"Ci, którzy mnie najbardziej zaszczuwali, dziś milczą". Poruszające wyznanie byłej posłanki PO

Tomasz Ławnicki
Żadnego przywłaszczenia pieniędzy nie było. Wyrok sądu jest jednoznaczny – była posłanka PO Ligia Krajewska została uniewinniona od prokuratorskich zarzutów. Gdy śledczy te zarzuty jej stawiali, w publicznych mediach oraz w tabloidach, informowano o tym co chwilę. Prawicowy publicysta Jerzy Jachowicz pisał wprost, że Krajewska "okradała dzieci". Dziś wszyscy oni milczą.
Ligia Krajewska oczyszczona z zarzutu przywłaszczenia pieniędzy. Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
Chodzi o sprawę sprzed kilkunastu lat. Ligia Krajewska była podejrzana o przywłaszczenie pieniędzy na szkodę założonej przez siebie Fundacji Szkoły Społecznej w Warszawie. Prokuratura twierdziła, że Krajewska obciążała fundację prywatnymi zakupami, a manko tuszowała fałszywymi fakturami.

Zarzuty zostały sformułowane, gdy posłanki już od 10 lat w fundacji nie było. I - co niezmiernie istotne - oparte były one na oskarżeniach ze strony kolejnego zarządu fundacji, który sam ma na koncie sprawę karną. Jak mówiła wówczas była posłanka, te oskarżenia zostały rzucone w ramach zemsty.


Dziś, w pierwszej reakcji na wyrok uniewinniający Ligia Krajewska stwierdziła, że nie ma nawet siły, aby się cieszyć z korzystnego dla niej rozstrzygnięcia.

Orientowała się Pani, czy TVP poinformowała o tym, że została Pani uniewinniona?


Żartuje pan? Nie, nie... Skoro raz stwierdzili, że jestem złodziejką, to przecież teraz nie będą tego poprawiać, bo by się im narracja nie zgadzała.

Będzie Pani oczekiwała jakichś przeprosin? W końcu w materiałach TVP wprost padały słowa, że Pani "kradła", "okradała dzieci" itp.


Na razie jeszcze o tym nie myślę. Zdaję sobie sprawę, że wyrok nie jest prawomocny. Nie wiem, jak zachowa się prokuratura, czy będzie się od tego odwoływać. Na razie to nawet się nie potrafię cieszyć tym...

Dlaczego?


Tyle pomyj wylano na mnie. Opluć i obrzucić błotem człowieka jest bardzo łatwo. Trudniej potem przyznać, że to była nieprawda. Wśród znajomych wszyscy wiedzieli, jaka jest prawda. Ale jeśli ktoś znał mnie tylko z mediów, to otrzymywał obraz, że jestem złodziejką.

Był taki moment, że kiedy nie włączyć TVP Info, to prawie non stop byłam na ekranie i w kółko o mnie mówiono. Jak już postawiono mi zarzuty, to zaczęła się jazda na całego.

Włączała Pani?


Znajomi mi podsyłali linki i fragmenty nagrań jak pan Jachowicz czy pan Ziemkiewicz się na mój temat wypowiadali. Do tego teksty w portalach, okładki tabloidów... To było zaszczuwanie, trudno to było zdzierżyć. Teraz, po korzystnym dla mnie wyroku, te media, które mnie najbardziej zaszczuwały, się do mnie nie odezwały. I milczą.

Wtedy mocno się zmieniło Pani życie. Wystąpiła Pani z Platformy Obywatelskiej, w kolejnych wyborach już nie próbowała Pani wracać do Sejmu...


I nie żałuję! Odeszłam z polityki, wróciłam do tego, co robiłam wcześniej przed całe życie i co kocham. Pracuję w szkole publicznej. Mam pod opieką bardzo fajne, kochane dzieciaki.

Nie tęskni Pani za polityką?

Nie, nie tęsknię. W Sejmie byłam ostatni raz chyba z rok temu, ale na chwilę i tylko dlatego, że coś tam musiałam potwierdzić.
Ale w sobotę będę na promocji książki Donalda Tuska.

Czyli tak zupełnie nie odcina się Pani od polityki.

Tusk to nie jest czysta polityka. On dla mnie zawsze był i jest ważną osobą. Owszem, utrzymuję wciąż kontakt z osobami, z którymi znam się z polityki i którzy mnie wspierali w tych trudnych chwilach. Choć przyznam, że okazało się, iż nie jest to liczna grupa.

Takie wydarzenia, jak prokuratorskie zarzuty, potrafią zweryfikować grupę przyjaciół.


Oj, bardzo zweryfikowało w moim przypadku, bardzo. Aż sama byłam zaskoczona, jak bardzo.

A wczoraj, gdy okazało się, że zapadł wyrok dla Pani korzystny, rozdzwonił się telefon z gratulacjami?


Spośród polityków zadzwoniła jedna osoba. Kilka osób odezwało się na Facebooku lub napisało parę miłych słów w sms-ie. Choć ze strony władz PO reakcji nie było.

Jest sporo gratulacji na Twitterze, ale Pani tego już nie widzi, bo swoje konto Pani skasowała, prawda?


Skasowałam. Otrzymałam parę próśb w sms-ach, żebym wróciła, ale w tej chwili nie. Nie chcę się znów spotykać z całym tym hejtem. Prawa strona wcale nie zamierza uznawać faktu, że zostałam uniewinniona. Docierają do mnie komentarze w stylu "ech, te sądy takie owakie". Nie wiem, czy już prawica zweryfikowała życiorys pani sędzi. W mojej sprawie orzekała młoda pani sędzia, z delegacji, na pewno bez przeszłości w PRL. Ale czy to przekona prawicę?

Twitter jest pełen hejtu, który do niczego dobrego nie prowadzi, a tylko męczy. Kiedyś sama się tym nakręcałam. Uznawałam, że w dyskusji trzeba odbić piłeczkę. W tej chwili nie odczuwam już takiej potrzeby.