Jeździłem w życiu bardziej emocjonującymi autami. Ale nie każde jest tak solidne
O Suzuki SX4 S-Cross raczej nikt po nocach nie śni. Żaden nastolatek nie powiesił sobie z nim plakatu nad łóżkiem. Ludzie nie oglądają się raczej za nim na ulicach. Tylko że... co z tego. Przejechałem tym samochodem ponad tysiąc kilometrów. Jest praktyczny, wygodny i po prostu jakościowy.
Fot. naTemat.pl
Wygląd
To ten punkt w sprawie SX-4, który właściwie można by pominąć. Suzuki SX4 S-Cross wygląda... po prostu jak kompaktowy SUV. W porównaniu do pierwszej generacji stworzonej na spółkę z Fiatem samochód jednak znacząco wydoroślał.
Fot. naTemat.pl
W środku jest... jak w Suzuki. Czyli z jednej strony naprawdę plastikowo (ale to naprawdę), momentami w dość smutnej kolorystyce, ale jednak wszystko jest dobrze spasowane. Twarde plastiki mogą się nie każdemu podobać, ale przynajmniej są łatwe w utrzymaniu.
Fot. naTemat.pl
Na duży plus trzeba natomiast zaliczyć przestronność kabiny. Suzuki udało się w SX4 S-Cross wygospodarować naprawdę dużo miejsca. Nie tylko z przodu, ale i na kanapie, gdzie wyższe osoby nie powinny mieć problemu z szorowaniem czubkiem głowy po podsufitce.
Fot. naTemat.pl
Odpalam silnik. Generalnie w tym momencie zaczyna robić się coraz bardziej różowo. SX4 S-Cross jest dostępne z tylko dwoma silnikami i to oboma benzynowymi. Bazowa jednostka ma trzy cylindry i litr pojemności, co składa się na 111 KM. Mocniejszy silnik ma cztery cylindry, 1.4 litra pojemności i już 140 koni mechanicznych. I właśnie ten sprawdziłem.
W połączeniu z sześciobiegową, manualną skrzynią biegów był to zaskakująco przyjemny zestaw do prowadzenia. Po pierwsze: moc 140 KM może nie imponuje, ale 220 niutonometrów dostępnych już od 1500 obrotów na minutę sprawiły, że SX4 S-Cross było zaskakująco żywiołowym autem.
Fot. naTemat.pl
SX4 S-Cross dzięki temu dobrze radzi sobie nie tylko w mieście, ale i w trasie – a przejechałem tym autem naprawdę sporo kilometrów. Dobrze jest także w zakrętach, nadwozie nie wykazuje większych tendencji do wychylania się, a zawieszenie dość dobrze wybiera nierówności. Dodajmy jeszcze, że to wersja AllGrip – czyli z napędem na cztery koła. Czuć, że S-Crossa ciężko wyprowadzić z równowagi.
Fot. naTemat.pl
Męcząca może być jedynie jazda autostradowa: SX4 S-Cross powyżej pewnej prędkości dobitnie pokazuje, że jest mocno przeciętnie wyciszone. Plusem jest za to spalanie. W mieście wystarczy dziewięć litrów. Na autostradzie siedem litrów z okładem. A na drodze krajowej nawet pięć z hakiem.
Fot. naTemat.pl
Ogółem SX4 S-Cross to tak zwyczajnie... dobre auto. Nie wywołuje chyba żadnych emocji, ale jest wygodne i niezawodne. Warto też dodać, że testowana wersja Elegance AllGrip jest naprawdę dobrze wyposażona. Siedem poduszek powietrznych, automatyczna dwustrefowa klimatyzacja, kamera cofania, bezkluczykowy dostęp do auta, reflektory LED, 17-calowe obręcze kół, system wspomagania awaryjnego hamowania czy zapobiegający stoczeniu się auta (Hill Hold Control).
W cenie 96900 zł to naprawdę niezła oferta, bo tyle cennikowo kosztuje ta wersja wyposażenia (plus 2290 zł za lakier metaliczny). Najtaniej SX4 można wyjechać z salonu natomiast już za 67900 zł (wszystkie ceny bez promocji na koniec roku).
Fot. naTemat.pl
Suzuki SX4 S-Cross na plus i minus:
+ Pewne prowadzenie
+ Niezłe osiągi
+ Duży komfort
+ Skromne, ale jednak możliwości terenowe
+ Cena
- Plastikowe wnętrze
- Toporny system multimedialny
- Średnio wyciszona kabina
Fot. naTemat.pl
Fot. naTemat.pl