Przepis na prezydenta. To, co w kilka miesięcy zrobił Duda, powinno być lekcją dla opozycji

Katarzyna Zuchowicz
Gdy 11 listopada 2014 roku Jarosław Kaczyński ogłosił, kto będzie kandydatem PiS na prezydenta, nawet w jego partii było zaskoczenie. – Niektórzy przyjmowali to z niedowierzaniem. On, nieznany i niedoświadczony, miałby wygrać i zostać prezydentem? – wspomina polityk, który tamtego dnia był na spotkaniu w hali Sokoła w Krakowie. Oficjalnie kampania Andrzeja Dudy zaczęła się w lutym 2015 roku. Ale do tej pory już sporo się działo. Pamiętacie początki tego polityka?
Gdy w 2015 roku Andrzej Duda rozpoczynał kampanię prezydencką, był słabo rozpoznawalny. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Po stronie opozycji wciąż burza nazwisk, wciąż nie wiemy, kto będzie kandydatem na prezydenta. Pięć lat temu, przed wyborami prezydenckimi, które zapoczątkowały dobrą passę PiS, w partii Kaczyńskiego już wiedzieli na kogo stawiają.

Polska dowiedziała się o tym dokładnie 11 listopada 2014 roku, w Święto Niepodległości.

Nie trzeba przypominać, jak bardzo wielu było zaskoczonych tą kandydaturą. Podśmiewywano się z niej, mało kto wierzył w sukces. – Potrzebny jest człowiek, który będzie potrafił połączyć siłę młodości z doświadczeniem starszych pokoleń. Człowiek przygotowany, dojrzały. Tu w Krakowie jest taki człowiek – tak Kaczyński publicznie przedstawiał Andrzeja Dudę.


- Było niedowierzanie. My w Krakowie go znaliśmy, ale w całej Polsce? Pamiętam, że niektórzy politycy PiS też byli skonsternowani - wspomina jeden z moich rozmówców.

"Odwiedził blisko 50 powiatów"
A potem poszło piorunem. W ciągu kilku miesięcy Andrzej Duda, europoseł PiS z Krakowa, radny, który bezskutecznie ubiegał się o prezydenturę w tym mieście, nagle na swoje spotkania wyborcze zaczął przyciągać tłumy. Jakkolwiek nie oceniać tej prezydentury, był to pewien fenomen. Przypomnijmy, jak wyglądały początki tamtej kampanii. Może jakaś lekcja może z tego płynąć dla opozycji.

Zaczęło się w listopadzie 2014 roku. PiS oficjalnie zatwierdził jego kandydaturę na początku grudnia. Oficjalnie jego kampania została zainaugurowana 7 lutego 2015 roku. Ale między grudniem a lutym już sporo się działo. Gdy Bronisław Komorowski jeszcze nie potwierdził swojego startu w wyborach, Duda już nagrał swój pierwszy, nieoficjalny spot wyborczy. Według TVP Info, do lutego odwiedził blisko 50 powiatów.

– Szybko zaczął działać. Szefową sztabu została Beata Szydło i pamiętam, że bardzo intensywnie rozpoczęto tę kampanię. Czasu do wyborów było już niewiele – wspomina jeden z polityków PiS.

Duda był pierwszym kandydatem, który rozpoczął swoją kampanię wyborczą na długo zanim rozpoczęła się ta oficjalna.
TVN24.pl
grudzień 2014

"Od momentu bowiem, gdy Jarosław Kaczyński namaścił Andrzeja Dudę na kandydata na prezydenta, prawie nie było samorządowej konwencji czy konferencji prasowej, na której ten nie pojawiałby się obok prezesa PiS". Czytaj więcej

"Był duży nacisk na jego promocję"
"Kandydat PiS na prezydenta nie zasypia gruszek w popiele. Tylko Andrzej Duda dzień w dzień pracuje (...). Świąteczno-noworoczny czas wykorzystuje jak może – żeby każdy się dowiedział, że startuje na prezydenta" – pisała w grudniu 2014 roku
Anna Dąbrowska w "Polityce", zestawiając go z niemrawymi wtedy działaniami innych kandydatów.

Właśnie wtedy Andrzej Duda zaprezentował swój pierwszy, nieformalny spot wyborczy. Siedział przy wigilijnym stole i życzył Polakom, by 2015 rok przyniósł "dobrą zmianę".
300Polityka
Bardzo często zaczął pojawiać się w mediach. – Kandydowanie na prezydenta Polski uskrzydla a nie przytłacza. Tym bardziej, że lubię wyzwania – mówił 15 grudnia w Radiu Kraków.

Był pewny siebie: – Słyszałem, że prezydent Komorowski ma 80 proc. zaufania, a poparcie nie przekracza 54 proc. sondażowo. Szansę na wygraną są bardzo duże. – Był duży nacisk na jego promocję w mediach. Myśmy dużo wtedy biegali do mediów, walczyliśmy o Andrzeja. Pamiętam, że miewałem takie dni, kiedy w jednym dniu byłem w ośmiu mediach elektronicznych, radiowych i telewizyjnych. Umówiliśmy się na ciężką pracę, że będziemy o Andrzeja walczyć, że będziemy przyjmować wszystkie zaproszenia. Kampania medialna też była bardzo intensywna – wspomina w rozmowie z naTemat Jarosław Sellin, dziś wiceminister kultury.

