Tomasz Raczek w serialu Netflixa? Oto dlaczego w tej plotce jest odrobina prawdy

Tomasz Raczek
Znaleźć się w serialu. Stać się jego bohaterem. Chyba każdy z nas kiedyś, choćby przez chwilę pomyślał sobie – gdybym tam był, zrobiłbym inaczej! Wyobraźnia wtedy zaczynała pracować pełną parą. Pewne postaci lubimy, inne działają nam nerwy. O jeszcze innych myślimy, że trochę są do nas podobne. Ale co powiecie na sytuację, gdy raz po raz ktoś wam mówi, że… gracie w zagranicznym serialu? A na ulicy zwracają się do was: "El Profesor"?
Fot. Dom z papieru / zrzut ekranu
Ja tego doświadczyłem. O hiszpańskim serialu „Dom z papieru” dowiedziałem się na długo przedtem, zanim go zobaczyłem. El Profesor pisano do mnie na Facebooku, w mailach, i – chichocząc – mówiono na towarzyskich spotkaniach. Więc wreszcie zobaczyłem. Dzięki ofercie Magenta 1 od T-Mobile mam Netflixa na wyciągnięcie ręki – zawsze przy sobie i zawsze w świetnej jakości.
Tomasz Raczek czy El Profesor? Poznajecie, który jest który?Fot. materiały prasowe
To ważne, bo seriale wciągają i jeśli można je oglądać tylko na telewizorze czy komputerze, to powodują dramatyczne naruszenie harmonogramu dnia (i nocy) w domu. Człowiek jest nieprzytomny, a na dodatek zewsząd słyszy od kogoś bardziej czy mniej uzasadnione pretensje. Co innego, gdy można się przerzucać na laptop i komórkę, i być w świecie serialu właściwie cały czas. Ja byłem.

Gdy trafiłem do świata „Domu z papieru”, zrozumiałem, o co chodziło znajomym, tytułującym mnie El Profesor. Oczywiście nie chodziło o żadne moje zasługi tylko… o znaczące podobieństwo do aktora Alvaro Morte, grającego postać Profesora – mózgu grupy brawurowo działających złodziei, organizujących napad na hiszpańską drukarnię banknotów euro.

Oni nie kradną pieniędzy, tylko sami je produkują, bo to złodzieje nowocześni i wysoko kwalifikowani. A El Profesor to już w ogóle: potrafi przewidzieć prawie wszystko, wybrać do roboty właściwych ludzi, a sam pozostać idealnie czysty, prawie przezroczysty.

Ktoś przysłał mi nawet zdjęcie, na którym Profesora zestawiono z moją podobizną sprzed trzydziestu lat, gdy grałem też w serialu, tylko polskim, „W labiryncie”. Tam jako wpływowy dyrektor telewizji męczyłem i goniłem do roboty Racewiczową – dziennikarkę, która miała wiele kłopotów nie tylko ze mną, ale i ze sobą. Tę bardzo lubianą postać fantastycznie grała Sławomira Łozińska.

Popatrzyłem uważnie – podobieństwo rzeczywiście uderzające, a na pewno bardzo zbliżona stylizacja. Z tym, że u mnie to było prywatne ubranie, bo przecież grałem wówczas we własnym gabinecie wicedyrektora TVP2, tyle że po godzinach pracy.

Oglądając „Dom z papieru” od razu wczułem się więc w rolę Profesora, bo przecież i on i ja w tych serialach rządzimy i wydajemy polecenia. No może tylko ja nie robiłem napadu na kasę. Za to obie postacie na szczęście trzymają klasę. Nie ukrywam, oglądając „Dom z papieru” (szczególnie przy jakości, którą umożliwia w domu światłowód dostępny w ofercie Magenta 1) całkowicie „wchodzę” do środka.

Utożsamiam się z Profesorem i… robię napad na wytwórnię pieniędzy. Ech, przydałoby się ich trochę. Więc dalej, do roboty, już trzeci sezon. Działam, przewiduję, stawiam na zdolnych ludzi, uczę ich wyrafinowania i tego, jak zachować klasę w każdej sytuacji.

Artykuł powstał we współpracy z T-Mobile.