"To nie był układ z panią marszałek". Posłanki Lewicy o selfie z Witek, które je skompromitowało

Aneta Olender
"Ośmieszacie i kobiety, i feminizm", "Jeśli dla was takie podrzędne sprawy to sukcesy, to ja nie mam nic więcej do powiedzenia", "Brawo. Od razu zapomniałem, że od 4 lat montują nam pod nosem coś między Orbanem a Łukaszenką" – to tylko niektóre z komentarzy, które pojawiły się w sieci po tym, jak posłanki Lewicy ogłosiły sukces: zgoda na żeńskie końcówki w Sejmie. Tym, co równie mocno oburzyło internautów, to to, że do zdjęcia z uśmiechniętymi polityczkami pozuje równie uśmiechnięta marszałek Elżbieta Witek.
Zdjęcie posłanek Lewicy z marszałkinią Elżbietą Witek wywołało falę krytycznych komentarzy. Fot. Twitter / Anita Kucharska-Dziedzic
"Sukces posłanek Lewicy! Wszystkie posłanki, które sobie życzą, od dziś do korespondencji mają druk sejmowy i koperty z napisem posłanka" – napisała na Twitterze Wanda Nowicka. Jednak wiele osób to, co posłanki uznały za sukces, tym mianem określać nie chciało. Za dobre rzeczy trzeba doceniać
Bardzo szybko pojawiły się głosy, których autorzy za niestosowne uznali pozowanie do zdjęcia z marszałek Elżbietą Witek: "To jeszcze selfik z panią Anuluj-Witek. Jest cudnie", "Z kim będą kolejne selfie? Z Beatą Szydło, z Beatą Mazurek? Lista łamiących Konstytucję w RP jest coraz duższa, więc czas pomyśleć nad jakimś grafikiem".


Takie argumenty, to pokłosie posiedzenia Sejmu, podczas którego głosowano nad kandydaturami do Krajowej Rady Sądownictwa. Marszałek dwukrotnie anulowała głosowanie, bo jak mówiono, PiS obawiał się porażki. Swoją decyzję podjęła m.in. po tym, jak jedna z posłanek Prawa i Sprawiedliwości powiedziała: "Trzeba anulować, bo my przegramy".

Mimo tłumaczenia, że Witek postanowiło powtórzyć głosowanie, ponieważ parlamentarzyści zgłaszali problemy techniczne, opozycja uznała, że było to oszustwo. Lewica złożyła zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

– To zdjęcie było zrobione wcześniej, jeszcze przed głosowaniem – mówi w rozmowie z naTemat Wanda Nowicka. Posłanka wyjaśnia, że przedstawicielki Lewicy spotkały się z Witek na początku poprzedniego tygodnia. Na tym spotkaniu otrzymały wstępną obietnicę pozytywnego rozpatrzenia prośby dotyczącej wprowadzenia żeńskich końcówek do Sejmu.

Jednak zdaniem Wandy Nowickiej data zrobienia fotografii niczego nie zmienia. – To, że w ocenie Lewicy marszałkini Witek mogła nie dopełnić swoich obowiązków i z tego względu złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury, nie ma nic wspólnego z innymi formami działalności. Nie jesteśmy totalną Lewicą, która będzie krytykowała zawsze i za wszystko. Dobre rzeczy będziemy doceniać i chwalić, a złe krytykować i dążyć do tego, żeby konsekwencje zostały poniesione – mówi.

Podobne na tę kwestię patrzy prof. Joanna Senyszyn. – Wręcz jestem oburzona tymi atakami na nas. Jedne sprawa nie ma nic wspólnego z drugą. Trzeba natomiast jasno powiedzieć, że ludzie, którzy robią złe rzeczy, mogą równocześnie robić dobre rzeczy i za te dobre trzeba ich chwalić, a za złe ganić, a nawet zgłaszać organom ścigania, jeśli to podlega pod odpowiedni paragraf – stwierdza posłanka.
Joanna Senyszyn

To nie był układ z panią marszałek, że jeżeli zgodzi się na żeńskie końcówki, to wtedy będzie mogła powtórzyć głosowanie w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa albo nie ujawnić list poparcia do KRS-u. Te sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego i trzeba naprawę dużo złej woli i złośliwości by je łączyć.

Jeżeli PiS poprze nasz projekt, to będziemy chwalić
Prof. Senyszyn uważa, że oczekiwania, że teraz Lewica nie będzie w ogóle rozmawiała z Prawem i Sprawiedliwością, są oczekiwaniami idiotycznymi, mimo że "pani marszałek w pewnych sprawach okazała się nieodrodną córką PiS-u".

