Wiadomo, co się stało z rowerzystką potrąconą przez Artura Zawiszę. Kobieta ma poważne obrażenia
Paweł Kalisz
Były poseł PiS Artur Zawisza próbuje bagatelizować wypadek, w którym potrącił rowerzystkę na ulicach Warszawy swoim samochodem. Okazuje się jednak, że obrażenia kobiety są bardzo poważne. Pani Aneta może już nigdy nie powrócić do poprzedniej sprawności.
– To wydarzenie drogowe jakich setki. Bardzo mi przykro, że brałem w nim udział. Obyło się bez żadnych nadzwyczajnych okoliczności. Nie sposób rozstrzygnąć, kto zawinił – napisał na Facebooku były parlamentarzysta PiS Artur Zawisza. Dobre samopoczucie nie opuściło polityka, gdy opisywał całą sytuację w mediach społecznościowych. "I pisze mi tu czereda mędrców z lewicy i garstka z prawicy, że to zbrodnia wsiąść do auta bez prawa jazdy. Tak, to nie jest zgodne z przepisami, szczególnie ostatnio zaostrzonymi. Tak, niedobrym zbiegiem jest jechać bez owego prawa i mieć poranne zdarzenie z rowerzystką. Cieszyłem się, że pani Aneta była przytomna i nie była zakrwawiona, ale z wielkim żalem patrzyłem na jej ból. Jeżeli się zgodzi, pojadę do niej z kwiatami i przeprosinami" – wyznał Zawisza. Problem w tym, że pani Aneta miała wszelkie powody po temu, żeby zwijać się z bólu. Jak się okazuje, pracownica Biura Bezpieczeństwa Narodowego w wyniku wypadku ma złamany bark i zgruchotane kolano. W najbliższych dniach ma przejść skomplikowaną operację, bez której nie ma szans powrócić do zdrowia, a i tak nie ma pewności, czy kiedykolwiek odzyska sprawność sprzed wypadku. Zupełnie na marginesie trzeba wspomnieć, że po operacji czeka ją wiele miesięcy rehabilitacji.
"Owszem, wsiadłem do auta mimo przepisu zakazującego. Wsiadłem, bo musiałem, jestem kierowcą i umiem jeździć. Nigdy zaś nie miałem zdarzenia drogowego z udziałem innego pojazdu" – napisał na Twitterze Zawisza. Wychodząc z założenia, że skoro umie to jeździ, polityk tego samego dnia wieczorem ponownie usiadł za kierownicą swojego srebrnego mercedesa. Tym razem jednak na drodze natknął się na patrol policji. Artur Zawisza musiał się pożegnać z kluczykami do auta. Mercedes został odholowany, a wobec kierowcy wszczęto postępowanie związane z podejrzeniem naruszenia sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Politykowi grozi za to kara nawet do dwóch lat więzienia.
Przypomnijmy – Zawisza w 2016 roku stracił prawo jazdy za prowadzenie po spożyciu alkoholu. W piątek rano potrącił rowerzystkę. W piątek wieczorem wpadł podczas kontroli dokumentów, znów prowadząc samochód. – W ten piątek było spiętrzenie niekorzystnych dla mnie okoliczności – wyznał Zawisza w rozmowie z PAP. Zapewnił, że auto odbierze z policyjnego parkingu już w sobotę, tym razem jednak będzie je prowadzić osoba posiadająca prawo jazdy.