Morawieckiego ostrzegano przed działalnością Banasia i Dziedzica. Dziennikarze mają dowody

Paweł Kalisz
Jak donosi Radio ZET, premier Mateusz Morawiecki był ostrzegany przed działalnością ministra finansów Mariana Banasia i jego zastępcy Piotra Dziedzica. W świetle przedstawionych dokumentów ciężko będzie premierowi tłumaczyć, że nie wiedział, jak nieciekawą postacią jest kandydat na szefa NIK.
Premier Morawiecki był powiadamiany na temat wątpliwości co do uczciwości Mariana Banasia. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Dyrektorzy z ministerstwa finansów i Krajowej Administracji Skarbowej w liście do Mateusza Morawieckiego ostrzegali premiera przed Marianem Banasiem i Piotrem Dziedzicem. W nocie wysłanej do szefa rządu pojawiło się stwierdzenie, że konieczne jest "oczyszczenia KAS z ludzi powiązanych z mafią VAT-u i paliwową".

Innymi słowy w świetle dokumentów, do których dotarła rozgłośnia, premier został powiadomiony o podejrzeniach dotyczących powiązań Banasia i Dziedzica z mafią paliwową. To z kolei rodzi pytanie, dlaczego w takim razie zdecydował się zignorować pismo. Trudno też wytłumaczyć fakt, jak to się stało, że pomimo wątpliwości Marian Banaś został wyznaczony przez partię rządzącą na prezesa Najwyższej izby Kontroli.


Autorzy pisma do premiera wskazywali między innymi na to, że ojciec chrzestny dziecka wiceministra finansów Piotra Dziedzica jest związany ze spółkami występującymi w jednym z największych śledztw dotyczących mafii paliwowej. Inna rzecz, że kierownictwo resortu stanowczo odrzuciło te zarzuty, które nazywa pomówieniami.
Jak informuje Radio ZET, w liście opisane są działania grupy przestępczej, która na nielegalnym obrocie paliwami miała wyłudzić od budżetu około pół miliarda złotych. Z działalnością grupy mieli być powiązani – zdaniem autorów listu – wysocy oficerowie WSI, UOP, BOR i policji, były wiceprezes jednej z państwowych spółek energetycznych, znany ekspert podatkowy i członek mafii pruszkowskiej.

Tymczasem działania operacyjne Urzędu Kontroli Skarbowej w Warszawie przeciwko tej grupie miały być sabotowane w Ministerstwie Finansów. Nie wiadomo jednak, czy Morawiecki osobiście zapoznał się z listem w sprawie Banasia i Dziedzica. Z informacji do których dotarli dziennikarze Radia ZET wynika jedynie, że na pewno z treścią listu zapoznało się kierownictwo Ministerstwa Finansów.

Tymczasem Marian Banaś staje się coraz większym obciążeniem dla polityków Prawa i Sprawiedliwości. Wybrany głosami polityków tej partii na szefa NIK nic sobie nie robi ze wszystkich zarzutów jakie padają pod jego adresem i wygląda na to, że nie zamierza złożyć dymisji.

W sprawie Banasia interweniuje nowy marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Senat co prawda nie ma możliwości prawnych do wezwania Mariana Banasia, lecz może zaprosić polityka do złożenia wyjaśnień w sprawie jego oświadczeń majątkowych. – Senat, przypomnę, brał udział w wyborze pana Banasia na prezesa NIK. Chcielibyśmy zapytać pana Banasia o to dlaczego – delikatnie mówiąc – zostaliśmy w jakiś sposób oszukani przez niego – stwierdził w jednym z wywiadów Grodzki.

źródło: Radio ZET