"Niemcy mogliby stwierdzić...". Adamowicz ostro o tym, dlaczego Polska musi szanować prawo UE

Adam Nowiński
Czasami prosty przykład jest lepszy niż setki stron objaśnień. Z tego założenia wyszła europosłanka KO Magdalena Adamowicz. Żona zamordowanego prezydenta Gdańska pokazała, jak absurdalną rzecz chce zrobić PiS, wprowadzając "ustawę kagańcową", która jest sprzeczna z nadrzędnym prawem UE. Zadała proste pytanie: co jeśli inne kraje tak by robiły jak Polska?
Magdalena Adamowicz skomentowała "ustawę kagańcową" PiS. Fot. Facebook / adamowicz.magdalena
"Jeżeli polskie prawo byłoby nadrzędne wobec prawa UE – jak notorycznie kłamie PiS – to każdy kraj wybierałby sobie z prawa UE tylko to, co by aktualnie chciał. Np. Niemcy mogliby stwierdzić, że nie wpuszczą polskich TIRów. I co im zrobimy? Dlatego prawo UE jest nadrzędne" – napisała na Twitterze Magdalena Adamowicz. Trzeba zaznaczyć, że europosłanka KO jest jedną z czołowych specjalistek od prawa międzynarodowego na Uniwersytecie Gdańskim. Jej uwagi odnoszą się do podnoszonej kwestii sprzeczności tzw. ustawy kagańcowej z prawem Unii Europejskiej. PiS broni się jednak, że takie przepisy obowiązują chociażby we Francji, ale to mija się z prawdą.


Potwierdził to Laurent Pech, profesor prawa z Uniwersytetu Middlesex w Londynie, który określił siebie ekspertem od niezależności sędziowskiej we Francji, od Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i europejskiego prawa.

Profesor wyraźnie zaznaczył, że prawo francuskie nie dopuszcza jakichkolwiek sankcji wobec sędziów, którzy stosują unijne prawo, a stara się stosować prawo "zgodnie z interpretacją orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości".

"Tym bardziej, gdy mówimy o niezawisłości sądów, również ściśle chronionych na mocy francuskiej konstytucji (znowu jest to oczywiste dla wszystkich, oprócz kłamców i ignorantów)" – stwierdził profesor w rozmowie z jednym z "autorów" ustawy, wiceministrem Sebastianem Kaletą.