Setki bezpańskich paczek porozrzucanych na chodniku. "Mikołaj" już stracił pracę
Czas między Black Friday a świętami, to z pewnością najbardziej pracowity i najgorszy dla PR-u okres dla firm kurierskich. Jeden z największych "fakapów" w tym roku zaliczył InPost. Klienci byli zszokowani widokiem, który zobaczyli przy jednym z przepełnionych paczkomatów w Warszawie.
"Kupujemy w internecie. Wybieramy odbiór w Paczkomacie... bo wygodniej. Dostajemy SMS "paczka wyjątkowo czeka w samochodzie u kuriera do godziny XX:XX" Idziemy na miejsce, a tam... Paczki na chodniku, na murku i wyżej na krzakach i ziemi oraz ludzie kręcący się obok" – napisał na facebookowej grupie Piotr. I wrzucił zdjęcie, które najlepiej obrazujące całą sytuację.
Taki stos paczek obok przepełnionego paczkomatu ukazał się oczom mieszkańcom Ursynowa•Screen z facebook.com/groups/obywateleursynowa
Rzecznik firmy Wojciech Kądziołka tłumaczył wp.pl, całą sytuacja to efekt dużej odległości jaką miał do przejścia kurier między samochodem a paczkomatem.
– Mamy zasadę "zero tolerancji dla braku bezpieczeństwa przesyłek". Kurier postąpił niezgodnie z przepisami, w związku z tym musieliśmy rozwiązać z nim umowę o pracę – zapewnił rzecznik. I dodał, że żadna paczka nie została skradziona.