Do czego PiS-owi potrzebna jest ustawa kagańcowa. Wcale nie do tego, o czym mówi głośno

Jacek Liberski
bloger i autor powieści; polityk hobbysta
Polska Lewica odpływa. Polska Lewica odpływa w swojej obsesji związanej z Platformą Obywatelską. To taka odwieczna wojna socjalizmu z liberalizmem, trochę dziwna, bo lewicowe rządy z początku wieku były bardziej liberalne niż rządy PO z lat 2008-2014. No ale pokopać po kostkach PO to dla Lewicy zawsze gratka. Szkoda, że Platforma nie przeszkadzała jej, gdy mowa była o wprowadzeniu na listy wyborcze do europarlamentu ludzi Lewicy i gdy Schetyna budował Koalicję Europejską. O co chodzi? Chodzi o powszechny pogląd wśród lewicowych aktywistów i sympatyków, że z punktu widzenia Lewicy lepsza dla niej będzie reelekcja Dudy niż wygrana Kidawy-Błońskiej. A pytanie: na kogo oddacie głos w II turze wyborów prezydenckich – na Dudę czy Kidawę-Błońską, jest tylko z pozoru oczywiste. Bo oni naprawdę wierzą w II turę dla Biedronia. Cóż, każdy ma swoją wiarę i swego bożka (a niektórzy Boga).
Po co PiS-owi ustawa kagańcowa? Fot. Sławomir Kamiński / AG
Prezydent nie-wszystkich Polaków
Zostawmy jednak polską Lewicę i jej odpływy. Koniec wiosny to nie będzie tylko pojęcie meteorologiczne. Dziś kilka słów o Panu Dudzie. Wiem, powinienem napisać „Prezydencie Dudzie”, ale korzystając z przysługującego mi prawa do własnego zdania, świadomie usuwam ów tytuł urzędu, gdyż Urząd ten jest dla mnie zbyt ważny, aby jego nazwę stawiać przy tym nazwisku. Tak wiem, już słyszę oburzone głosy tych wszystkich, którzy na niego głosowali, ale, za przeproszeniem, to ich problem – nie mój. Pan Duda nigdy nie był moim Prezydentem, a co ważniejsze nigdy też nie był Prezydentem wielu milionów Polaków. Nawet się o to nigdy nie starał. Dlaczego więc ja mam udawać, że to Prezydent mojego kraju?Na spotkaniu z górnikami (przedwyborczym?) Pan Duda powiedział:


"Możemy mieć w Polsce różne spory, ale ta sprawa jest w moim przekonaniu poza sporem, że wymiar sprawiedliwości musi zostać naprawiony, a sędziowie muszą zrozumieć, jaka rzeczywiście jest ich rola w polskim państwie. Polska nigdy nie będzie normalnym, demokratycznym państwem, jeżeli nie będzie normalnego, uczciwego, rzetelnego wymiaru sprawiedliwości. Proszę was o wsparcie, bo sytuacja jest trudna. Oni mają swoje możliwości oddziaływania międzynarodowego, mają kolegów, swoich ludzi w trybunałach. Opowiadają różne bzdury, zaprzeczają prawdziwym, trudnym dla nich faktom, jak te nagrania, których można wysłuchać w Internecie. Twierdzą, że ktoś chce zniszczyć wymiar sprawiedliwości w Polsce, a cały czas są wśród nich ludzie, którzy orzekali w stanie wojennym. Tak jak udało się kiedyś pokonać komunę, tak samo wierzę, że uda się oczyścić do końca nasz polski dom. Żeby był czysty, porządny, piękny”.

Tak powiedział. Pan Duda, w ferworze politycznej walki o reelekcję, coraz bardziej traci kontakt z Ziemią. Niczym ojciec narodu (pozazdrościł prezesowi?) będzie czyścił Polskę ze złych, brudnych i brzydkich, przy czym kryteria owego wyboru należeć będą oczywiście do PiS, bo przecież nie do Pana Dudy.
Czym głośniej krzyczysz, tym mniej znaczysz.To oczywiście zwykła retoryka wyborcza, ale przecież i ona powinna mieć jakieś granice, chyba że jedziemy bez trzymanki. Rzecz jasna owe coraz większe nadęcie, a zarazem coraz większa śmieszność Dudy, to efekt startu w wyborach prezydenckich Szymona Hołowni, który jeśli już nie odbiera, to wkrótce zacznie odbierać Dudzie umiarkowany elektorat konserwatywny.

Siłą rzeczy Duda musi elektoratu szukać po skrajnej stronie, czym jeszcze bardziej będzie tracił. Przypomnijmy, aby wygrać wybory prezydenckie nie można tylko pozyskać wyborców swojej opcji, trzeba zdobyć ponad 50 procent głosów, a tyle nie ma polska socjal-prawica. Jak bardzo obecna taktyka Dudy jest dla niego szkodliwa, świadczy opublikowany dzisiaj sondaż IBSP na zlecenie Wirtualnej Polski, w którym przewaga Dudy nad Kidawą-Błońską to tylko 0,18 procenta, czyli mniej niż błąd statystyczny. Do tego sondaż opublikowało medium kojarzone od dawna z obozem władzy (co potwierdziła publikacja Oko Press).

