"Jako katoliczka nie rozumiem". Alarmują o sytuacji w Polsce. Mogą stać się nowymi wrogami PiS

Katarzyna Zuchowicz
Jedna cytowała polską konstytucję, inna wzywa, by nagłaśniać to, co dzieje się w Polsce. Jeszcze inna wystąpiła w PE z mapą Polski. Debata w Parlamencie Europejskim o strefach wolnych od LGBT w Polsce pokazała, że oprócz Fransa Timmermansa są inni, którzy mogą napsuć nerwów PiS. A właściwie inne, bo to głównie kobiety nadawały tu ton. Oto jak europosłanki wbijają szpile polskim władzom. Te nazwiska warto zapamiętać.
Europosłanka Terry Reintke krytykowała w PE utworzenie w Polsce miejsc wolnych od LGBT. Fot. Screen/Facebook
Sophie in’t Veld, holenderska europosłanka od kilku kadencji, mówiąc o partii rządzącej w Polsce, znaczącym gestem rąk pokazała, że "Prawo i Sprawiedliwość" bierze w cudzysłów. – Jakże ironiczne – stwierdziła, odnosząc się do nazwy.

Była jedną z przemawiających podczas wtorkowej debaty w PE o strefach wolnych od LGBT w Polsce. I w ostrych, emocjonalnych słowach, podsumowała działania polskich władz.

– Partia rządząca nazywa osoby LGBT zagrożeniem dla polskiej tożsamości, dla narodu polskiego i państwa polskiego. Określa ich jako wrogów. I promuje lub zachęca powstawanie stref wolnych od LGBT – przemawiała.


"Pogwałcenie praw człowieka"
Sophie in’t Veld jest jedną z tych europosłanek, która nie od dziś przygląda się Polsce i bezlitośnie punktuje PiS – za sądy, za praworządność. Teraz doszło LGBT. – Przy każdej okazji, podobnie jak jej rodak Frans Timmermans, atakuje Polskę – mówił o niej kiedyś europoseł Ryszard Czarnecki.

Od tej kadencji Holenderka jest szefową nowej grupy, która ma zajmować się monitorowaniem poszanowania demokracji, praw podstawowych i praworządności w państwach członkowskich. I można się spodziewać, że być może jeszcze nie raz o niej usłyszymy, bo widać, że nie zamierza odpuszczać.

"To pogwałcenie praw człowieka" – alarmuje teraz na Twitterze o strefach "no LGBT" w Polsce. Pisze, że jest już ponad 70 miast i miasteczek, w których takie strefy działają. "Wniosek, dla Polski nie ma miejsca w UE" – to jeden ze skrajnych komentarzy pod jej wpisem.

W taki sposób wiedza o Polsce roznosi się po Europie. I straszny wyłania się z nich obraz.
"Jezus nie namawiał do nienawiści"
Terry Reintke, europosłanka z Niemiec, dosłownie wzywa w mediach społecznościowych "wszystkich, którzy wierzą w prawa człowieka", by nagłaśniać ostatnie ataki na środowisko LGBT w Polsce. Informuje o tęczowym piątku, o aresztowaniu za "tęczową Maryję".
A podczas debaty w PE wystąpiła z mapą Polski. Pokazała na niej czarne plamy – miejsca, gdzie wprowadzono strefy "no LGBT". Zapewne nie musiała się specjalnie przygotowywać. Co najmniej od dwóch lat obserwuje sytuację w Polsce. W 2017 roku wstrząsnęła nią sprawa samospalenia tzw. szarego człowieka w Warszawie.

– Brak reakcji rządu na faszystowski marsz, prawa mniejszości LGBT, wolne wybory i wolne media, niezależne sądy, organizacje pozarządowe, prawa nauczycieli, wycinka Puszczy Białowieskiej, prawa kobiet... O tym mówią Polacy – wytykała na forum PE pod adresem polskiego rządu, a wielu – o czym wtedy pisaliśmy w naTemat – biło jej za te słowa brawo.

Teraz w PE Terry Reintke głośno mówiła, że kwestia traktowania LGBT w Polsce nie może być dłużej tolerowana i powinna zostać dołączona do artykułu 7 procedury przeciwko Polsce.