– Zrobiła dokładnie to, co zrobiły każdy inny pisowski marszałek. Natomiast w sprawie żeńskich końcówek wykazała zrozumienie dla postulatów dotyczących walki z dyskryminacją kobiet. Uważamy, że brak żeńskich form najważniejszych stanowisk w Państwie, brak żeńskich form na uczelniach, jest wyrazem dyskryminacji kobiet. Chcemy to zlikwidować – przyznaje polityczka.

– Najpierw trzeba się czuć podmiotowo. Jestem kobietą i chciałabym, aby nikt nie zwracał się do mnie per pan. Dlatego tak istotna była ta zmiana na oficjalnych dokumentach. To jest właśnie moja podmiotowość. Niestety nie można było wybrać, tylko trzeba było zgłosić taką wolę do pani marszałek, a szkoda, bo wystarczyło dać nam swobodę w tym zakresie – dodaje Monika Falej.

Z kolei prof. Joanna Senyszyn zapewnie, że z pewnością jeszcze nie raz w tej kadencji Sejmu Lewica będzie próbowała porozumieć się z PiS-em w istotnych dla nich kwestiach. Takim przykładem jest np. realizacja przedwyborczej obietnicy, czyli wprowadzenie leków na receptę za maksymalnie 5 zł, a bezpłatnych dla emerytów, rencistów, kobiet w ciąży, dzieci i osób po przeszczepach.

– Jeżeli PiS poprze nasz projekt, to będziemy chwalić i będziemy głosować – zapewnia. "I to pozostanie największym sukcesem tych pań w kadencji sejmu"
Tych, których nie poruszyło zdjęcie z marszałek Witek, oburzyła sprawa walki o żeńskie końcówki w ogóle. Bo o tych w tej kadencji Sejmu trudno zapomnieć. To jeden z częściej poruszanych tematów. I jeden z tych, które wzbudzają naprawdę spore emocje.

"Czy nie ma ważniejszych i pilniejszych spraw do załatwienia w Polsce?", "Świetnie. A co z edukacją seksualną, prawami reprodukcyjnym i przemocą w rodzinie?" – na takie pytania muszą odpowiadać te osoby, które chcą, aby feminatywy były używane na co dzień.

To pierwsza kadencja Moniki Falej w Sejmie, ale działania antyprzemocowe i antydyskryminacyjne, to dla niej nic nowego. Prawami kobiet zajmuje się już od ponad 20 lat, dlatego poruszyły ją komentarze osób, które twierdzą, że posłanki Lewicy nie robią nic istotnego.

– Przemoc zaczyna się od języka. Przemoc rówieśnicza, przemoc domowa, przemoc ze względu na płeć, na orientację seksualną, na wyznanie, zaczyna się od języka. Dlatego dla mnie osobiście było bardzo ważne, żeby inni odzywali się do mnie w odpowiedni osób i żeby to nie było komentowane w taki sposób jak teraz. To, co dzieje się na Facebooku, na Twitterze powoduje, że właśnie doświadczamy przemocy. Język w życiu publicznym jest brutalizowany – mówi posłanka.

Z zarzutami o pomijanie istotnych kwestii zdecydowanie nie zgadza się także Wanda Nowicka, która powołała zespół zajmujący się prawami kobiet. – Oczywiście kwestie języka są ważne bardziej na poziomie symbolicznym niż praktycznym, ale nie oznacza to, że skoro zajmujemy się tą sprawą, to inne kwestie leżą. Przecież założyłam Parlamentarną Zespół ds. Kobiet, mamy Parlamentarny Zespół ds. Reprodukcyjnych. Już podjęliśmy działania przeciwdziałające przemocy wobec kobiet. Wszystko dzieje się równolegle. Jest to więc pseudo zarzut świadczący o tym, że wyczerpały się poważne argumenty – komentuje.

Prof. Joanna Senyszyn także zgadza się z tym, że kwestia żeńskich końcówek nie jest najważniejszą sprawą, ale dodaje, że takie działania mają wpływ na istotniejsze kwestie.

– Myślimy słowami, w związku z tym powinny być również żeńskie formy dla najważniejszych stanowisk w państwie, dlatego, że wtedy zaczniemy myśleć, że mogą je obejmować również kobiety. Brak nazw żeńskich będzie formą dyskryminacji. Wygrałyśmy maleńką bitwę, a wojna o sprawy fundamentalne toczy się nadal – podsumowuje.