Sfinansują tabletki lub zabieg Polkom, których na to nie stać. Ruszyła akcja Aborcja Bez Granic

Anna Dryjańska
– To bezzwrotna pomoc. Oczywiście miło nam będzie, jeśli kiedyś kobieta będzie wspierać fundusz, z którego sama skorzystała, gdy była w potrzebie, ale to nie jest transakcja wiązana – mówi Natalia Broniarczyk. Wczoraj ruszyła międzynarodowa akcja Aborcja Bez Granic, której celem jest udostępnienie kobietom w Polsce możliwości legalnego przerwania niechcianej ciąży.
Natalia Broniarczyk jest jedną z aktywistek Aborcji Bez Granic, która dofinansowuje i finansuje kobietom w Polsce przerwanie niechcianej ciąży. fot. archiwum prywatne
Anna Dryjańska: Wczoraj ruszyła inicjatywa Aborcja Bez Granic. Na jaką pomoc będzie mogła liczyć kobieta w niechcianej ciąży, która do was zadzwoni?

Natalia Broniarczyk: Udzielimy jej rzetelnej informacji o metodach aborcji, podpowiemy, skąd zamówić tabletki poronne lub gdzie w Europie można zrobić zabieg próżniowy, zaoferujemy wsparcie psychologiczne… My, czyli 6 organizacji z 4 krajów Europy.

To brzmi jak coś, co robiłyście do tej pory w ramach Aborcyjnego Dream Teamu. Na czym polega różnica?

Na pieniądzach. Dzięki naszym darczyńcom mamy środki na to, by współfinansować lub finansować przerwanie niechcianej ciąży kobietom, których na to nie stać. I nie chodzi tylko o kupowanie tabletek, ale też np. o opłacenie kobiecie podróży, wyżywienia i noclegu za granicą, jeśli zdecyduje się na zabieg za granicą. To często koszt większy od średniej krajowej. Kim są darczyńcy?


To przede wszystkim mieszkańcy Wielkiej Brytanii, który regularnie, np. przelewem stałym, przekazują wybraną kwotę na Abortion Support Network. To organizacja, która zapewniała dostęp do bezpiecznej aborcji kobietom z Irlandii, gdzie jeszcze do niedawna przerwanie niechcianej ciąży było nielegalne.

Teraz prawo się tam zmieniło, więc szefowa ASN zapytała darczyńców, czy nadal chcieliby wspierać prawa reprodukcyjne Polsce. Odpowiedzieli, że tak. Stąd strumień funduszy, dzięki któremu będziemy pomagać kobietom z naszego kraju. Darczyńcy przekazują po 5, 20, 100 funtów miesięcznie – ile chcą i mogą.

Czy Polki i Polacy też mogą wesprzeć ten fundusz?

Tak, wpłacając przez internet na Abortion Support Network. Nie ma polskiego rachunku bankowego?

Jeszcze nie. Pracujemy z prawniczkami nad takim sposobem zbiórki, by wpłacający w złotówkach nie mogli być ciągani na prokuraturę za udzielanie kobietom pomocy finansowej. Jednak jeśli nie mogą wpłacić na ASN, a chcą pomóc, zachęcam ich do udostępniania naszych wpisów oraz zamieszczania na grupach i forach kobiecych naszego numeru telefonu, czyli 22 292 25 97. Dodam, że jest czynny przez cały tydzień od 8 do 20.

Ile kosztują tabletki poronne?

Około 70 euro, czyli 350 zł. Jako Aborcja Bez Granic możemy dopłacić część tej kwoty albo uregulować ją w całości, jeśli kobieta nie ma pieniędzy.

Ma je wam potem oddać? To pożyczka?

Nie, to bezzwrotna pomoc. Oczywiście miło nam będzie, jeśli kiedyś będzie wspierać fundusz, z którego sama skorzystała, gdy była w potrzebie, ale to nie jest transakcja wiązana. Podobnie zresztą z finansowaniem wyjazdu na zabieg za granicę. Kobiety, które mają pieniądze, dostaną od nas informacje; te których nie stać, otrzymają do tego część albo całość potrzebnej kwoty.

A co jeśli kobieta się rozmyśli i stwierdzi, że jednak chce donosić ciążę?

To się rozmyśli. To jej prawo i jej decyzja. Będziemy ją wspierać cokolwiek wybierze. I nie, nie będzie musiała oddawać nam pieniędzy, niech tylko nam powie, że zmieniła zdanie, a my już ogarniemy wszystkie formalności.

Wspominałaś o wsparciu psychicznym, którego udzielacie. Jak to wygląda w praktyce?

Bardzo różnie, zależnie od tego, czego oczekuje dana kobieta. Jedne chcą tylko informacji, a po zażyciu tabletek dają znać, że wszystko poszło okej. Inne w trakcie wywołanego poronienia wysyłają MMS-em zdjęcia podpasek z pytaniem, czy takie krwawienie jest normalne. Bywają też takie kobiety, które chcą się wygadać, bo nie czują, by mogły się podzielić informacją o aborcji z przyjaciółką lub mężem. Są też takie sytuacje, gdy dosłownie trzymamy kobietę podczas poronienia za rękę. Ile kobiet zadzwoniło już na waszą infolinię?

20 w ciągu niecałych 24 godzin od rozpoczęcia akcji. To sporo dzwoniących, a spodziewamy się więcej.

A spodziewacie się wezwań na prokuraturę? W 1993 parlament przegłosował zakaz przerywania niechcianej ciąży. Wyjątek zrobił dla kobiet, które znajdują się w jednej z trzech drastycznych sytuacji.

Jesteśmy gotowe na składanie wyjaśnień, nie byłby to zresztą pierwszy raz. Organizacje, które piętnują kobiety za uprawianie seksu, już na nas donosiły za to, że radziłyśmy kobietom na Facebooku, jak się przygotować do aborcji farmakologicznej, najlepszej metody zakończenia niechcianej ciąży na wczesnym etapie. Prokuratura nie dopatrzyła się w naszym zachowaniu przestępstwa, choć paragraf o pomocy w aborcji jest interpretowany bardzo szeroko.

To nie znaczy, że teraz się nie dopatrzy.

Nie robimy nic złego. Pomagamy kobietom, które zdradziło ich własne państwo i jesteśmy gotowe ponieść za to odpowiedzialność.

Nie boicie się?

Nie.