Nieważne, że ktoś popiera PiS, bo "czuje się przegrany". Mówmy głośno, że to czysta głupota

Eliza Michalik
publicystka
W życiu prywatnym stosujemy zasadę, żeby traktować ludzi tak, jak oni nas. Jeśli ktoś traktuje nas źle, nieuczciwie, chamsko, krzywdzi nas i manipuluje nami zrywamy kontakt, odpłacamy pięknym za nadobne, nigdy już nie chcemy mieć z taką osobą do czynienia, ani prowadzić z nią interesów. Staramy się wyciągać wnioski i nie zadawać z oszustami, krętaczami i przemocowcami.
Eliza Michalik pisze o odpowiedzialności wyborców za to, kogo popierają Fot. Piotr Skórnicki / AG
Oczywiście, wszyscy znamy zasady psychologii i wiemy, że krzywdziciel sam był kiedyś krzywdzony, a oszusta pewno ktoś oszukiwał, ale to zrozumienie nie wpływa na nasze postępowanie: możemy współczuć, ale i tak na dłuższą metę nie chcemy kogoś takiego widzieć i na pewno nie powierzymy mu naszych dzieci, sprawi i pieniędzy. Słuchając niektórych liderów politycznych zastanawiam się, dlaczego usiłują oni sprzedać Polakom tezę, że powinni (tylko ci lewicowi i liberalni, bo w drugą stronę to nie działa) zawsze i za wszelką cenę "rozumieć” PiS i wyborców tej partii.


I nie ważne co zrobią, jaką nieodpowiedzialnością i podłością się wykażą, jak bardzo złamią prawo lub przymkną na to oko, lewicowa i centrowa część Polski powinna poszukać w sobie pokładów głębokiego zrozumienia i współczucia i Boże broń nie osądzać (jak mnie irytuje ta niemądra ideologia "nie osądzania”, czyniąca tyle nieodwracalnych często szkód w życiu społecznym!).

Mało tego – powinna poszukać usprawiedliwień i wymówek – wyjaśniających, że łamanie Konstytucji i prześladowania sędziów, dziennikarzy, artystów i demonstrantów i wsparcie wyborców PiS dla tych działań – na pewno mają źródło w ich własnych zaniechaniach (bo Balcerowicz). Ta filozofia jest tak niemądra i nierozwojowa, że gdyby każdy zastosowałby ją w swoim prywatnym życiu, mógłby od razu położyć się i umrzeć.

Mąż cię bije? Na pewno ma powód, z pewnością istnieje wyjaśnienie. Pewno sam był bity i ma problemy. Trzeba to znosić z pokorą, ewentualnie grzecznie namawiać do terapii. Sąsiad narkoman włamał się do twojego domu i wyniósł telewizor? Zrozum, miał ciężkie życie i na pewno wiele powodów, żeby wpaść w nałóg. Zgwałcono cię? Pomyśl, czy nie miałaś za krótkiej spódniczki.

Otóż w życiu to tak nie działa. Rozumiejąc mechanizmy kierujące sprawcami, jednak wyciągamy wobec nich konsekwencje: kradzieże, gwałty, wyłudzenia i nadużycia zgłaszamy na policję i do prokuratury, nieuczciwych wspólników podajemy do sądu. Nie jesteśmy mściwi, nie robimy tego, żeby im "pokazać”, tylko dlatego, żeby odzyskać to, co można i żeby sprawców ukarano, żeby nie skrzywdzili już nikogo innego. Ponadto uważamy, że to jest sprawiedliwe.

I wiecie co? Jest. Ludzie są odpowiedzialni za swoje czyny. Nieważne, że ktoś popiera polityków łamiących prawo z frustracji "bo czuje się przegrany” i "liberalne elity coś tam zaniedbały” i …… w miejsce kropek wpiszcie co tylko chcecie. Nieważne, że ktoś przymyka oko na wyrzucanie uczciwych sędziów z pracy i szarganie ich opinii bo dostał do ręki kasę, której naprawdę potrzebował i ona realnie poprawiła jego byt – to nadal jest świństwo. Nieważne, ze ktoś ma żonę w ciąży i kredyt do spłacenia – zgadzać się na pewne rzeczy i tak nie można. I nie kupuję wymówek, że "nie wiedziałem”, "nie interesuję się polityką” czy "byłem wtedy w Timbuktu” – jeśli idziesz głosować, twoim obowiązkiem jest się do cholery dowiedzieć, bo za twoją głupotę płacą inni i ty sam, często straszną cenę (jaką – tego też masz się obowiązek dowiedzieć).

To nie oznacza, że namawiam do tego, byśmy odpuścili sobie rozumienie i refleksję nad mechanizmami społecznymi. Oczywiście że nie. Trzeba szukać prawdziwych, głębszych przyczyn zdarzeń i o tym też często piszę. Nie można też odpuszczać sprawiedliwych rozliczeń – jeśli ktokolwiek w przeszłości zrobił coś, co skrzywdziło ludzi. Namawiam też jednak stanowczo do tego, żebyśmy zaczęli głośno mówić o tym, że pewne rzeczy są skandaliczne i niewybaczalne i wykazywanie się wobec osób, które się ich dopuszczają postawą pełną zrozumienia, jest czystą głupotą i proszeniem się o powtórkę z rozrywki w przyszłości.

I jeśli wciąż będziemy tłumaczyć każdą podłość i grać w "może ci to, ale tamci tamto” – "może ci kradną, ale tamci, wcześniej…”, "może ci łamią prawo, ale tamci wcześniej”, "może ci mają aferę za aferą, ale tamci kiedyś tam…”, "może ciemna postać jest szefem czegoś tam , ale tamten 100 lat temu coś tam….” – to będziemy ciągle, słusznie i zasłużenie dostawać cięgi. Uważam, że każdy polityk, który namawia was do zrozumienia zamiast rozliczenia i ukarania winnych, działa na waszą szkodę i działa na rzecz tego, żeby takie samo albo gorsze bezprawie, złodziejstwo itp. Wydarzyło się w przyszłości.