Był wiceszefem sztabu wyborczego Andrzeja Dudy, zastępcą Beaty Szydło.

W ciągu jednego dnia 8 powiatów
Do sztabu dołączył w styczniu 2015 roku, czyli też przed rozpoczęciem oficjalnej kampanii. – Zaproponował mi to Jarosław Kaczyński. Gdy przyszedłem praca już była bardzo intensywna. Spotykaliśmy się w sztabie praktycznie codziennie. Codziennie planowaliśmy aktywność na kolejny dzień, podsumowywaliśmy to, co już się wydarzyło. Spotkania organizowała Beata Szydło, bardzo aktywny był też Joachim Brudziński – mówi.

Była świadomość, że na początku Duda był słabo rozpoznawalny. Jarosław Sellin sam mówił wtedy, że na początku była ona na poziomie 20 procent, a kilka miesięcy później wynosiła już 90 proc.

– To był efekt ciężkiej pracy samego kandydata. On był na to nastawiony. Pamiętam podróże z nim Dudabusem, kiedy w ciągu jednego dnia odwiedzaliśmy sześć do ośmiu powiatów. W każdym powiecie miał duże spotkanie z ludźmi, na ogół na powietrzu. Z tygodnia na tydzień przychodziły coraz większe tłumy. Mieli nadzieję, że coś zmieni się na lepsze i Andrzej Duda był nośnikiem tej nadziei. Chcieli robić z nim zdjęcia, brać autografy, uścisnąć rękę. Zaczęły się emocje, które trwają do dziś, gdy pojawia się publicznie – opowiada min. Sellin.
Jarosław Sellin

Był nastawiony na bardzo ciężką pracę i wręcz jej żądał. Czasami zdarzały się sytuacje, gdy się dopytywał, dlaczego jakiś dzień jest bardziej pusty, niewypełniony aktywnością. Zawsze dopytywał, co będzie w następnym dniu.

Po raz pierwszy pokazała się żona i córka
Przełomem była konwencja 7 lutego 2015 roku. Wtedy, gdy oficjalnie zainaugurowano kampanię, Duda był już znany.

– Duża, z rozmachem, w stylu amerykańskim. Andrzej Duda miał wtedy bardzo długie, chyba godzinne, przemówienie programowe. Mówił z głowy, nie czytał. Pamiętam, że na wszystkich zrobiło to duże wrażenie. A potem na estradę zaproszona została rodzina. Żona i córka po raz pierwszy pokazały się publicznie. To był moment absolutnie przełomowy. Wtedy okazało, że to jest bardzo dobrze przygotowany polityk do pełnienia najwyższych funkcji w państwie – wspomina Jarosław Sellin.
Przyznaje, że to był czas, gdy razem z Andrzejem Dudą wzajemnie się odkrywali. – Przed każdym spotkaniem była dyskusja, były materiały do przeczytania. Andrzej bardzo lubi czytać i szybko zapamiętuje. Nie było z tym trudności.

Po konwencji, 9 lutego Duda oficjalnie wyruszył w Polskę Dudabusem. Oficjalnie zapowiedział, że chce odwiedzić wszystkie powiaty. Pierwsza była Ostrów Mazowiecka i Węgrów na Mazowszu. 15 lutego był oficjalny spot wyborczy.
300Polityka
Od początku pojawiały się też narty. Pamiętacie, jak pojechał na zawody, a poseł Adam Kwiatkowski miał wypadek? Kandydat Duda udzielał mu wtedy pierwszej pomocy i wzywał karetkę. Było to 12 lutego na stoku Polczakówka w Rabce-Zdroju

Stamtąd Duda pojechał do Zakopanego na spotkanie wyborcze z góralami. Spotkał się z nimi pod kolejką na Kasprowy Wierch.

41 sztabów regionalnych
W każdym razie działał zanim inni do tego działania dopiero ruszyli. "Wyborcza" pisała w maju 2015 roku w artykule :"Konstelacja Dudy, czyli kto wyniósł Andrzeja Dudę do Pałacu Prezydenckiego":

"Jarosław Kaczyński ogłosił w partii pełną mobilizację. W regionach działało 41 sztabów regionalnych, które odpowiadały za logistykę podczas objazdu Dudy po, jak głosiły plany, wszystkich powiatach w Polsce. To na głowach lokalnych posłów i działaczy spoczywało zorganizowanie spotkań kandydata z lokalnymi mieszkańcami i zapewnienie ich odpowiedniej oprawy". Czytaj więcej



Bronisław Komorowski potwierdził swój start w wyborach na początku lutego. Oficjalnie zainaugurował swoją kampanię dopiero na początku marca. I już samo to powinno dać opozycji do myślenia. A właściwie zmusić do szybkiego działania.