny. W tym czasie ponad 100 rolników prawdopodobnie straci swoje farmy, pracę. Dla wielu europejskich rolników będzie to tragiczna, bardzo dramatyczna sytuacja. Nie jest łatwo być dziś rolnikiem, a jutro robić coś innego, np. być kierowcą taksówki – przemówił.

Europosłowie usłyszeli też, że we Francji jest problem z samobójstwami wśród rolników. I że jest film, oparty na prawdziwej historii, o francuskiej rodzinie, która straciła swoje gospodarstwo.

– Może jestem zbyt pesymistyczny na początku mojego wystąpienia, ale obiecuję, że w dalszej części mojej prezentacji będę bardziej optymistyczny. Jest anegdota o tym, jaka jest różnica między optymistą i pesymistą. Pesymista jest lepiej poinformowany – mówił i nie wiadomo, czy oczekiwał, że audytorium się zaśmieje, ale śmiechu słychać nie było.

Dlatego chciał zostać komisarzem
Wojciechowski przedstawił jeden z powodów, dla których zdecydował się kandydować. – To szansa, by stworzyć długoterminową wizję dla europejskiego rolnictwa. To będzie jedno z moich zadań, jeśli zostanę zaakceptowany – mówił.

Ta "długoterminowa wizja" – to hasło klucz. Padało z jego ust wielokrotnie. Choć nie za bardzo wyjaśnił o co chodzi. – Mamy długoterminową wizję dla polityki klimatycznej, energetycznej, ale nie mamy wizji przyszłości dla europejskiego rolnictwa. Musimy ją mieć, bo o nią pytają nas rolnicy. Musimy na te pytania odpowiedzieć pozytywnie, że jest przyszłość dla europejskiego rolnictwa – przemawiał.

W tym momencie aż chciało się zakrzyknąć: jaka wizja? Jakie propozycje?

Ale żadnych konkretów nie było. Przez chwilę Wojciechowski wspomniał o europejskich liderach jak Charles de Gaulle i ich wizjach na temat rolnictwa. – W tamtym czasie to była długoterminowa wizja polityków, którzy zdecydowali się stworzyć wspólną politykę rolną. Dziś czas, by stworzyć długoterminową wizję, by zreformować tę politykę – szedł dalej.

I znów – jaką? Aż samo się prosiło, by o tym mówić.

"Oczekuję nowych propozycji"
Zamiast tego Wojciechowski przekonywał, że rolnictwo ważne jest dla całego społeczeństwa. – Dla całej planety. Rolnictwo jest bardzo ważne dla ochrony klimatu, dla środowiska – mówił. Europosłowie usłyszeli, że unijna polityka rolna musi być bardziej zielona i przyjazna środowisku. Trzeba też wspierać rolników, którzy będą dbać o klimat i dobrostan zwierząt.

Wreszcie zapowiedział, co zrobiłby na pierwszym miejscu, gdyby został komisarzem. – By stworzyć długoterminową wizję dotyczącą rolnictwa, bardzo ważne jest by mieć prawdziwy obraz obecnej sytuacji. Dlatego przygotuję specjalny raport na temat obecnej sytuacji w europejskim rolnictwie. Raport, który pokaże, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy. Ilu mamy rolników? Ile farm? – przekonywał do siebie europosłów.

Jeden z nich, Martin Häusling z Niemiec, wytknął mu potem podczas przesłuchania, że nie podaje konkretów. – Oczekuję, że kandydat na komisarza przedstawi nowe propozycje. Stąd moje pytanie – czy może pan nazwać konkretne cele w pana wizji na rolnictwo w przyszłości? Nie wspomniał pan nawet organicznego rolnictwa. Co pan o tym myśli? Nie wspomniał pan o redukcji pestycydów. Jak pan chce osiągnąć ten cel? Czy może być pan bardziej konkretny? – pytał.

I jeszcze: – Nie mówi nam pan, co konkretnie chciałby pan zrobić. Nie mówi pan np. o tym, jak chce zredukować 40 proc. emisji gazów w rolnictwie.

