Głupszego wytłumaczenia afery Banaś nie mógł znaleźć. Z tych słów kpią nawet w obozie PiS

Rafał Badowski
W czwartek w Sejmie Marian Banaś nie przyznał się do żadnych nieprawidłowości związanych z wynajmem kamienicy w Krakowie, gdzie działał hotel na godziny, który nie wystawiał paragonów. Mało tego, próbował przekonywać, że... odpoczywali tam strudzeni turyści. To tłumaczenie zostało wyśmiane nawet przez publicystów bliskich Prawu i Sprawiedliwości.
Marian Banaś wyjaśnił w swoim oświadczeniu, po co są hotele na godziny. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
To, że po oświadczeniu Mariana Banasia natychmiast przerwano sejmową Komisję Kontroli Państwowej, to tylko jeden problem, pokazujący stan demokracji pod rządami Prawa i Sprawiedliwości. Marian Banaś nie odpowiedział na żadne pytanie przedstawicieli mediów ani polityków opozycji.
Marian Banaś
szef NIK o aferze wokół jego byłej kamienicy w Krakowie przed sejmową Komisją Kontroli Państwowej

W Krakowie istnieje wiele hoteli wynajmujących pokoje na godziny, aby odpocząć po podróży albo przygotować się do konferencji...

Inny temat to kuriozalna treść oświadczenia człowieka, którego PiS uczyniło szefem NIK. – W Krakowie istnieje wiele hoteli wynajmujących pokoje na godziny, aby odpocząć po podróży albo przygotować się do konferencji – tak, nie przesłyszeliśmy się. Marian Banaś naprawdę to powiedział. Słowa te zdumiały nawet Marcina Makowskiego z "Do Rzeczy", czyli tygodnika bliskiego "dobrej zmianie". "Zaraz padnę" – skomentował dziennikarz na Twitterze. O tym, co naprawdę działo się w kamienicy Banasia media informowały wielokrotnie. Poprzestańmy na tylko jednym przykładzie, relacji sąsiadów. . – Jęki było słychać na całą ulicę. (…) Oni w tym hotelu często nawet okien nie zasłaniali. Wszystko było widać (…) Napakowani faceci z panienkami w kusych szortach. Taka głównie klientela – mówili rozmówcy "GW".