Zgwałcił 8-letnią dziewczynkę, rozerwał jej narządy. Tak wyglądają śluby nieletnich dziewcząt

Aneta Olender
Co minutę za mąż jest wydawanych blisko 30 nieletnich dziewcząt. Zanim więc skończysz czytać tych kilka zdań wstępu może być już po 30 takich ślubach. Ślubach, które są początkiem dramatu i ogromnego cierpienia. O tyn problemie w swojej książce "Jestem nieletnią żoną" pisze Laila Shukri. Polska pisarka, która ukrywa się pod pseudonimem ze względów bezpieczeństwa (jest żoną szejka), od lat przybliża czytelnikom arabski świat.
Co minutę za mąż jest wydawanych 30 nieletnich dziewczynek. Fot. Youtube / Girls Not Brides
"Jestem nieletnią żoną" to oparta na prawdziwych wydarzeniach opowieść, której główną bohaterką jest pochodząca z Jordanii Salma. Choć dziewczynka pilnie się uczy, ponieważ marzy o tym, aby w przyszłości zostać lekarką, jej rodzice mają inne plany. Musi wziąć ślub z 15 lat starszym mężczyzną.

Ile lat mają te dziewczynki?

To są dzieci. Salma, dziewczynka, którą jest bohaterką mojej książki, miała 12 lat, kiedy jej małżeństwo zostało zaaranżowane. Ten proceder jest bardzo rozpowszechniony na świecie, zarówno w krajach arabskich, jak też i w innych państwach Afryki i Azji.


Szacuje się, że na całym świecie 15 mln niepełnoletnich dziewcząt rocznie jest wydawanych za mąż. To znaczy, że co dwie sekundy taki los spotyka jedną dziewczynkę. Liczby są przerażające, wstrząsające. Natomiast bardzo mało się o tym mówi.
To temat tabu w krajach arabskich?

Nadal ten temat jest stanowczo za rzadko podejmowany w przestrzeni publicznej. Historia mojej powieści toczy się w Jordanii, ponieważ tam liczba wydawanych za mąż dziewczynek ostatnio drastycznie wzrosła. Wiąże się to z konfliktem zbrojnym w Syrii.

Bardzo dużo Syryjczyków, oficjalnie mówi się o 660 tysiącach., uciekło przed wojną i głodem do Jordanii. Ta liczba wskazuje tylko na uchodźców zarejestrowanych, nieoficjalnie uważa się, że może być ich dużo więcej, nawet ponad milion.

Syryjczycy, którzy stracili swoje domy i źródła dochodu, muszą się odnaleźć w zupełnie nowej dla nich rzeczywistości. Jednym z takich sposobów na przetrwanie, gdy kończą im się pieniądze, gdy nie mają za co żyć, jest właśnie wydawanie dziewcząt za mąż, a mówiąc wprost sprzedawanie ich. W kulturze świata arabskiego mąż ma obowiązek ofiarować dar małżeński pannie młodej. Według prawa należy on do niej, ale w praktyce jest tak, że pieniądze, które mężczyzna przekazuje, trafiają w ręce ojca.

W 2018 roku aż 36,6 proc. małżeństw zawieranych w syryjskich obozach dla uchodźców w Jordanii było małżeństwami z nieletnimi. Zmiany na tym, nazwijmy to, rynku małżeńskim wpływają również na sytuację samych Jordanek. Wydanie ich za mąż stało się dużo trudniejsze, ponieważ w ich kraju pojawiło się mnóstwo kobiet i dziewcząt z Syrii.

Wcześniej było tak, że przyszły pan młody musiał się bardzo starać, żeby zawrzeć związek małżeński. Mężczyzna oprócz przekazania swojej przyszłej żonie daru małżeńskiego i złotej biżuterii musiał pokryć również wszystkie koszty związane z weselem, czyli sukni ślubnej, wynajęciem sali, zorganizowaniem przyjęcia i inne.

