Nieludzkie cierpienie i marzenie o… bucikach. Nadia walczy o życie. Można jej pomóc
Swoim bólem mogłaby spokojnie obdzielić dziesiątki dorosłych ludzi, a jest tylko małą dziewczynką, która przechodzi piekło z powodu zespołu Silvera-Russella. To wiele wad, nie wszystkie zawsze występują. U Nadii najgorsza jest skolioza. Kręgosłup dziewczynki wykrzywiał się i powoli, dzień po dniu, "zabierał” miejsce narządom, miażdżył płuca, piekielnie utrudniał oddychanie.
Lekarze w Polsce zrobili wszystko, aby ratować dziewczynkę. Nie pomogło wydłużanie kręgosłupa, nie zdały do końca egzaminu dwie operacje skoliozy.
"Wojowniczka Nadia"
Jedna ze śrub w kręgosłupie pękła. Cierpienie Nadii było gigantyczne, a plecy dziecka zostały wręcz przecięte od szyi do pośladków. Ze zszywek tryskała krew. Nadia krzyczała z bólu, a ja razem z nią - z bezsilności i rozpaczy – opisuje mama małej "Wojowniczki” - tak Nadię nazwano na profilu społecznościowym.
Ratunek dla Nadii znalazł się za oceanem. Kręgosłup i życie Nadii można było uratować w New York-Presbyterian Hospital.
– Dzięki tysiącom wpłat i odruchów serca, poleciałyśmy do Stanów Zjednoczonych po pomoc – opowiada Patrycja Szarek
Koszty były niesamowite, ale to ostatnia szansa. Na początku października Nadia była operowana. Potem jej życie miało powoli wracać do normalności. Tak się nie stało…
Relacja mamy
– Nadia jest bardzo słaba, teraz jest już po dwóch operacjach, a podczas nich przeszła pięć transfuzji krwi. W tym wszystkim jest nadzwyczaj dzielna. Potrafi jeszcze się uśmiechać. Walczy ze swoją niemocą i słabościami. Stara się ze wszystkich sił, aby wrócić do sprawności. Kręgosłup Nadii udało się w dużym stopniu wyprostować, jest wyższa aż o 7 cm – dodaje mama Nadii.
Są też bardzo trudne, dla matki i córki, wnioski amerykańskich specjalistów: implant, który ma w swoim ciele dziewczynka, podtrzymujący kręgosłup i zapobiegający jego deformacji, wymaga wydłużania co 6-9 miesięcy. To bardzo kosztowne, dlatego rodzice Nadii znowu proszą o pomoc ludzi o dobrych sercach o pomoc.
– Potrzebne są kolejne operacje, aby Nadia mogła rosnąć, a wszczepiony implant razem z nią – mówi Patrycja Szarek.
Kolejne starcie i... buciki
Już pod koniec roku Nadia ponownie musi trafić na stół operacyjny, aby założyć specjalny aparat na nóżkę.
O wydłużaniu nóżki Nadia wie, i choć zdaje sobie sprawę że wiąże się to z kolejnym bólem, jest przeszczęśliwa, że będzie mogła pierwszy raz w życiu założyć normalne buciki. Pyta: "Czy będę mogła pójść do sklepu i tak po prostu kupić normalne buty jak inne dzieci? Nie będę musiała już nosić tak ciężkiego i dużego buta?”
Koszty leczenia Nadii w USA są ogromne. Stąd kolejna prośba o pomoc. Kto tylko zechce, może wesprzeć zbiórkę na stronie siepomaga.pl.
– Staram się być silna, żeby przekazywać to Nadii. Siłę czerpię od wielu ludzi, którzy nam pomagają. Profil Nadii w mediach społecznościowych czyli "Wojowniczkę Nadię” obserwuje ponad 10 tysięcy osób. To one dodają mi siły i nadziei, że ten koszmar naprawdę się skończy – wyznaje mama dziewczynki.