Niespodziewany zwrot w dochodzeniu ws. Grodzkiego. Prokuratura nie dostanie ze szpitala akt
Według ustaleń Wirtualnej Polski szpital w Szczecinie nie wyda prokuraturze wszystkich akt pacjentów prof. Tomasza Grodzkiego. Śledczych interesują zwłaszcza te z 1996 roku, bo podobno właśnie wtedy pacjentem obecnego marszałka Senatu miał być mężczyzna, który twierdzi, że dał Grodzkiemu 200 zł łapówki. Dokumenty z tego czasu nie istnieją, bo zgodnie z prawem... zostały zniszczone.
Prokuratura, jak pisał dziennikarz naTemat.pl Tomasz Ławnicki, szuka dowodów i dlatego wystąpiła do szpitala o udostępnienie akt wszystkich pacjentów Grodzkiego. I tu pojawia się problem. Bo jak podaje Wirtualna Polska, część z nich została zniszczona i stało się to zgodnie z obowiązującym prawem.
– Przechowywana jest dokumentacja historii chorób od 1997 roku. Szpital przechowuje dokumentację medyczną 20 lat dla hospitalizacji zakończonych wypisem. 30 lat dla zgonów. 25 lat dla historii pediatrii. Dokumentacja niszczona jest na podstawie zezwolenia jednorazowego uzyskanego z Archiwum Państwowego w Szczecinie – powiedziała portalowi Natalia Andruczyk, rzeczniczka szpitala w Szczecinie Zdunowie.
Prokuraturze zależało głównie na aktach Henryka Osiewalskiego, który na łamach jednego z prawicowych portali wyznał, że w 1996 roku był pacjentem Grodzkiego i wręczył mu 200 zł łapówki. Niestety śledczy nie zweryfikują, czy to prawa i czy rzeczywiście mężczyzna był leczony przez marszałka, bo akta z tego roku już nie istnieją.
źródło: Wirtualna Polska