Śmierć lekarza na dyżurze. Ujawniono fakty, które rzucają nowe światło ws. tragedii

redakcja naTemat
Są nowe informacje w sprawie śmierci 39-letniego lekarza w szpitalu w Żarach. Przyczyna zgonu wciąż nie jest znana, ale nieoficjalnie ustalono, że mężczyzna mógł wstrzyknąć sobie "tajemniczą substancję".
Nowe fakty ws. śmierci lekarza w szpitalu w Żarach. Fot. Sergiusz Pęczek / Agencja Gazeta
Policja pod nadzorem prokuratora bada sprawę śmierci 39-letniego lekarza. Mężczyzna pełnił 1 listopada dyżur w szpitalu w Żarach. Wstępnie wykluczono udział osób trzecich. Jak podała "Gazeta Lubuska", lekarza znaleziono wieczorem w pokoju dla personelu na oddziale, na którym pełnił dyżur.

– Wstępnie ustalono, że do jego zgonu nie przyczyniły się inne osoby – poinformował w rozmowie z gazetą rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze prokurator Zbigniew Fąfera.

Tymczasem okazuje się, że lekarz miał sobie wstrzyknąć "tajemniczą substancję". To nieoficjalne informacje "Faktu". Na razie śledczy nie potwierdzają, czy mogło dojść do samobójstwa. – Nie jest wykluczone – powiedział dziennikowi prokurator Fąfera. Dokładną przyczynę zgonu poznamy dopiero po sekcji zwłok.


źródło: "Fakt"