Gdy skończył, widać to na nagraniu, siedząca obok europosłanka, odwróciła się w stronę Häusling i podniosła kciuk do góry.
Kadr z relacji European Parliament EPTV.Fot. Screen/https://www.europarl.europa.eu
– Trudno wszystko zaprezentować w ciągu dwóch minut. Oczywiście zaprezentuję moje propozycje, jak wspierać rolnictwo, które jest przyjazne środowisku. Mówiłem wcześniej, że dobrostan zwierzą jest dla mnie bardzo ważny. Zaproponuję takie rzeczy, które są bardziej przyjazne środowisku. Rolnictwo przyjazne środowisku – to moja idea – odpowiedział Wojciechowski.

– Nie otrzymałem odpowiedzi, ale z niecierpliwością będę czekał na pana propozycje – odparł na to niemiecki polityk.

"Jestem otwarty na dialog"
Pytań podczas przesłuchania było 25. Zadawali je wszyscy członkowie komisji według formalnego schematu: 1 minuta na pytanie, 2 minuty na odpowiedź. Potem w razie potrzeby, 1 minuta na dodatkowe pytanie i 1 minuta na odpowiedź. W sumie pięć minut dla jednego europosła. Pytania były bardzo szczegółowe i hermetyczne.

Na przykład o skutki umów handlowych UE z innym krajami i organizacjami. O to, czy dopłaty w różnych krajach powinny były wyrównywane. O dotacje dla rolników np. w terenach górskich.

Często ze strony Wojciechowskiego padały na odpowiedzi, w stylu:

– Jestem otwarty na dyskusję na ten temat.
– Jestem gotów dyskutować.
– Powinna być dyskusja na ten temat.

Raz powiedział, że taki ma obowiązek, wymaga tego szefowa KE, by być otwartym na dialog. – Będę otwarty na dialog z członkami PE, z rolnikami, z organizacjami rolnymi, pozarządowymi. Dobra polityka powinna być oparta na dialogu z naszymi wszystkimi partnerami – zapowiedział w prezentacji.

A podczas przesłuchania – nie zliczę, ile razy – bardzo często posiłkował się tym w odpowiedziach. Dialog, współpraca – to zapowiadał.

– Za każdym razem jako komisarz będę gotów słuchać rolników, ich problemów, i próbować znaleźć rozwiązanie. Będę komisarzem otwartym na dialog z rolnikami. Mogę to obiecać – mówił.

Europosłowi z Irlandii obiecał np., że pojedzie do Irlandii, by na miejscu porozmawiać o problemach tamtejszych rolników. – Rozmowa z rolnikami. To będzie mój sposób pracy – deklarował.

"Nie wiem, co to było"
Matt Carthy, europoseł Sinn Fein z Irlandii, zwrócił uwagę, że wielkie firmy rolne otrzymują 10 proc. z budżetu UE i zapytał, jaki kandydat na komisarza ma plan, by zmniejszyć ich dominację.

– Ma pan rację, że są różnice między małymi i dużymi farmami. 20 proc. dużych firm otrzymała 80 proc. z budżetu CAP (wspólna polityka rolna), a reszta 20 proc. Ale jak to zmienić. To jedno z pytań, na które powinniśmy znaleźć odpowiedź podczas debaty o długoterminowej wizji dla polityki rolnej. To bardzo dobra sprawa pod dyskusję. Jak powinny być wspierane farmy, gdzie jest miejsce dla małych. To pytania, na które powinniśmy znaleźć wspólną odpowiedź – usłyszał w odpowiedzi.

– Nie wiem, co to było, ale na pewno nie odpowiedź na moje pytanie – stwierdził Matt Carthy. S
ProductiehuisEU
Janusz Wojciechowski na pewno złożył kilka deklaracji. Ale konkretów trzeba było szukać między wierszami. Chyba najczęściej wracał do kwestii rolnictwa przyjaznego środowisku i wsparcia dla małych gospodarstw rolnych, rodzinnych. Chciałby np. wspierać małe farmy, które u siebie produkują żywność dla zwierząt zamiast sprowadzać ją np z Argentyny.

– Mogę obiecać, że jak zostanę komisarzem, będę silnie wspierał wszystkie akcje, które będą pomocne dla małych i średnich far, szczególnie rodzinnych – powtarzał. Ale i tu wielkich konkretów nie było.

Pozostał za to wstyd, że tak to wyszło.