"To gra o wszystko, również dla wyborców PiS". Eliza Michalik pisze, dlaczego musisz pójść głosować

Eliza Michalik
publicystka
W tych wyborach trzeba zagłosować koniecznie, bez żadnych wymówek, ponieważ chodzi w nich o wszystko, o nas, nasz los, życie i wolność. O powrót do rządów prawa. Inaczej czekają nas, jestem o tym przekonana, ponure rządy jednej partii z piętnowaniem wrogów systemu, polowaniami na czarownice, krytycznymi wobec rządu dziennikarzami usuwanymi z zawodu, aresztowaniami posłów opozycji, tępą, nachalną propagandą i ciemną dyktaturą chciwego i cynicznego kościoła katolickiego.
Wybory 2019 - dlaczego koniecznie powinieneś pójść głosować? Fot. Sławomir Kamiński / AG
Te wybory to gra o wszystko. Co znamy, kochamy, w czym dobrze się czujemy. O normalność. Również dla wyborców PiS, choć oni teraz tak tego nie widzą.

Jako kraj jesteśmy dziś, na skutek działań PiS, w bardzo nieciekawym miejscu. Mamy faktyczne rządy jednej partii, która już kontroluje lub chce kontrolować każdy aspekt naszego życia, łącznie (co jest charakterystyczne dla dyktatur i reżimów) z jego najbardziej osobistym, biologicznym wymiarem.

Mamy służby specjalne nieskuteczne i podejrzane (patrz choćby sprawa Banasia), mamy dziwne układy i powiązania na szczytach władzy, mamy skrajnie upolityczniony wymiar sprawiedliwości, mamy instytucje publiczne prześladujące ludzi i szczujące na nich jak za najciemniejszych czasów europejskiej i polskiej historii (patrz afera hejterska w ministerstwie sprawiedliwości).


Mamy propagandę, nowomowę, agresję i chamstwo w życiu publicznym, rozbrojoną armię i niewiarygodny, a więc nieskuteczny wywiad, zagrożone bezpieczeństwo energetyczne (tony węgla sprowadzane z Rosji, nie wiadomo dlaczego i po co), działającą na szkodę Polski, obsadzoną amatorami dyplomację i postępowanie oraz retorykę kremlowską w sprawach obyczajowych, etycznych, praw człowieka i praw obywatelskich, mamy wreszcie Rosję wpływającą na sytuację polityczną w Polsce, który to problem władzy kompletnie nie interesuje.

Mamy chaos, upadającą służbę zdrowia i edukację, brak wiarygodnej informacji publicznej i liczenia się ze zdaniem opinii publicznej, coraz większy smog, rosnące ceny i nadciągający kryzys gospodarczy, na który politycy zajęci walką o władzę i pieniądze nie mają żadnego pomysłu.

Mamy też coraz bardziej wykoślawiony, zdeformowany, będący karykaturą samego siebie, chciwy, uwikłany w politykę i przestępczość (pedofilia i jej krycie na masową skalę) kościół katolicki w służbie PiS i narodowo – nacjonalistycznej choroby toczącej Polskę.
Nawet jeśli PiS przegra te wybory to nie będzie koniec koszmaru, a zaledwie początek pracy, sprzątania w stajni Augiasza, jaką stała się przez ostatnie cztery lata Polska.

Nie powinien to być dla opozycji czas euforii i radości, tylko skupienia, pracy, sprawiedliwych i zgodnych z prawem ale ostrych rozliczeń, pieczołowitej i koronkowej roboty: naprawy służby zdrowia, przywrócenia Polsce bezpieczeństwa militarnego, wywiadowczego i gospodarczego, naprawienia edukacji i dyplomacji, przygotowania Polski do nieuchronnego kryzysu. Zwycięstwo będzie oznaczało dla całego anty-Pisu ciężką pracę, którą będzie trzeba wykonać kompetentnie, w pokorze i spokoju.

Ale jeśli PiS wygra, sądzę, że skrajnie patologiczne procesy niszczące naszą państwowość, praworządność i obywatelskość, demokrację, zakorzenią się w Polsce, jej instytucjach, a co najgorsze w mentalności, sercach i umysłach obywateli na bardzo długo. Być może na dłużej, niż potrwają rządy tej partii.

Wszyscy, którzy nie podzielają poglądów PiS zostaną uznani za wrogów i będą piętnowani – co zresztą oficjalnie i bez najmniejszego wstydu zapowiedział Jarosław Kaczyński. Niewygodni dla władzy dziennikarze będą prześladowani, nazwani czarnymi owcami (tego kreślenia użył niedawno poseł Gryglas) i usunięci z zawodu. Zapewne staną się też, jak sędziowie, przedmiotem nagonki i kampanii oszczerstw.

Informację całkowicie zastąpi propaganda, w tak prymitywnym, brutalnym i nachalnym wydaniu, jakiego nie znamy nawet z PRL.

Całe grupy społeczne, jak kobiety, geje i lesbijki, ofiary przemocy domowej, ateiści, innowiercy stracą część praw obywatelskich. Sądzę, że prześladowana będzie także w sposób, którego dziś sobie nie wyobrażamy opozycja polityczna – PiS zapowiedział już wprowadzenie przepisów umożliwiających łatwiejsze aresztowanie posła i z pewnością nie zrobił tego bez powodu.

"Der Spiegel" zadał ostatnio pytanie, czy po wyborach PiS ściągnie maskę. Rozbawiło mnie ono, ponieważ powtarza się często także i w Polsce, a odpowiedź od dawna wydaje mi się oczywista. PiS nie musi ściągać maski, ponieważ żadnej już nie nosi. I to akurat poczytuję mu na plus: Jarosław Kaczyński i jego ludzie niczego nie udają. Przeciwnie, wprost mówią i demonstrują kim i czym są i jaka będzie Polska, jeśli po raz drugi wygrają wybory.

Jak rozumieć tę szczerość?

Albo są tak pewni swego, że z niczym się już nie kryją, ale tak zdeterminowani, że mówią, co trzeba by zradykalizować i skłonić do pójścia do urn swój najbardziej prymitywny elektorat i odebrać głosy Konfederacji.

Tak czy owak, jestem przekonana, że od tego jak zagłosujemy 13 października zależy nas los. To my zdecydujemy, czy 14 października zacznie się wiosna, czy wyjątkowo długa i mroźna, niebezpieczna dla Polski zima.