Karczewski tłumaczy się z płatnych dyżurów na urlopie. Ma pokazać dowody i opinie

Adam Nowiński
Ponad 400 tysięcy złotych – tyle miał zarobić były marszałek Senatu Stanisław Karczewski na dyżurach podczas bezpłatnego urlopu w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą. Na antenie Polsat News polityk PiS tłumaczył się z tego pracowniczego absurdu i stwierdził, że ma dowody na to, że działał legalnie.
Stanisław Karczewski twierdzi, że ma opinie ekspertów, które dawały mu pozwolenie na płatną pracę podczas bezpłatnego urlopu. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
– Były opinie i dobre i złe. Były też takie, które wskazywały na to, że ostateczną decyzję podejmuje Kancelaria Senatu. Warto powiedzieć, że Kancelaria Senatu, która wtedy była pod rządami Platformy Obywatelskiej, wyraziła się absolutnie pozytywnie – powiedział Stanisław Karczewski w "Gościu Wydarzeń" Polsat News.

Tak polityk PiS tłumaczył swoje zarobki na dyżurach podczas bezpłatnych urlopów w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą, kiedy w tym samym czasie pełnił mandat senatora i wicemarszałka Senatu. Stwierdził, że bezpłatny urlop otrzymał jako ordynator, a pracował jako chirurg. Pełnił dyżury w święta, niedziele i noce.


– Mam bardzo dużo opinii ekspertów, profesorów. Przedstawię je i pokażę, że to było absolutnie dopuszczalne, możliwe – zarzekał się były marszałek Senatu.

źródło: Polsat News