Dodajmy, że kampania Dudy trwa w najlepsze, a Kidawa-Błońska nawet nie stanęła jeszcze w blokach startowych. Osobiście bardzo kibicuję Panu Dudzie, aby nie zmieniał tej taktyki. Mam nadzieję, że już wkrótce zobaczę go we właściwym dla niego miejscu, czyli przed Trybunałem Stanu za co najmniej siedmiokrotne złamanie Konstytucji RP.

Po co w istocie jest ustawa represjonująca polskich sędziów?
PiS wymyśliło ustawę represyjną wobec polskich sędziów nie po to, aby porządkować sądownictwo z myślą o obywatelach. Bez problemu przepchnęło ją przez Sejm, ale, jak było do przewidzenia, Kaczyński utknął w Senacie, który pokazał wyborcom, jak należy stanowić prawo w Parlamencie. To tutaj odbyła się należna podatnikom praca nad ustawą, która, jeśli zostanie podpisana przez Dudę, zmieni ustrój państwa z pominięciem Konstytucji. Każdy polski podatnik (no może z wyjątkiem tych, którzy wiedzę swą czerpią jedynie z mediów „narodowych”) mógł zobaczyć, jak powinno wyglądać procedowanie prawa zmieniającego zasady życia w państwie. Po jej odrzuceniu większością głosów, wróciła ona do Sejmu. Co dalej z nią zrobi niższa izba parlamentu?

Sejm ma trzy możliwości: albo przepchnie ustawę bezwzględną większością głosów (idąc na otwartą wojnę z Unią), albo nie uda się tego zrobić (straci twardy elektorat), albo ustawa utknie w Sejmie (dając PiS-owi paliwo na dłuższy czas). Po odrzuceniu jej przez Senat wróci ona teraz do komisji, w której była procedowana. I tutaj może być pies pogrzebany, bo dla PiS cała ta ustawa, a raczej ten wokół niej hałas, jest bardzo PiS-owi potrzebny. Z dwóch powodów. Powód pierwszy, to oczywista mobilizacja własnego elektoratu przed wyborami prezydenckimi (nie ma lepszego paliwa, jak dęcie w patriotyczne, nomen omen, dudy, co ma obecnie miejsce – „nie będzie nam obcy stanowił prawa w Polsce”). Drugi powód jest jeszcze bardziej oczywisty.

Otóż cały ten harmider wokół sądów skutecznie przykrywa bardzo dla PiS-u złe wieści na temat gospodarki, czyli dane o rosnącej inflacji w tempie ekspresowym, rosnących jeszcze szybciej kosztach życia i cenach w sklepach oraz spadającym na łeb, na szyję PKB. Innymi słowy – hamowanie jest bardziej drastyczne niż się PiS-owi śniło. W tej sytuacji niekończące się opowieści o czyszczeniu Polski z komunistycznych sędziów są dla obozu władzy zbawieniem. Nie na długo, bo przecież do Polaków w końcu dotrze, że dobrobyt a la Kaczyński, to ułuda rodem z gierkowskiej drugiej Polski. PiS oczywiście zrobi wszystko, aby w tej narracji dotrwać do maja. Jeśli Duda zdobędzie reelekcję, Polska de facto wyjdzie z Unii. Kaczyński doskonale wie, co z "ustawami sądowymi” zrobi TSUE.

Prezydentura dla Kaczyńskiego to jego polityczne życie
Senat jest więc dla Kaczyńskiego kluczowy, a utrata prezydentury byłaby dla niego politycznie śmiertelnym ciosem. Stąd ta bezwzględna nagonka na Marszałka Senatu, który był dotąd całkowicie nieszkodliwym dla Kaczyńskiego politykiem. Stał się wrogiem numerem jeden w momencie, gdy został trzecią osobą w państwie, a Opozycja przejęła drugą izbę parlamentu. Wymyślona przeszłość profesora Grodzkiego nie przeszkadzała Kaczyńskiemu, gdy proponował mu stanowisko ministra zdrowia tylko po to, aby przeciągnąć go na stronę PiS. Swoją drogą ta nieudana operacja kolejny raz pokazała prawdziwą twarz Kaczyńskiego, dla którego na drodze po władzę nie istnieją żadne wartości. Liczy się tylko władza.

Dlatego wybory prezydenckie będą nie jakąś tam bitwą, tylko prawdziwą wojną, w której prezes PiS użyje wszelkich dostępnych mu środków i tylko mądrość Polaków może to szaleństwo zatrzymać. Maj wkrótce. I prawdziwy test dla polskiej Lewicy także.