Zobowiązany był również do wniesienia znacznego wkładu do rozpoczęcia nowego życia pary, to znaczy zapewnienia mieszkania i części jego wyposażenia. Dziś często przekazuje wynegocjowaną sumę ojcu dziewczyny, a następnie bierze ją jak swoją własność. To jest, mówiąc brutalnie, handel kobietami, a często dziećmi.  

Chodzi o pieniądze, a nie o tradycję?

Jest to związane z tradycją, bo kulturowo takie śluby były akceptowane w krajach arabskich. Małżeństwa nieletnich dziewczynek w Syrii były znane przed konfliktem zbrojnym toczącym się aktualnie na jej terenach. Jednak jeśli wydawano je już za mąż, to działo się tak, w rozumieniu tamtej kultury, z troski o ich przyszłość. Chodziło o to, żeby miały męża, który zapewni im byt, i z którym stworzą szczęśliwą rodzinę.

Nie wydaje mi się, żeby rodzice bohaterki książki szczególnie się o nią troszczyli.

Tam absolutnie nie było żadnej troski, ale w takiej sytuacji jest bardzo dużo dzieci. Starałam się opisać tę historię tak, jak Salma to opowiadała. Nadal jest to dla mnie bardzo trudne. Ciężko jest słuchać dziecka, które mówi o swoich odczuciach, które mówi o tym, jak bardzo się boi, jak bardzo się wstydzi.

Salma czuła też ogromną odpowiedzialność za swoją rodzinę. Podobnie myślą inne dziewczynki, których rodzice chcą wydać je za mąż.To jest ogromnie przejmujące, przenikające aż do bólu. Dziewczynki obarcza się tym, żeby poprzez małżeństwo uratowały swoich bliskich. Po pierwsze mężczyzna przekazuje pieniądze ojcu dziewczynki, który wydaje je na utrzymanie pozostałych członków rodziny. Po drugie, jeśli mąż ma prywatny biznes, to może dać zatrudnienie jej braciom. W ten sposób poprawia się byt całej wielkiej rodziny.

Mąż Salmy miał w dniu ich ślubu 28 lat?

Tak, to był dorosły, doświadczony, w tym także seksualnie, mężczyzna, który wziął za żonę dopiero dojrzewającą dziewczynkę. To musiało skończyć się dramatem.

Jak się poznałyście?

Dużo podróżuję i jako pisarka zawsze uważnie obserwuję otoczenie i ludzi. Kiedy byłam w Jordanii, zobaczyłam dziewczynkę, która sprzątała ulice i była bardzo smutna. Należy podkreślić, że pracujące dzieci to jest kolejne powszechne tam zjawisko. Zazwyczaj jednak są to chłopcy.

Bieg wydarzeń, który opisuję w swojej powieści, sprawił, że poznałam jej tragiczną historię. To, co spotkało to dziecko, przerosłoby każdego dorosłego. Salma boi się męża i uważa go za obcego, a jednocześnie musi z nim dzielić życie, w tym również intymne. To jest człowiek, do którego nic nie może nawet czuć, bo widziała go przed ślubem tylko dwa razy.

Niestety, taka sytuacja zdarza się najczęściej. Dziewczynki albo w ogóle nie widzą przyszłego męża, albo widzą go zaledwie raz, podczas oficjalnych zaręczyn. Są świadome tego, co je czeka?

Nie sądzę, żeby tak było. Jedna z nieletnich żon myślała, że ślub oznacza piękną białą suknię, huczne wesele, a później szczęśliwe życie u boku zakochanego w niej mężczyzny. Są po prostu dziecięco naiwne.

Bohaterka książki opowiedziała pani o tej pierwszej nocy?

Tak i to był jeden z najbardziej wstrząsających momentów jej opowieści. Dziewczynka robiła wszystko to, co powiedziała jej mama, która przykazała jej, żeby się nie opierała i pozwoliła mężowi w noc poślubną zrobić z nią cokolwiek on zechce. Dziewczynka była bierna, a ponieważ on miał już spore doświadczenie w tej kwestii i dużo od niej oczekiwał, to i tak nie był do końca usatysfakcjonowany. A dla tego dziecka to był brutalny gwałt. Później każde zbliżenie było dla Salmy wielkim bólem.

