
Prokuratura zapewnia, że nie jest tak, iż teraz śledczy przetrząsają historie choroby dziesiątków tysięcy pacjentów Tomasza Grodzkiego. Ale szczecińska senator KO Magdalena Kochan dowiedziała się, że prokuratorzy chcą prześwietlić wszystkich pacjentów, jakich profesor operował w szczecińskim szpitalu od 1992 r. – Mamy do czynienia z prześladowaniem. Wiem, że to mocne słowo, ale używam go z pełną świadomością – mówi Kochan w rozmowie z naTemat.
Zaczęło się od słów prof. Agnieszki Popieli z Uniwersytetu Szczecińskiego, która stwierdziła, że prof. Tomasz Grodzki miał żądać 500 dolarów za operację jej mamy (potem się z tego częściowo wycofała – przyznała, że nikt łapówki nie żądał, ale ona "czuła presję psychiczną").
Senator Magdalena Kochan ze Szczecina nazywa to "polowaniem na człowieka". – I to w takim najgorszym stylu, znanym w Polsce z końcówki lat 40. i początku lat 50 ubiegłego wieku – podkreśla.
W tę operację został zaangażowany cały aparat państwa: służby specjalne ogłaszają, kogo szukają i zapraszają do współpracy, oferując niewinność, do tego prokuratura, media publiczne, cała farma trolli. Wszyscy oni działają na rzecz zdyskredytowania marszałka Senatu. To jak to inaczej nazwać, jeśli nie atakiem i polowaniem na człowieka?
Szpital w Zdunowie podlega Zarządowi Województwa Zachodniopomorskiego. Marszałek województwa Olgierd Geblewicz ujawnił, że szpital na żądanie prokuratury musiał udostępnić dane ponad 20 tysięcy pacjentów.
Rzecznik Prokuratury Rejonowej w Szczecinie prok. Marcin Lorenc w rozmowie z naTemat nie potwierdza liczby podanej przez marszałka województwa. Tłumaczy, że na obecnym etapie postępowanie prokuratura nie może udzielić informacji, o jakie dane wystąpiła do szpitala oraz jaki jest ich zakres. Uspokaja jednak, że śledczy nie będą przeglądać żadnych dokumentów zawierających dane wrażliwe pacjentów szpitala w Szczecinie Zdunowie.
9 stycznia Biuro wystosowało komunikat z "zachętą", aby ci, którzy coś wiedzą o korupcji w szpitalu w Zdunowie, sami zgłosili się w tej sprawie do delegatury CBA.
Większość osób, które do tej pory w tym śledztwie złożyły zeznania, to świadkowie przesłuchani w wyniku działań wyjaśniających prowadzonych przez CBA. Na podstawie zeznań złożonych dotąd przez świadków wyodrębniono siedem zdarzeń, które będą podlegać ocenie prokuratora. Oceni on czy takie zdarzenia zaistniały, a jeśli tak, to czy wyczerpywały one znamiona przestępstwa.
Jak mówi polityk PO, czołową rolę w tym "polowaniu" odgrywa państwowa rozgłośnia radiowa, czyli Polskie Radio Szczecin. O działaniach tej stacji w ostatnich latach parę razy głośno było w całej Polsce. Latem ubiegłego roku rozgłośnia o Bartoszu Arłukowiczu napisała zupełnie bezpodstawnie "Bartosz A." i zaprezentowała jak przestępcę – na zdjęciu z czarnym paskiem na oczach. Ta sama stacja informowała też o "seks-usługach" w mieszkaniu posła PO.
Sam Tomasz Grodzki konsekwentnie zaprzecza zarzutom stawianym mu w prawicowych mediach. Choć w tym zaprzeczaniu zdarzyła mu się niefortunna wypowiedź o tym, że "to nie było w szpitalu". Zwolennicy obecnego marszałka przypominają jednak inną niefortunną wypowiedź marszałka byłego, Stanisława Karczewskiego, również lekarza.
