"Lepiej się wstrzymać". Sprawdziliśmy, co mają zrobić Polacy planujący podróż do Azji

Bartosz Godziński
Koronawirus z Chin rozprzestrzenia się w zastraszającym tempie. Coraz więcej osób jest zarażonych, loty z Wuhan i Huanggang zostały anulowane. Zawieszono też transport publiczny, odwołano imprezy, opustoszały ulice. Kwarantanną objęto łącznie 13 miast. Wielu Polaków zastanawia się, czy urlop w Azji Wschodniej to dobry pomysł.
Niektóre Chińskie miasta zostały odcięte od świata Screen z YouTube / The Straits Times
Narodowa Komisja Zdrowia Chin podała, że liczba zakażonych osób wynosi obecnie 830, a 26 osób zmarło z powodu ostrego zapalenia płuc wywołanego koronawirusem. Odnotowano też przypadki zarażenia w Japonii, Korei Południowej, Tajlandii i USA. Póki co nie są znane bezpośrednie przyczyny epidemii.

"Źródło infekcji nie jest znane i dlatego zakłada się, że może ono nadal być aktywne i prowadzić do kolejnych przypadków zakażeń" – czytamy na stronie Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Lecieć czy nie lecieć?
Chiny to gigantyczny kraj, więc koronawirus grasuje na stosunkowo niewielkim obszarze. Na razie. Początek roku to czas planowania urlopów, ale część osób już teraz ma zarezerwowane wycieczki do Azji. Biuro podróży trzymają rękę na pulsie.


"W tym momencie nie mamy żadnych turystów przebywających w Chinach. Nasze pierwsze zaplanowane grupy do Chin są na początku marca. Obecnie obserwujemy rozwój sytuacji, jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi przedstawicielami na miejscu, czytamy oficjalne komunikaty WHO, MSZ, jesteśmy też w kontakcie z liniami lotniczymi" – poinformowała mnie Edyta Romanowska z Rainbow.
Edyta Romanowska
Rainbow

W tej chwili nie wprowadzamy jeszcze żadnych zmian w programie choć sytuacja jest dynamiczna i będziemy na bieżąco podejmować decyzje. Klienci dzwonią żeby się zapytać o aktualny status wyjazdów, ale jak wspominałam wcześniej najbliższe wyjazdy do Chin planowane były dopiero na początek marca. Oczywiście w sytuacji odwołania wyjazdów, będziemy kontaktować się z Klientami i w miarę możliwości oferować alternatywne wyjazdy.

Sytuacja jest dynamiczna, a nowy rok w Chinach przypada właśnie na 25 stycznia. Nie trzeba dodawać, jak huczna będzie to impreza, ile osób zgromadzi i ile będzie podróżować. Można to liczyć w setkach milionów.

– Zakażenie tym wirusem może powodować zapalenie płuc, ale jego faktyczna zjadliwość nie jest do końca znana. Nawet dziś w Polsce jest kilka koronawirusów, które powodują przeziębienia i infekcje. A w Chinach mamy środek sezonu grypowego. Już samo to powinno odwieść wszystkie osoby, które mają choroby przewlekłe (astma, choroby serca) lub leczą się onkologiczne, od podróżowania w to miejsce – mówi naTemat Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Ciągle nie ma zaleceń WHO, by zrezygnować z wyjazdów do Chin. Dlatego na tę chwilę, osoby zdrowe, które teraz lecą do miejsc nie objętych kwarantanną, powinny stosować się do poniższych wytycznych. Zresztą, dotyczą one nie tylko obecnego zagrożenia.

Zalecenia dla podróżnych planujących podróż do Chin:

- unikanie bliskiego kontaktu z osobami chorymi, w szczególności z objawami ze strony układu oddechowego,
- unikanie odwiedzania rynków/targów lub innych miejsc, w których znajdują się żywe lub martwe zwierzęta i ptaki,
- unikanie kontaktu ze zwierzętami, ich wydalinami lub odchodami,
- przestrzeganie zasad higieny rąk,
- przestrzeganie zasad higieny żywności.

Ponadto, ze względu na obecnie wysoką aktywność grypy sezonowej w Chinach, podróżni powinni otrzymać szczepienia przeciw grypie co najmniej dwa tygodnie przed podróżą, zgodnie z odpowiednimi zaleceniami krajowymi i międzynarodowymi.
Czytaj więcej

Jan Bondar dodatkowo radzi, by z decyzjami o urlopie w tamtym rejonie świata lepiej wstrzymać się o przynajmniej tydzień, góra dwa tygodnie. Czy Polsce grozi epidemia koronawirusa?
Żyjemy w czasach, w których latanie samolotami jest prostsze niż wypełnienie urzędowego druczku. Ma to swoje wiadome zalety, ale i wady - wirusom też jest łatwiej latać po całym świecie. Ryzyko ich dotarcia do Polski wcale nie jest takie nierealne. Zwłaszcza, że wirus jest przenoszony z człowieka na człowieka drogą kropelkową i już prawdopodobnie dotarł do Europy, a konkretnie Finlandii.

– W związku z coraz poważniejszym zagrożeniem Polska wprowadziła na lotniskach nowe środki bezpieczeństwa – poinformował reporter RMF FM Krzysztof Berenda. Wszyscy pasażerowie przylatujący z Chin, a wkrótce zapewne także z całej Azji, otrzymają do wypełnienia tak zwane Karty Lokalizacyjne Pasażera. Personel ma też pilnie obserwować przylatujących z Chin. RMF podaje, że te środki bezpieczeństwa zastosowano już w Warszawie wobec jednego z pasażerów. Alarm okazał się fałszywy.
Samoloty z Chin przylatują do Polski każdego dnia. – Od dzisiaj pasażerowie muszą też podać miejsce pobytu przez najbliższe dwa tygodnie. Niezależnie, czy będą to Suwałki, Rzeszów, czy Warszawa, to będzie dzwonił pracownik inspekcji i dowiadywał się o jego stanie zdrowia. Jeśli coś będzie nie tak, to zostanie skierowany do szpitala – przyznaje Jan Bondar z GIS.

– Myślę, że to, czy epidemia przekształci się w ogólnoświatową pandemię, będzie widoczne dopiero tydzień po chińskim nowym roku. Jeśli im nie uda się opanować wirusa u siebie i dojdzie do gwałtownego wzrostu zachorowań liczonego w milionach, to nikt już nie będzie w stanie tego zatrzymać. Jeśli za tydzień sytuacja nagle się nie rozwinie, to myślę, że nie mamy co się martwić – dodaje na koniec.