Durczok postawił się swoim obrońcom i przerwał milczenie. "Mało nie dostałem po głowie"

Bartosz Świderski
Kamil Durczok niedawno wrócił na Twittera i przyznał, że zmaga się z chorobą alkoholową. Były dziennikarz TVN odpowiadał też na uderzające w niego wpisy, i tym samym dał znać, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. W nowym poście przyznał, że mało nie dostał za to po głowie.
Kamil Durczok nie zamierza milczeć w swojej sprawie. Niedawno wrócił na Twittera. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
"Polityka trzymania mordy na kłódkę, tylko dlatego, że ktoś w prokuraturze, wysoko, w samej Warszawie, może mi utrudnić życie, to durna polityka" – wyjaśniał Kamil Durczok kilka dni temu. To był jego wielki powrót na Twittera po tygodniach milczenia.

Dziennikarz stwierdził, że odzew na jego ostatnią wiadomość był ogromny. "Od moich mecenasów mało nie dostałem po głowie. Że niemądre, niepolityczne" – tłumaczył. Durczok wyraził uznanie dla swoich prawników, ale w kwestii zachowania milczenia nie zamierza się z nimi zgadzać. "Przeczytajcie komentarze. Pewien jestem, że prawda się obroni" – twierdził. W lipcu zeszłego roku Durczok spowodował kolizję drogową na autostradzie A1. Jego samochód wjechał na słupki odgradzające pas drogi. Auto należące do dziennikarza zostało odholowane na parking, a sam kierowca trafił do aresztu. Według policji miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.


Durczok ma więcej kłopotów z prawem. Prokuratura postawiła dziennikarzowi zarzut podrobienia podpisu byłej żony na wekslu i dokumentach zabezpieczających kredyt hipoteczny, który opiewał na blisko 3 mln zł.