Kiedy dziewczynka wracała do tych traumatycznych wydarzeń, widziałam w jej oczach ogromny strach. Potem dołączył do tego lęk, że zostanie sprzedana następnemu mężczyźnie i wywieziona do Arabii Saudyjskiej. Obawiała się, że może więcej nie zobaczy
swojej rodziny, w tym swojej młodszej siostry, z którą najbardziej była związana. Bała się, że zostanie rzucona w jakiś świat, którego zupełnie nie zna.

Noc poślubna małych dziewczynek, które biologicznie, fizycznie i emocjonalnie nie są gotowe do współżycia, jest dla nich straszliwym przeżyciem. W drastycznych przypadkach kończy się to śmiercią. W Jemenie za mąż została wydana zaledwie 8-letnia dziewczynka, którą później mąż wziął siłą. Skończyło się to rozerwaniem jej narządów płciowych, krwotokiem i śmiercią.

Na ciążę też nie są gotowe.

Dziewczynki, które zaszły w ciążę przed skończeniem piętnastego roku życia, często nazywane są “pannami młodymi śmierci”, ponieważ pod żadnym względem nie są przygotowane do bycia matkami. Bardzo dużo nieletnich żon umiera albo podczas ciąży, albo w trakcie porodu. Ich organizm nie jest jeszcze gotowy na tak duży fizyczny i emocjonalny wysiłek

Trudno sobie wyobrazić, że rodzina zgadza się na taki los dziecka. Przecież bliscy muszą być świadomi, że skoro oddają dziewczynkę dorosłemu mężczyźnie za żonę, to on będzie miał takie oczekiwania.

Rzeczywiście nam bardzo trudno jest zrozumieć taką postawę rodziców. Matka potrafi powiedzieć małoletniej córce: "Nie ty pierwsza, nie ostatnia". Zresztą te matki też wychodziły wcześnie za mąż, więc nie uważają, żeby dziewczynkę spotkała jakaś wielka krzywda. Zaś z punktu widzenia ojca, czy córka wyjdzie za mąż teraz, czy za pięć lat, to nie ma większego znaczenia.

Mąż Selmy nie jest jedynym mężczyzną, który ją wykorzystywał.

To prawda i najbardziej przykre jest to, że nie jest to sytuacja odosobniona. Zdarza się też tak, że mężowie chcą po jakimś czasie wykorzystywać swoje żony do zarabiania pieniędzy, więc zmuszają je do prostytucji. Im dziewczynka młodsza, tym wyższa jest suma, którą inni mężczyźni są w stanie za nią zapłacić. Ciężko mi jest o tym nawet mówić. To jest prawdziwy horror.

Salma została zmuszona przez swojego męża do przyjmowania kolejnych klientów. Największym dramatem było to, że nie mogła się nikomu poskarżyć. Paranie się prostytucją jest ogromnym wstydem, hańbą i dyshonorem w świecie arabskim. Dziewczynka miała świadomość, że gdyby powiedziała rodzinie co się dzieje, to ojciec by ją zabił.

Czy te dziewczynki mogą się buntować?

Jest to prawie nierealne, więc nieletnie żony cierpią przez całe życie. Poznałam Egipcjankę, która została wydana za mąż, gdy miała 12 lat. Dziś jest niewiele starsza i ma już trójkę dzieci. Chociaż nadal nie jest jeszcze w pełni dorosła, to myśli już tylko o swoich dzieciach. I to ją dręczy poczucie winy, że nie była dostatecznie przygotowana do roli matki. A przecież ona nadal jest dzieckiem. I ofiarą dorosłych.

Ta jedna decyzja odebrała odbiera im nie tylko dzieciństwo, ale i szanse na normalne życie.

