Ekipa Donalda Tuska wniosek o postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu uczyniła jednym ze "100 konkretów na 100 dni". Z realizacją tej obietnicy co prawda udało im się wyrobić, ale szybko eksperci prawni zakwestionowali zbyt ogólną treść aż siedmiu z ośmiu stawianych prezesowi NBP zarzutów, więc marszałek Sejmu musiał zwrócić wniosek do uzupełnienia. Wątpliwości mają jednak nie tylko prawnicy, ale i ekonomiści.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, złożony pod koniec marca wniosek o postawienie prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanuma osiem kluczowych punktów.
Po pierwsze zarzucono mu, że działając wspólnie i w porozumieniu z przedstawicielami rządu, publicznych instytucji finansowych oraz niektórych banków komercyjnych zapewniał pośrednie finansowanie deficytu budżetowego przez bank centralny.
Drugi zarzut dotyczy podejmowania decyzji o skupie obligacji bez należytego upoważnienia Rady Polityki Pieniężnej. Trzeci opisuje sytuacje, gdy Glapiński miał podejmować interwencje walutowe bez należytego upoważnienia zarządu NBP, a część z tych interwencji miała na celu osłabienie wartości złotego.
W zarzucie czwartym wnioskodawcy zwrócili zaś uwagę na obniżanie stóp procentowych w warunkach rosnącej inflacji, co miało być sprzeczne z ustalonymi założeniami polityki pieniężnej i także osłabić wartość polskiej waluty. Zarzut piąty dotyczy domniemanego utrudniania niektórym członkom RPP i zarządu NBP wykonywanie obowiązków, odmawiając im dostępu do odpowiednich dokumentów.
Szóstym zarzutem jest brak współpracy z ministrem finansów przy opracowywaniu projektu ustawy budżetowej na 2024 rok. Siódmy zarzut wiąże się z przyznawaniem wysokich nagród kwartalnych. Wreszcie ósmy zarzut dotyczy możliwego naruszenia przez prezesa NBP zasady apolityczności i zakazu prowadzenia działalności publicznej niedającej się pogodzić z godnością jego urzędu.
Kiedy Adam Glapiński zmierzy się z nimi wszystkimi przed Trybunałem Stanu? Na pewno później, niż się początkowo spodziewano, gdyż przed majówką marszałek Sejmu zwrócił wniosek grupie posłów, która go stworzyła. Do takiego kroku Szymona Hołownię zmusił fakt, iż otrzymał on opinie prawne, w których eksperci zakwestionowali zbyt ogólną treść większości zarzutów.
Za co Glapiński ma stanąć przed TS? Prof. Orłowski: Większość zarzutów uznaję za dość niepoważne
Co ważne, dość podobną ocenę do prawników zdają się mieć autorytety ekonomiczne. O tym, czy postawienie prezesa polskiego banku centralnego przed Trybunałem Stanu jest realne, z prof. Witoldem Orłowskim rozmawialiśmy w niedawnej rozmowie z cyklu #TYLKONATEMAT.
– Z tych ośmiu postawionych zarzutów większość uznaję za dość niepoważne, a jeśli nawet zasadne, to nie kwalifikujące się do Trybunału Stanu. Na przykład przyznanie sobie nienależnych nagród – stwierdził wprost rozmówca naTemat.pl.
– Jeden zarzut jest moim zdaniem poważny, jednak Adam Glapiński może się przed nim łatwo wybronić. Chodzi o pośrednie finansowanie deficytu budżetowego przez NBP. Na swoją obronę prezes może pokazać, że to samo robiły właściwie wszystkie banki centralne, włącznie z amerykańskim Fed i europejskim EBC, który taką samą operacją finansował w czasach kryzysu deficyty państw południa – ocenił prof. Orłowski.
Jednocześnie prof. Witold Orłowski uspokaja w sprawie ekonomicznych konsekwencji, jakie mogłoby wywołać postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu.
– Oczywiście część osób występujących w obronie Adama Glapińskiego usiłuje przekonać nas, że na świecie już panuje straszne zaniepokojenie. Powołują się oni m.in. na list prezes Europejskiego Banku Centralnego, która oceniła, że zawieszenie szefa NBP mogłoby naruszyć prawo europejskie. Przemilczają jednak tę część wypowiedzi Christine Lagarde, w której zwróciła ona uwagę, że dotyczy to tylko działań sprzecznych z prawem – zauważył gość cyklu #TYLKONATEMAT.
– Postawienie prezesa Glapińskiego przed Trybunałem Stanu to oczywiście byłaby sprawa kłopotliwa, choć trzęsienia ziemi na rynkach raczej by nie wywołała – podkreślił prof. Orłowski.
Natomiast zarzut, który zasługuje na poważne rozpatrzenie, dotyczy złamania konstytucyjnego wymogu apolityczności prezesa NBP. Otwarte stawanie po stronie jednej opcji politycznej, uczestnictwo w partyjnych naradach, czy publiczne straszenie tym, co to będzie, jeśli wygra opozycja to wszystko działania, za które mógłby grozić Trybunał Stanu.
prof. Witolf Orłowski
w cyklu #TYLKONATEMAT o wniosku ws. postawienia prezesa NBP przed Trybunałem Stanu