A także o tym, że była wychowana w duchu katolickim i jest ochrzczona. – Jezus, o którym mnie uczono w moim Kościele, nie nawoływał do nienawiści. Nauczał zupełnie czegoś odwrotnego. Nie mówił swoim zwolennikom, by szli z widłami przeciwko tym, którzy są inni. On mówił o miłości i dokładnie tak powinniśmy traktować ludzi, którzy dziś są marginalizowani. A nie używać przeciwko nim chrześcijańskim wartości – przemawiała. W tym momencie na sali rozległy się oklaski. "To jest prześladowanie"
"Była wspaniała", "Ona trzyma z nami", To przejdzie do historii" – komentują jej wystąpienie internauci na profilu FB Kuby Gawrona. To jeden z Polaków, którzy zaalarmowali PE w sprawie stref wolnych od LGBT. Cała trójka: Mirka Makuchowska, Kamil Maczuga i Jakub Gawron gościła wczoraj w Strasburgu. Spotkali się z europosłami z innych krajów.

A zaczęło się od tego, że Kamil Maczuga skontaktował się z Malin Björk, która już kiedyś zaprosiła go na Europride w Sztokholmie.Teraz szwedzka eurodeputowana od dwóch kadencji zaprosiła ich do PE.

Ona również musi śledzić wydarzenia w Polsce, nie raz w tej sprawia zabierała głos. – Polski rząd nie spuścił z tonu, nadal chce atakować prawa kobiet. Teraz słyszymy, że chce się wycofać z konwencji stambulskiej. Mówimy tutaj o poszanowaniu podstawowych praw człowieka. Widzimy, jak wiele osób demonstruje na ulicach – mówiła już w 2016 roku.

Teraz to na jej wniosek w grudniu ma zostać przyjęta rezolucja w sprawie uchwał anty-LGBT w Polsce. "To już nie jest dyskryminację, to jest prześladowanie! Razem z kilkoma kolegami udało mi się w tym tygodniu przeprowadzić debatę w PE, aby walczyć z tą nienawiścią" – grzmi na Facebooku. "Sytuacja w Polsce będzie monitorowana"
Wreszcie komisarz handlu Cecilia Malmström ze szwedzkiej Ludowej Partii Liberałów. Ona w swoim przemówieniu wspomniała o werbalnej i fizycznej przemocy w Białymstoku, które towarzyszyły marszowi równości. O naklejkach "strefa wolna od LGBT", która rozdawała jedna z gazet. O nasilającej się retoryce anty-LGBT, która towarzyszyła kampanii wyborczej w Polsce. I o tym, że to wszystko narusza podstawowe wartości UE.

Malmström wprost wytknęła lokalnym władzom w Polsce, które, które przyjęły rezolucje anty-LGBT lub wprowadziły strefy, że korzystają z unijnych funduszy. – Komisja będzie monitorowała sytuację w Polsce – zapowiedziała.

"Taki jest zapis w polskiej konstytucji"
Podobnych głosów było więcej. I o nich również warto pamiętać. Część z nich to nowe europosłanki, jeszcze nie zdążyły dać się poznać. – Do moich kolegów siedzących po prawej stronie. Jestem osobą LGBTQI. Jestem praktykującą katoliczką. Jestem Irlandką i Europejką. I nikt nie ma prawa mówić mi gdzie i jak powinnam żyć – tak zareagowała Maria Walsh, nowa europosłanka z Irlandii.

Karen Melchior, nowicjuszka z Danii: – "Równi w prawach". Taki jest zapis w polskiej konstytucji. Według niej wszyscy mają równe prawa. Ale dziś w Polsce rzeczywistość jest inna, bo nie wszyscy je mają. (...) Jeśli Polska nie chce zapewnić praw mniejszościom seksualnym w swoim kraju, Europa musi interweniować. Ponieważ, w przeciwieństwie, do polskiego rządu, my wierzymy w słowa polskiej konstytucji: "Równi w prawach"!

I jeszcze Czeszka Radka Maxová: – Jest dla mnie nie do zaakceptowania, że w XXI wieku osoby LGBTI są nadal narażone na przemoc fizyczną. Żałuję, że w Polsce, naszym sąsiednim kraju, powstały takie strefy.

Do tej pory główną twarzą największych wrogów "dobrej zmiany" w unijnych instytucjach był Frans Timmermans. A tematem, który elektryzował pół Europy – praworządność w Polsce. Ostatnia debata w PE pokazała jednak, że kwestii LGBT w UE część eurodeputowanych też Polsce nie odpuści.