Taka jest okrutna prawda o współczesnym świecie. Kilkunastu milionom dziewcząt rocznie zabija się niewinność i odbiera dzieciństwo. Należy pamiętać, że za tą ogromną liczbą kryje się dramat każdej jednej dziewczynki. Rodzice pewnej Jemenki chcieli ja sprzedać za 2 tys. dolarów, gdy miała niespełna 11 lat. Na szczęście, ale są to wyjątkowe przypadki, jej wujek na to nie pozwolił.  

Dziś ta Jemenka ma 16 lat i przygotowuje materiały, w których głośno mówi o haniebnym procederze dziecięcych małżeństw. Wzywa do tego, żeby świat się temu przeciwstawił. W swoim pierwszym nagraniu, kiedy uciekła od rodziców, żeby nie zostać nieletnią żoną, rozpaczliwym głosem pytała: "Jak wy dorośli możecie nam to robić? Jak możecie odbierać nam dzieciństwo". Teraz określa to jako zbrodnię przeciwko ludzkości.

2 tys. dolarów? Na co wystarcza taka kwota?

W tamtych warunkach, w ogarniętym walkami Jemenie lub w obozach dla uchodźców w Jordanii, 2 tys. dolarów potrafi wystarczyć na parę miesięcy bardzo skromnego życia. To na pewien czas rozwiązuje problem rodzin z zapewnieniem sobie codziennej egzystencji. Chciałabym podkreślić, że trwające od wielu lat konflikty zbrojne w krajach arabskich to przede wszystkim wielki dramat ludności cywilnej, w tym niewinnych dzieci.

Uchodźcy tak naprawdę chcieliby wrócić do swoich domów, które zawsze są w ich sercach. Każdy chciałby żyć w swojej ojczyźnie. Jednak zostali zmuszeni do ucieczki przed głodem, przed śmiercią, wykorzystywaniem seksualnym i wielkim bestialstwem jakim jest każda wojna.

Ktoś próbuje pomagać tym dziewczynkom?W Jordanii, gdzie jak już wspomniałam liczba takich ślubów jest bardzo duża, pojawiają się artykuły w prasie, w których można przeczytać o tym, jak istotne jest zastopowanie tego procederu. Te artykuły mają zwiększać świadomość rodziców i powstrzymać ich przed wydawaniem za mąż nieletnich córek.

Pamiętam pewien spot emitowany w telewizji. Widać na nim grającą w klasy małą dziewczynkę z włosami uczesanymi w kucyki, do której zbliża się tradycyjny orszak weselny złożony z samych mężczyzn. Kiedy ona beztrosko się bawi, to coraz głośniej słychać weselną przyśpiewkę. Mężczyźni zbliżają się do niej całą grupą, żeby przejść przez narysowane białą kredą klasy i dosłownie ją zagarnąć. Na końcu nie ma już dziewczynki tylko kawałek białej kredy na czarnym asfalcie. To było bardzo sugestywne ujęcie.
Oprócz tego, że są wykorzystywane seksualnie, stają się darmową siłą roboczą.

Dziewczęta czasami zabierane są do domu teściów, ponieważ pana młodego nie zawsze stać na własne mieszkanie.Tam pracują ponad swoje siły obsługując nie tylko swojego męża, ale również teściów, a nawet całą dużą, wielopokoleniową rodzinę. Przez wszystkich traktowane są jak służące.

Co o małżeństwie mówi prawo w Jordanii?

Według prawa za mąż może być wydana dziewczyna, która ukończyła 18 lat, a w wyjątkowych sytuacjach, gdy ma 15 lat. W związku z tym małżeństwa z nieletnimi nie są oficjalnie rejestrowane w żadnym urzędzie. Małżeństwa nieletnich zawierane są zgodnie z regułami prawa muzułmańskiego, które dopuszcza takie związki jeżeli dziewczynka zaczęła miesiączkować.

W związku z tym małżeństwa te często zawierane są w sekrecie, więc bardzo trudno z nimi oficjalnie walczyć. Dziewczynki z domu swoich rodziców idą do domu swojego męża, z którego rzadko, o ile w ogóle, wychodzą. Przestają chodzić do szkoły, a ich życie ogranicza się do czterech ścian.

