Wyjaśnił najgorzej jak mógł. Kulasek idzie w zaparte po słowach, że za 9 tys. zł nie da się utrzymać

Rafał Badowski
Marcin Kulasek z Lewicy twierdził, że za 9 tys. nie da się utrzymać w Warszawie. Odważna deklaracja jak na przedstawiciela ugrupowania, które podnosi postulaty darmowych podpasek i pieluch dla każdego obywatela. Nic dziwnego, że Kulasek robi, co może, by zmniejszyć wagę swojego przekazu. A że nie ma jeszcze dużego sejmowego doświadczenia medialnego, tłumaczenie zabrzmiało tak a nie inaczej.
Marcin Kulasek twierdził, że za 9 tys. w Warszawie trudno jest się utrzymać. Teraz utrzymuje, że nigdy tego nie powiedział, a rozmowa nie była autoryzowana. Fot. Grzegorz Bukała / Agencja Gazeta
Kulasek wypiera się tych słów, twierdząc, że rozmowa o tym... nie była przez niego autoryzowana. Wyciągnął nawet wniosek na przyszłość. Przeprasza... ale nie za to, co powiedział. Tylko za niedopatrzenie ze swojej strony, jakim miał być wyłącznie brak autoryzacji wypowiedzi.

Idąc tropem rozumowania Kulaska: nie było autoryzacji, więc się nie liczy. Można zapytać posła – czy wobec tego dziennikarz wypowiedź zmyślił lub zmanipulował? O nie, tak daleko Kulasek w swoim tweecie nie idzie, bo zapewne dobrze wie, że tak nie było.
"Sens wypowiedzianych przeze mnie słów był inny, nigdy nie powiedziałem, że z pensji posła nie można utrzymać się w Warszawie. Uważam, że posłowie zarabiają dobrze. Rozmowa nie była autoryzowana. Wszystkich przepraszam i obiecuję zawsze autoryzować swoje wypowiedzi" – napisał poseł Lewicy na Twitterze.


Wcześniej media cytowały jego słowa o trudnym życiu posła w Warszawie. Lewicowiec z Olsztyna wyraźnie narzekał na swój los. – To są wszystko koszty. Gdybym chciał sobie zrobić śniadanie, to mam to utrudnione. Nie mogę sobie ani podgrzać parówki, ani usmażyć jajecznicy, bo nie ma gdzie. (...) Proponuję spróbować się utrzymać w Warszawie za 6,5 tys. zł na rękę, plus dieta 2,5 tys. zł – powiedział w rozmowie z Jakubem Szczepańskim z Interii.

Dowcipnie słowa Kulaska skomentował dziennikarz gazeta.pl Łukasz Rogojsz. "Tak się zdarzyło, że byłem dziś w Domu Poselskim, więc zainspirowany przez posła Marcina Kulaska postanowiłem zjeść śniadanie w restauracji sejmowej. Powiem Wam tak: smacznie, dużo, tanio. Mógłbym tu jeść codziennie. A dużo mi brakuje do 9 tys. zł netto miesięcznie" – napisał Rogojsz na Twitterze.