Po tej premierze zżera mnie ciekawość. Elektryczne Volvo naprawdę może namieszać na rynku

Łukasz Grzegorczyk
Na ten samochód Volvo kazało nam czekać dość długo. Byłem w Mediolanie, by na własne oczy zobaczyć pierwszy w pełni elektryczny model XC40 Recharge. Premiera przy błysku fleszy narobiła mi trochę smaku, by sprawdzić, co ten samochód potrafi. Na razie trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość.
Volvo XC40 Recharge to pierwsze w pełni elektryczne auto od szwedzkiej marki. Fot. Volvo
Volvo naprawdę chce być "eko". W czasach, kiedy producenci mniej ścigają się na pojemność silnika, a bardziej zasięg akumulatorów, Szwedzi wychodzą z planem, by odważniej korzystać z zielonej energii. Do 2025 r. emisja CO2 ze spalin ma spaść o 35 proc. Jeśli wierzyć zapewnieniom, do 2040 r. firma chce być neutralna klimatycznie, także pod kątem produkcji czy logistyki.

I w końcu przyszła pora na premierę XC40 Recharge, pierwszego z pięciu elektryków zapowiadanych przez Volvo. Od teraz co roku na rynek mają być wprowadzane kolejne modele elektryczne. Skupmy się jednak na tym, czym firma kusi klientów już teraz. Premierowy pokaz XC40 Recharge zorganizowano w Mediolanie, gdzie na początku wszystko było owiane tajemnicą, a potem… BOOM. Tak wygląda nowa "zabawka" od Volvo.
Fot. naTemat
Jak już wspomniałem, XC40 Recharge to pierwszy, w pełni dostępny elektryczny samochód Volvo. W przeszłości była limitowana seria aut C30 electric, ale sprzedawano je praktycznie tylko firmom i flotom. Nowy, rasowy elektryk pod szyldem Volvo będzie dostępny dla każdego.


XC40 Recharge ma lekko zmienioną stylistykę karoserii. Pewne modyfikacje były możliwe dzięki temu, że nie jest to spalinowy pojazd. Nie znajdziemy w nim rur wydechowych, a zamiast klasycznego grilla z przodu mamy zamkniętą zabudowę.
Fot. naTemat
No i nietrudno zgadnąć, że spod maski zniknął silnik. Zamiast niego pojawił się 32-litrowy wodoodporny bagażnik. A jedyny element ze "zwykłych" aut, który został na tradycyjnym miejscu, to… wlew płynu do spryskiwaczy. Chciałoby się powiedzieć: znak nowych czasów.
Fot. naTemat
Cały zewnętrzny design przyciąga wzrok, chociaż fani marki nie powiedzą o jakiejś rewolucji w stylistyce. Jeśli ktoś się nie zna, i nie zauważy drobiazgowych zmian, może nawet nie poznać, że to elektryczne auto. Na plus zaliczmy fakt, że samochód będzie dostępny w ośmiu różnych kolorach. Standardem ma być także kontrastujący z kolorem nadwozia czarny dach. A dopełnieniem nowoczesnego wyglądu będą nowe wzory felg dziewiętnasto i dwudziestocalowych.
Fot. naTemat
Czas na garść technicznych szczegółów. XC40 Recharge będzie wyposażony w napęd na cztery koła i dwa silniki elektryczne. To da nam moc 408 KM i 660 Nm. Do setki rozpędzimy się w 4,9 sekundy, a maksymalnie pojedziemy 180 km/h. I teraz najważniejsze: akumulatory o pojemności 78/75 kWh zapewnią zasięg na ponad 400 km. Ile w tym prawdy, dowiemy się dopiero na jazdach testowych.
Fot. Volvo
Kiedy zajrzałem do środka, od razu zauważyłem kompletnie zmieniony wyświetlacz i grafikę panelu zegarów. Teraz kierowca będzie miał wyświetlaną nawigację centralnie przed oczami. Wnętrze ozdobiono licznymi sportowymi akcentami, a dywaniki wyprodukowano z materiałów z recyklingu.
Fot. naTemat
Jeśli chodzi o przestrzeń w środku, to z przodu raczej nie można narzekać. Kiedy usiadłem z tyłu, miałem jeszcze sporo miejsca na nogi, a nie należę do niskich osób.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Od nowa zaprojektowano także interfejs obsługi, który ma być oddzielny dla całej linii samochodów elektrycznych Volvo. Pierwszy elektryk od szwedzkiej marki zadebiutuje z nowym system pokładowym opracowanym przez Google’a. Nie jest to znany już wcześniej system Android Auto, lecz zupełnie nowe rozwiązanie. Czym się wyróżni? Na przykład aktualizacjami w czasie rzeczywistym.
Fot. naTemat
Jedno zostało po staremu – Volvo dalej przykłada dużo uwagi do spraw bezpieczeństwa. Poprawione będą funkcje wspomagające kierowcę w sytuacjach awaryjnych. I co ważne, zdecydowano się wzmocnić konstrukcję nadwozia pod kątem zabezpieczenia przed zgniataniem. Jeszcze mocniejsze i usztywnione ma być całe zawieszenie.

Kiedy przez kilka godzin lustrowałem w Mediolanie nowe XC40 Recharge, doszedłem do wniosku, że takie elektryki chciałbym oglądać. Jeśli obiecywane parametry nie będą tylko ładnie prezentować się "na papierze", to jest szansa, że na ten samochód skusi się wiele osób. Z obietnic wynika, że będzie można przejechać nim setki kilometrów bez ładowania. Poza tym, jest po prostu... ładny. No i dużo większy niż na przykład elektryczne Renault Zoe, którym miałem okazję jeździć rok temu.
Fot. naTemat
Na razie pozostaje czekać. Na kolejne szczegóły o nowym modelu i pierwszą publiczną premierę 16 października. Sprzedaż w Polsce rozpocznie się nie wcześniej niż w pierwszej połowie 2021 r.

Ceny to na razie jedna wielka niewiadoma, ale patrząc na rynek aut elektrycznych można sądzić, że za XC40 Recharge trzeba będzie zapłacić nie mniej niż 250 tys. zł. Volvo planuje jednak zwrot kosztów energii elektrycznej za cały pierwszy rok użytkowania.
Fot. naTemat