Jeśli mówimy tu o Syryjkach, to ich dramat jest jeszcze większy. W ogarniętej wojną Syrii przeżyły już piekło i widziały rzeczy, których dzieci nie powinny widzieć: śmierć, głód, strach podczas bombardowań, gwałty i seksualne wykorzystywanie.  Ucieczka do Jordanii miała być wybawieniem od koszmaru wojny, ale na swoje nieszczęście znowu trafiły do świata, w którym dzieci nie mogą być dziećmi.

Są jakieś organizacje, które im pomagają?

Jedną z najważniejszych jest "Girls not brides", Dziewczyny-nie-panny młode, która zrzesza ponad 1300 organizacji społeczności obywatelskich z różnych krajów działających na rzecz pomocy tym dziewczynkom. Członkowie tych organizacji domagają się od przywódców światowych działań mających na celu zakończenie małżeństw dzieci i organizują wiele akcji pod hasłem “Przestań kraść jej dzieciństwo”.

Zdarza się, że te dziewczynki nie są pierwszą i jedyną żoną?

Islam dopuszcza wielożeństwo, więc rzeczywiście zdarza się, że dziewczynki biorą ślub, ale nie wiedzą, że ten mężczyzna ma już swoją rodzinę. On przychodzi do obozu uchodźców i mówi jej rodzicom, że zapewni jej dobre warunki życia, a kiedy zaprowadza ją do swojego domu, to okazuje się, że jest już tam jego pierwsza żona i kilkoro jej dzieci. W takich sytuacjach tragedia niepełnoletnich żon jest jeszcze większa..

Ci mężczyźni przychodzą do obozu, żeby wybrać przyszłą żonę, jak na targ?

Można to tak określić, bo ich oczekiwania są jasno określone. Mówią wprost, że chcą młodą i ładną dziewczynę, więc oferuje się im parę kandydatek do wyboru. Jeżeli się na którąś z nich zdecydują, to zaczynają się negocjacje dotyczące ceny. Im młodsza dziewczynka, tym droższa, a 17-latka jest dla wielu z nich już za stara.

Później dziewczynki są całkowicie uzależnione od tych mężów?

Tak, to wynika z religii, kultury i uwarunkowań społecznych. W krajach arabskich los dziewczynek leży najpierw w rękach ich ojców, a później – ich mężów. Kiedy jednak związek małżeński jest taki, jaki być powinien, to obowiązkiem mężczyzny jest utrzymanie całej rodziny, a kobiety zajmowanie się domem i wychowanie dzieci. Wiele rodzin muzułmańskich tworzy w ten sposób szczęśliwe, kochające się rodziny.

Dziewczynki, które stają się żonami, przerywają edukację?

Statystyki mówią, że większość takich dziewczynek nie kontynuuje edukacji. Zdarza się, że mami się je obietnicą możliwości dalszej nauki, ale po ślubie okazuje się, że to było tylko cyniczne kłamstwo. Tak zdarzyło się w przypadku bohaterki mojej powieści, Salmy.

Jest pani w stanie zapomnieć o tych historiach?

Nie i wyznam, że czasami podczas pisania lecą mi łzy. Staram się jednak pomagać tym dzieciom na tyle, na ile mogę. Moim zdaniem najważniejsza jest edukacja, bo wtedy przerywa się krąg biedy, więc część honorariów z moich powieści przeznaczam na ten cel.

Mnie najbardziej przeraża fakt, że zjawisko dziecięcych małżeństw rośnie i coraz większa liczba dziewczynek skazana jest na niewyobrażalne cierpienie. W książce jest taki fragment, gdy Salma kupuje lalkę dla młodszej siostry. To poruszająca scena, ponieważ ona odnosi wrażenie, że lalkom jest łatwiej, bo mają przecież plastikowe ciała, które niczego nie czują...